wtorek, 8 maja 2018

Wojna braci - Rozdział 11

Rozdział 11



*ONA:

- Peter! - krzyknęłam, gdy tylko otworzyłam drzwi z powrotem. Chłopak natychmiast się odwrócił i podbiegł w moją stronę.
- Co się stało? - zapytał. Ja nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Martwiłam się o swoją przyjaciółkę. Nigdy by nie napisała takiego SMS'a dla żartów. Zwłaszcza, że siedziała w pracy z Karlem.


***
Lina była w niebezpieczeństwie, tylko ta myśl zaplątała mi głowę, a ja nie wiedziałam co zrobić. Peter poinformował Jurija i Domena, którzy od razu pobiegli do baru.
- Ja też tam idę. - rzuciłam z nerwów. - Peter, proszę, zajmiesz się Rico i Kirą? Muszę tam iść, bo nie wytrzymam. - złapałam go za rękę i prosiłam.
- Oczywiście. - odparł. A ja szybko poszłam ubrać buty. - Uważaj na siebie. - powiedział z troską w głosie. Pewnie bał się o Linę tak samo jak ja. Było mi go szkoda, bo sam chętnie by poszedł jej pomóc, ale ja nie mogłam tak siedzieć i po prostu czekać.

Wyszłam z domu i jak najszybciej zaczęłam biec w stronę baru Andrija.



*LINA:

Pracowałam spokojnie, aż w końcu musiałam pójść na zaplecze po kawę do ekspresu. Wtedy Karl zaszedł mnie od tyłu.
- Cześć piękna. - powiedział obejmując mnie. Poczułam dziwny niepokój. - Nareszcie zostaliśmy sami. - szeptał mi do ucha, a mnie przeszły ciarki.
- Zostaw mnie. - odpowiedziałam wyrywając się. Serce mocno mi waliło, czułam się niekomfortowo w jego towarzystwie. Kiedy stałam za ladą też próbował się do mnie dobierać, ale tam byłam bezpieczna. Nie mógł mi nic zrobić przy klientach.

Chciałam, żeby Jurij tu był, ale udało mi się tylko wysłać SMS'a do Nelly z prośbą o pomoc.
Dlaczego Andrij zostawił mnie z nim sam? Dlaczego musiał akurat teraz wyjść? Powiedział, że ma pilną sprawę, ale czemu to się nie stało na koniec pracy?

- Daj spokój. Nikt nas nie zobaczy. - mówił, a z każdym słowem zbliżał się do mnie. W jego oczach paliły się ogniki. Przestraszyłam się. Jedyne co mogłam to krzyczeć lub uciekać, ale co by klienci zrobili? Może sami by uciekli albo w ogóle nie usłyszeliby mojego wołania o pomoc. Ze strachu przed nim odebrało mi mowę. Bałam się.

Cofałam się, aż w końcu natknęłam się na biurko, nie miałam już żadnego pola manewru, a Karl był coraz bliżej.



* ON:

Siedziałem z Jurijem, a emocje nam już opadły. Prowadziliśmy spokojną rozmowę, aż nagle zadzwonił telefon przyjaciela.
- To Nelly. - powiedział spoglądając na wyświetlacz. Dlaczego moja dziewczyna dzwoniła akurat do niego? - Dam na głośno mówiący. - Chłopak wcisnął odpowiedni przycisk. - Nelly, jesteś na głośniku, bo jestem z Domenem. Mów o co chodzi.
- Lina! - wykrzyczała, chyba biegła bo słychać było lekką zadyszkę. - Potrzebuje pomocy!
Jurij wstał, a ja również. Już chciał się rozłączyć, ale powstrzymałem go ruchem ręki.
- Nel, wiesz coś jeszcze? - spytałem chcąc bardziej zorientować się w sytuacji.
- Jest z Karlem w pracy i napisała mi SMS'a, że potrzebuje pomocy.
- Już tam idziemy! - odparłem.
Jurij się rozłączył. Zostawiliśmy należną kwotę barmanowi i wyszliśmy jak najszybciej z baru.



* ONA:

Wpadłam do baru aż klienci się na mnie obejrzeli. Rozejrzałam się w poszukiwaniu przyjaciółki, ale nigdzie jej nie było. Tak samo jak Karla.
- Nelly! - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się, a za mną stał Jurij i Domen.
- Gdzie jest Lina? - spytał Jurij. Widać było, że bardzo martwi się o Linę. Gotów był rozszarpać Karla, jeżeli coś by jej zrobił.
- Pewnie na zapleczu. - odparłam. - Chodźmy.
Przeszliśmy przez salę, aż dotarliśmy do zaplecza. Otworzyłam drzwi, a tam Karl próbował zbliżyć się do Liny.
- Jurij ci nie pozwoli mnie skrzywdzić. - załkała moja przyjaciółka. Widocznie żadne z nich nie słyszało jak drzwi się otworzyły.
- On? Nawet mi nie dorasta do pięt. Jak on może ci się podobać? Ze mną będzie ci lepiej. - Karl złapał Linę, a ona krzyknęła, wtedy Jurij nie wytrzymał.
- Zostaw ją! - krzyknął i odciągnął Karla od swojej dziewczyny.
Od razu Lina uciekła i przytuliła się do mnie cała zalana łzami.
- Nic ci nie jest? - zapytałam.
- Nie. - odpowiedziała.
Domen również znalazł się przy nas, ale gdy usłyszał kłótnię chłopaków od razu chciał im przeszkodzić. Niestety w ułamku sekundy doszło między nimi do rękoczynów.
Mój chłopak polecił bym wyszła z Liną. Tak też zrobiłam.
Wyszłam z dziewczyną na zewnątrz i usiadłam na ławce przy barze.
- A jak on mu coś zrobi? - zapytała Lina przez łzy. - Przecież Karl jest nienormalny.
- Spokojnie, Jurij to twardy facet i sobie poradzi. - odparłam.

