Rozdział 10
4 miesiące później
*ONA:
Związek Jurija i Liny kwitł z każdym dniem. Spotykaliśmy się na tzw. "podwójnych randkach".
Ja i Domen nadal tworzyliśmy dobraną parę. Spotykaliśmy się w każdej wolnej chwili. Chłopaki nadal jeździli po świecie i brali udział w zawodach. Domenowi udało się nawet dwa razy stanąć na podium indywidualnie i raz w drużynie. Cieszyłam się z każdego jego sukcesu. Wszystkie zawody oglądałam razem z Liną i obie gorąco kibicowałyśmy naszym chłopakom. Nie udało mi się nigdzie indziej pojechać, ale miałam przyjemność oglądać zawody w świetnym towarzystwie.
Peter przez cały czas był liderem, wyrobił sobie taką przewagę na początku sezonu, że trudno było go dogonić. Nadal było mi przykro z tego powodu, że dostał "kosza" od Liny. Nigdy nie powiedziałam swojej przyjaciółce, że Peter się w niej podkochuje, inni też o tym nie wiedzieli. Z każdym dniem wydawał się pogodzony z sytuacją i skupił się na treningach oraz zwodach. Czasami widywałam go lekko przygnębionego, gdy siedział w kawiarni z chłopakami, a Lina przyjmowała zamówienia. Wiedziałam, że w tamtych momentach wolałby, żeby dziewczyna zakochanym wzrokiem patrzyła na niego. Niestety tak nie było.
Ale oprócz tego pojawiły się inne problemy z którymi ja i Lina zmagałyśmy się, kiedy Andrija nie było w pracy. Karl, jego siostrzeniec, obijał się i rzucał dziwne uwagi w naszym kierunku. Ponad to czasami nas "zaczepiał" niby to przypadkowo, lecz za każdym razem zaczął pozwalać sobie na więcej.
Tego dnia siedziałyśmy z naszymi chłopakami w pizzerii i postanowiłyśmy wyjawić im prawdę. Byli w kraju, gdyż zbliżały się ostatnie zawody w Planicy.
- Słuchajcie. - zaczęła Lina. - Jest coś o czym chciałyśmy wam powiedzieć.
- O co chodzi? - spytał z troską Jurij, widząc jak Lina spuściła wzrok.
- Chodzi o Karla. - przejęłam pałeczkę, ale nie wiedziałam od czego mam zacząć.
- Co z nim? - dopytał Domen. Spojrzałam na Linę, a ona na mnie. Skinęła mi głową, że to ja mam mówić.
- Chodzi o to, że on... - nie wiedziałam jak mam obrać słowa. Mój chłopak chwycił mnie za rękę, wyczuwał, że coś jest nie w porządku. -...on rzuca dziwne uwagi w naszym kierunku, a ostatnio zaczął posuwać się dalej. Niby to przypadkowo nas łapał za rękę, a ostatnio zaczął klepać po pośladkach. - przełknęłam głośno ślinę obawiając się reakcji chłopaków.
Oboje byli mocno wkurzeni.
- A to gnój! - zawołał Domen, na co Jurij się zgodził. - Zabije go.
- Nie podaruje mu tego. - dodał chłopak Liny.
Zapadło chwilowe milczenie, aż przerwał je Prevc:
- Mówiłyście o tym Andrij'owi?
- Nie. - odpowiedziała mu Lina. - Za bardzo się bałyśmy, no bo jakby to wyglądało. Donosimy na siostrzeńca właściciela, komu by uwierzył?
Ale oprócz tego pojawiły się inne problemy z którymi ja i Lina zmagałyśmy się, kiedy Andrija nie było w pracy. Karl, jego siostrzeniec, obijał się i rzucał dziwne uwagi w naszym kierunku. Ponad to czasami nas "zaczepiał" niby to przypadkowo, lecz za każdym razem zaczął pozwalać sobie na więcej.
Tego dnia siedziałyśmy z naszymi chłopakami w pizzerii i postanowiłyśmy wyjawić im prawdę. Byli w kraju, gdyż zbliżały się ostatnie zawody w Planicy.
- Słuchajcie. - zaczęła Lina. - Jest coś o czym chciałyśmy wam powiedzieć.
- O co chodzi? - spytał z troską Jurij, widząc jak Lina spuściła wzrok.
- Chodzi o Karla. - przejęłam pałeczkę, ale nie wiedziałam od czego mam zacząć.
- Co z nim? - dopytał Domen. Spojrzałam na Linę, a ona na mnie. Skinęła mi głową, że to ja mam mówić.
- Chodzi o to, że on... - nie wiedziałam jak mam obrać słowa. Mój chłopak chwycił mnie za rękę, wyczuwał, że coś jest nie w porządku. -...on rzuca dziwne uwagi w naszym kierunku, a ostatnio zaczął posuwać się dalej. Niby to przypadkowo nas łapał za rękę, a ostatnio zaczął klepać po pośladkach. - przełknęłam głośno ślinę obawiając się reakcji chłopaków.
Oboje byli mocno wkurzeni.
- A to gnój! - zawołał Domen, na co Jurij się zgodził. - Zabije go.
- Nie podaruje mu tego. - dodał chłopak Liny.
Zapadło chwilowe milczenie, aż przerwał je Prevc:
- Mówiłyście o tym Andrij'owi?
- Nie. - odpowiedziała mu Lina. - Za bardzo się bałyśmy, no bo jakby to wyglądało. Donosimy na siostrzeńca właściciela, komu by uwierzył?
- Poza tym lubimy tę pracę. - wtrąciłam, na co moja przyjaciółka się zgodziła.
- Ale tak nie może być! - Jurij nadal był zdenerwowany. - Już my z nim porozmawiamy, prawda Domen?
- Jasne. - odparł. - Nie macie się czym martwić.
W końcu kelner przyniósł nasze zamówienie. Pozostały czas próbowaliśmy wykorzystać jak najlepiej i próbować załagodzić nieco atmosferę. Chłopaki zatrzymali nerwy na wodzy, ale emocje nadal wisiały w powietrzu.
*ON:
- Ale tak nie może być! - Jurij nadal był zdenerwowany. - Już my z nim porozmawiamy, prawda Domen?
- Jasne. - odparł. - Nie macie się czym martwić.
W końcu kelner przyniósł nasze zamówienie. Pozostały czas próbowaliśmy wykorzystać jak najlepiej i próbować załagodzić nieco atmosferę. Chłopaki zatrzymali nerwy na wodzy, ale emocje nadal wisiały w powietrzu.
*ON:
Wszedłem do domu i trzasnąłem drzwiami wściekły na Karla. Jak on mógł się tak zachowywać?! Dobrze, że dziewczyny nam o typ powiedziały, bo mogło to zajść za daleko.
- Co jest? - spytał Peter wychylając się z salonu.
- Nie uwierzysz co właśnie Nelly mi powiedziała. - powiedziałem do brata.
- Co takiego?
- Ze ten gnój Karl się do nich dobiera! Do Nelly i Liny! Do mojej dziewczyny! Rozumiesz? - emocje się we mnie gotowały. Nigdy nie sadziłem, że mogę aż tak się wściec.
- O kurczę. - Peter był wyraźnie zaskoczony.
By lekko ochłonąć przeszedłem do kuchni i nalałem sobie wody.
- I co zamierzasz zrobić? - dopytał brat.
- Rozprawić się z nim. Zaraz przyjdzie Jurij i idziemy do niego. Na razie podobno jest sam, ale potem ma być z nim Lina na zmianie, dlatego musimy to teraz załatwić, by Lina była bezpieczna.
- Może wam pomóc? - Peter wyraźnie też się zdenerwował. - Chętnie mu wygarnę co i jak.
- Spokojnie bracie. Damy sobie radę. - poklepałem go po ramieniu, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Peter poszedł je otworzyć i wpuścił do środka Jurija. Przywitał się z nim i zamieniliśmy wspólnie kilka zdań, po czym we dwójkę wyszliśmy rozmówić się z Karlem, a Peter został sam.
Rodzice byli w pracy, dziewczyny w szkole, a Cene poszedł w swoją stronę.
*BRAT:
Po wyjściu mojego brata i przyjaciela nie mogłem znaleźć sobie miejsca. To co powiedział mi Domen wytrąciło mnie z równowagi. Obmacywał ją?! Taki śmieć jak on! Nie miał prawa! Sprawiło mi to ból, zapewne tak samo jak jej. Wiedziałem, że jej chłopak nie zostawi tej sprawy i będzie jej chronił. Mogłem być spokojny o jej szczęście. Widziałem to w jej oczach jak bardzo go kocha. Za każdym razem, gdy ją widziałem.
Próbowałem o niej zapomnieć, ale to silniejsze ode mnie. Kocham ją, ale nie mogę o nią walczyć, bo straciłbym i ją i jego. Ona mnie nie kocha i muszę to zaakceptować.
*ONA:
Wróciłam do domu. Dzisiaj miałam wolne i postanowiłam pomóc mamie w obowiązkach domowych. Kira i Rico byli w przedszkolu, więc miałyśmy czas dla siebie.
Mama robiła obiad podczas gdy ja sprzątałam w salonie, odkurzałam, przekładałam przedmioty na półkach, tylko po to aby zmienić nieznacznie wystrój. Mama lubiła jak się wprowadzało małe zmiany.
Dzięki temu zajęciowi mogłam na chwilę wyrwać się z przytłaczających myśli na temat Karla. Miałam też nadzieję, że Domen i Jurij załatwią tę sprawę i Lina będzie mogła spokojnie dzisiaj popracować, bez jego zaczepek.
- Nelly? - powiedziała mama zaglądając do salonu, kiedy ścierałam kurze z półek. W jednej ręce trzymała nożyk, a w drugiej ziemniaka.
- Tak? - zapytałam.
- Czy mogłabyś dzisiaj odebrać dzieciaki z przedszkola i zająć się nimi po południu? - spytała. - Pani Roberta zaprosiła mnie na kawę i ciasto.
- Oczywiście, jak najbardziej. - odparłam zadowolona. W końcu będzie miała czas dla siebie i spotka się ze swoją przyjaciółka. Pani Roberta mieszkała niedaleko nas, a kiedy byłam mała zawsze częstowała mnie cukierkiem albo ciastkiem. Znały się z mamą od dawna i cieszyłam się, że się spotkają.
- Dziękuję. - odpowiedziała i wróciła do gotowania.
*ON:
Razem z Jurijem widziałem jak Karl wynosi jakieś kartony do śmietnika. Czekaliśmy tylko na odpowiedni moment. Widziałem jak przyjaciel gotuje się do ataku. W końcu wybraliśmy odpowiedni moment i podeszliśmy do chłopaka.
- E ty! - zawołał Jurij.
- Ja? - zapytał zdziwiony Karl i postawił karton na ziemi. - O co chodzi? - spytał zaskoczony.
- Masz się odczepić od mojej dziewczyny! - krzyknął mu w twarz mój przyjaciel.
Chłopak uśmiechnął się i odparł:
-Nie wiem o czym mówisz.
Teraz to ja wybuchłem widząc jego reakcję:
- Doskonale wiesz o czym mówi! Masz odczepić się on Nelly i Liny, zrozumiałeś?!
- Ja nic im nie robię. - blefował, co było słychać w jego głosie. - Same się przystawiają, a ja tylko korzystam kiedy mogę. - wzruszył ramionami, a we mnie zaczęło się gotować.
- Nic nie robisz?! A kto je obmacuje?! - Jurij zaczął się powoli rzucać na Karla, musiałem go przytrzymać, by nie doszło do rękoczynów. Chociaż sam miałem ochotę mu przyłożyć to nie mogłem do tego dopuścić. Inaczej narobilibyśmy sobie problemów i dziewczyną też.
- Hehe. Widocznie nie potraficie ich dostatecznie zadowolić, skoro proszą się o to. - odrzekł cynicznie.
Jego zachowanie doprowadzało mnie do szału, ale trzymałem nerwy na wodzy.
- Odczep się o nich, bo inaczej sobie porozmawiamy. - rzuciłem zbliżając się w stronę chłopaka.
Następnie odwróciłem się i pociągnąłem za sobą Jurija, który był gotowy do bójki byle tylko obronić swoją dziewczynę.
Źródło grafiki: http://www.skokinarciarskie.pl/images/news_duze/prevc_d28.jpg
Źródło grafiki: http://www.skokipolska.pl/wp-content/uploads/2014/02/Tepes_Jurij_BL.jpg
***
Siedzieliśmy w jednym z barów i piliśmy piwo, aby ochłonąć. Nie przepadałem za tym trunkiem, ale trzeba było jakoś odreagować.
- Co za... - zaczął Jurij, ale nie skończył. Zapewne nie jedno określenie cisnęło się mu na usta tak samo jak mi. - Mam nadzieję, że ta rozmowa coś zdziała i odczepi się od Liny, bo jak nie to nie ręczę za siebie. - upił łyk piwa, a ja zrobiłem to samo. Tak jak Jurij, miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
*BRAT:
Po południu postanowiłem odwiedzić Nelly i dowiedzieć się od niej czy to prawda, co mówił Domen. Nie miałem podstaw, by mu nie wierzyć, ale poczułem potrzebę porozmawiania z nią. W końcu martwiłem się o nią i o Linę.
Stanąłem przed drzwiami jej domu, odetchnąłem i dopiero zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi mama Nel, ubrała się elegancko, więc pewnie wychodziła.
- Dzień dobry. - przywitałem się. - Czy zastałem Nelly?
- Dzień dobry. - odpowiedziała pani Daniela. - Nelly wyszła po Kirę i Rico, ale zaraz powinna wrócić. Może wejdziesz? - zaproponowała i gestem zaprosiła mnie do środka. Zawsze była gościnna i przyjaźnie nastawiona do ludzi, chociaż nie mieliśmy zbyt wiele okazji do porozmawiania to zawsze słyszałem o niej wiele dobrego.
- Dziękuję. - przekroczyłem próg domu.
- Napijesz się czegoś? - zaproponowała.
- Nie, nie trzeba. Chciałem tylko porozmawiać z Nelly. Jestem Peter Prevc, nie wiem czy pani mnie pamięta. - przyznałem drapiąc się po karku.
- Oczywiście, że pamiętam. - powiedziała. - Nelly opowiada mi czasami o tobie i twojej rodzinie. To bardzo miłe, że ją polubiliście.
Przytaknąłem głową i nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nastała chwila krępującej ciszy, którą przerwałem zwracając uwagę na jej strój:
- Pani gdzieś wychodzi? Bo niechałbym przeszkadzać.
- Żaden problem. Wychodzę do przyjaciółki niedaleko, ale Nelly zaraz powinna wrócić. Jeśli chcesz możesz tutaj zaczekać, ja muszę już wychodzić. Jeżeli znudzi ci się czekanie to tutaj zostawiam klucze. Zamknij dom i zostaw klucze w doniczce na schodach, Nelly zawsze wie gdzie je znaleźć, jak nie ma mnie w domu.
- Dobrze. - odpowiedziałem. - Do widzenia i miłej zabawy.
Miłe było to, że pani Daniela w pełni mi zaufała i powierzyła dom w opiece.
Czekając na Nel rozglądałem się po salonie. Na szafkach stały jej zdjęcia oraz jej rodzeństwa. Przyjrzałem się jednemu z nich. Nelly miała na nim około 8 lat i uczyła się jeździć rowerem. Sympatyczny obrazek.'
- Mamo, już jesteśmy! - nie usłyszałem kiedy drzwi się otworzyły.
*ONA:
Drzwi były otwarte, więc uznałam, że mama jest jeszcze w domu. Tylko dlaczego nie odpowiedziała na moje wołanie?
Kira i Rico ściągali kurtki, a ja zajrzałam do wnętrza domu.
W salonie stał Peter.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam zaskoczona jego obecnością.
- Chciałem z tobą porozmawiać. - przyznał.
- A gdzie mama? - zapytał Rico wchodząc do pokoju. Spojrzałam pytająco na Peter.
- Wyszła do koleżanki. - odpowiedział Peter.
- Rico, mama poszła do sąsiadki, ale niedługo wróci. - powiedziałam kucając przy bracie. Do salonu weszła Kira i przywitała się z gościem. - Idźcie na górę się pobawić. - poleciłam, a oni od razu pobiegli do swojego pokoju. - Chcesz coś do picia? - zaproponowałam Prevc'owi.
- Nie, dzięki. Twoja mama już mi proponowała. Chciałem z tobą pogadać na temat Karla. To prawda, co mówił Domen?
Nie musiałam pytać, co ma na myśli. Wiedziałam, że mój chłopak opowie wszystko starszemu bratu. Nie miałam mu tego za złe. Wiedziałam, że mu ufa i że rozmawiają o wszystkim.
- Tak. - przyznałam.
Opowiedziałam mu wszystko to, co Domenowi. Trochę dziwnie rozmawiało mi się o tym z Peterem, ale skoro on w pełni mi zaufał mówiąc o tym, co czuje do Liny, to ja mogłam zaufać jemu.
Peter spędził u mnie około godzinę. Kiedy tylko wyszedł za drzwi, otrzymałam SMS'a od Liny. Jego treść brzmiała "Ratunku".
Źródło grafiki: https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheYp9KBQULqmb_G_IvIOLojaBMkCIrGNXaRRIsrdUoHyp4PQJkXkpeKyNWmP3q92W9XFdn_Iv4WL8YKj1WfZyhkUrAZOWyM22tqnjwSA1ExRs-21m5MHToyr6oHPh39cJRnvQfVIyhaNE/s1600/ana-fernandez-famosos-al-volante-la-sexta-2.jpg
___________________
Rozdział 10 Wojny braci już jest.
Przepraszam za tak duże opóźnienie, ale za dużo mam do pisania opowiadań i staram się jak mogę wszystko pogodzić.
Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam podoba ;)
Miłego weekendu,
Sweet Monster