Nie wiedziałam co mam zrobić, Lina była roztrzęsiona, klienci siedzieli w barze nie wiedząc o co chodzi, a chłopaki bili się na zapleczu. Momentem zaskoczenia było pojawienie się policji.
Z radiowozu wysiadła kobieta i mężczyzna. Od razu do nas podeszli.
- Dzień dobry. - przywiali się. - Słyszeliśmy, że doszło tutaj do popełnienia przestępstwa. - powiedziała kobieta.
Obie z Liną zaniemówiłyśmy. Kto wezwał policję? I o co chodziło?
Nagle z baru wyszedł Domen.
- Dzień dobry. - przywitał policję. - To ja państwa wzywałem. - dodał. - Myślę, że dziewczyny też mają coś do dodania w tej sprawie. - wskazał na nas.


***
Policja poprosiła o zamknięcie baru, by nie robić przedstawienia. Po obsłużeniu wszystkich klientów (pomógł mi w tym Domen, bo Lina była za bardzo roztrzęsiona całą sprawą, a Karl został zakuty w kajdanki) zamknęłam bar.
Policja przesłuchała całą naszą piątkę. Karl oczywiście wypierał się wszystkiego albo tłumaczył się, że to Lina go prowokowała albo, że sama tego chciała.
Oczywiście my wszystkiemu zaprzeczałyśmy, ale to było słowo przeciwko słowu.
Przełom nastąpił wtedy, gdy do baru wrócił Andrij.
- Co tu się dzieje? - zapytał wchodząc do środka. - Karl, coś ty znowu narobił?! - zawołał w kierunku siostrzeńca widząc go w kajdankach.
- Pan jest spokrewniony z tym chłopakiem?- zapytała policjantka.
- Tak, to mój siostrzeniec. - odparł. - Dziewczyny, co tu się stało? - zapytał nas. Ciągle był w szoku, ale nie dziwiłam mu się. Wracasz do swojego baru i zastajesz policję, bratanka w kajdankach, pobitego chłopaka i zapłakaną pracownicę. Nie da się być obojętnym na taki widok.
- Pański siostrzeniec, Karl Pavilc został oskarżony o pobicie tego oto chłopaka - policjant wskazał na Jurija. - oraz za molestowanie tych dziewczyn.
Oczy Andrija się rozszerzyły.
- Coś ty znowu narobił?! Przygarnąłem cię tylko dlatego, że twoja matka mnie o to poprosiła! Myślałem, że się zmieniłeś, a ty ciągle jesteś taki sam! Nie masz w sobie żadnej przyzwoitości! - Andrij doskoczył do Karla, co mnie mocno zaskoczyło. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Policja w odpowiednim momencie go powstrzymała.
- Proszę się opanować. - poleciła kobieta.
- Po prostu nie mogę w to uwierzyć!
- Zabieramy go na komendę, jeśli będzie chciał pan z nim porozmawiać to proszę przyjechać. Na razie to tyle, będziemy się kontaktować. Do widzenia. - oboje zabrali Karla do radiowozu i odjechali.

Kiedy emocje z nas opadły Andrij zwrócił się do nas:
- Dziewczyny, dlaczego nic mi nie powiedziałyście? - spytał z troską. Odpowiedziałam za nas dwie:
- Bałyśmy się, że nam nie uwierzysz. Karl to twój siostrzeniec. Poza tym nie chciałyśmy stracić pracy.
- Lubimy tutaj pracować razem z tobą. - dodała Lina, a ja przytaknęłam.
- Ech... dziewczyny. Karl ma wiele za uszami. Przepraszam, że was naraziłem na takie niebezpieczeństwo. Powinienem przewidzieć, że może nadal coś kombinować. Przepraszam.
- To nie twoja wina. - przyznałam zgodnie z prawdą.
- Gdybym go tu nie sprowadził do niczego by nie doszło. W ramach przeprosin daję wam tygodniowy urlop i dostaniecie podwyżkę. Już od dawna planowałem wynagrodzić waszą pracę. Z każdym dniem mamy coraz więcej klientów i to dzięki wam.
- Andrij, bardzo dziękujemy. - odpowiedziałam. - Myślę, że trochę wolnego nam się przyda. - spojrzałam na Linę.



Źródło grafiki: http://www.sight-management.com/uploads/models/000/171/555/original/natalia_sanchez_01.jpg


Źródło grafiki: http://www.zeleb.es/sites/default/files/styles/news_main_image/public/ana_fernandez_en_los_protegidos.jpg



___________________
Kochani, króciuteńki rozdział, ale się trochę zadziało i jeszcze nie raz się zadzieje :)

Miłego dnia,
Sweet Monster

1 komentarz: