piątek, 27 kwietnia 2018

Wojna braci - rozdział 10

Rozdział 10


4 miesiące później



*ONA:

Związek Jurija i Liny kwitł z każdym dniem. Spotykaliśmy się na tzw. "podwójnych randkach".
Ja i Domen nadal tworzyliśmy dobraną parę. Spotykaliśmy się w każdej wolnej chwili. Chłopaki nadal jeździli po świecie i brali udział w zawodach. Domenowi udało się nawet dwa razy stanąć na podium indywidualnie i raz w drużynie. Cieszyłam się z każdego jego sukcesu. Wszystkie zawody oglądałam razem z Liną i obie gorąco kibicowałyśmy naszym chłopakom. Nie udało mi się nigdzie indziej pojechać, ale miałam przyjemność oglądać zawody w świetnym towarzystwie.
Peter przez cały czas był liderem, wyrobił sobie taką przewagę na początku sezonu, że trudno było go dogonić. Nadal było mi przykro z tego powodu, że dostał "kosza" od Liny. Nigdy nie powiedziałam swojej przyjaciółce, że Peter się w niej podkochuje, inni też o tym nie wiedzieli. Z każdym dniem wydawał się pogodzony z sytuacją i skupił się na treningach oraz zwodach. Czasami widywałam go lekko przygnębionego, gdy siedział w kawiarni z chłopakami, a Lina przyjmowała zamówienia. Wiedziałam, że w tamtych momentach wolałby, żeby dziewczyna zakochanym wzrokiem patrzyła na niego. Niestety tak nie było.

Ale oprócz tego pojawiły się inne problemy z którymi ja i Lina zmagałyśmy się, kiedy Andrija nie było w pracy. Karl, jego siostrzeniec, obijał się i rzucał dziwne uwagi w naszym kierunku. Ponad to czasami nas "zaczepiał" niby to przypadkowo, lecz za każdym razem zaczął pozwalać sobie na więcej.

Tego dnia siedziałyśmy z naszymi chłopakami w pizzerii i postanowiłyśmy wyjawić im prawdę. Byli w kraju, gdyż zbliżały się ostatnie zawody w Planicy.
- Słuchajcie. - zaczęła Lina. - Jest coś o czym chciałyśmy wam powiedzieć.
- O co chodzi? - spytał z troską Jurij, widząc jak Lina spuściła wzrok.
- Chodzi o Karla. - przejęłam pałeczkę, ale nie wiedziałam od czego mam zacząć.
- Co z nim? - dopytał Domen. Spojrzałam na Linę, a ona na mnie. Skinęła mi głową, że to ja mam mówić.
- Chodzi o to, że on... - nie wiedziałam jak mam obrać słowa. Mój chłopak chwycił mnie za rękę, wyczuwał, że coś jest nie w porządku. -...on rzuca dziwne uwagi w naszym kierunku, a ostatnio zaczął posuwać się dalej. Niby to przypadkowo nas łapał za rękę, a ostatnio zaczął klepać po pośladkach. - przełknęłam głośno ślinę obawiając się reakcji chłopaków.
Oboje byli mocno wkurzeni.
- A to gnój! - zawołał Domen, na co Jurij się zgodził. - Zabije go.
- Nie podaruje mu tego. - dodał chłopak Liny.
Zapadło chwilowe milczenie, aż przerwał je Prevc:
- Mówiłyście o tym Andrij'owi?
- Nie. - odpowiedziała mu Lina. - Za bardzo się bałyśmy, no bo jakby to wyglądało. Donosimy na siostrzeńca właściciela, komu by uwierzył?
- Poza tym lubimy tę pracę. - wtrąciłam, na co moja przyjaciółka się zgodziła.
- Ale tak nie może być! - Jurij nadal był zdenerwowany. - Już my z nim porozmawiamy, prawda Domen?
- Jasne. - odparł. - Nie macie się czym martwić.

W końcu kelner przyniósł nasze zamówienie. Pozostały czas próbowaliśmy wykorzystać jak najlepiej i próbować załagodzić nieco atmosferę. Chłopaki zatrzymali nerwy na wodzy, ale emocje nadal wisiały w powietrzu.



*ON:

Wszedłem do domu i trzasnąłem drzwiami wściekły na Karla. Jak on mógł się tak zachowywać?! Dobrze, że dziewczyny nam o typ powiedziały, bo mogło to zajść za daleko.
- Co jest? - spytał Peter wychylając się z salonu.
- Nie uwierzysz co właśnie Nelly mi powiedziała. - powiedziałem do brata.
- Co takiego?
- Ze ten gnój Karl się do nich dobiera! Do Nelly i Liny! Do mojej dziewczyny! Rozumiesz? - emocje się we mnie gotowały. Nigdy nie sadziłem, że mogę aż tak się wściec.
- O kurczę. - Peter był wyraźnie zaskoczony.
By lekko ochłonąć przeszedłem do kuchni i nalałem sobie wody.
- I co zamierzasz zrobić? - dopytał brat.
- Rozprawić się z nim. Zaraz przyjdzie Jurij i idziemy do niego. Na razie podobno jest sam, ale potem ma być z nim Lina na zmianie, dlatego musimy to teraz załatwić, by Lina była bezpieczna.
- Może wam pomóc? - Peter wyraźnie też się zdenerwował. - Chętnie mu wygarnę co i jak.
- Spokojnie bracie. Damy sobie radę. - poklepałem go po ramieniu, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Peter poszedł je otworzyć i wpuścił do środka Jurija. Przywitał się z nim i zamieniliśmy wspólnie kilka zdań, po czym we dwójkę wyszliśmy rozmówić się z Karlem, a Peter został sam.
Rodzice byli w pracy, dziewczyny w szkole, a Cene poszedł w swoją stronę.



*BRAT:

Po wyjściu mojego brata i przyjaciela nie mogłem znaleźć sobie miejsca. To co powiedział mi Domen wytrąciło mnie z równowagi. Obmacywał ją?! Taki śmieć jak on! Nie miał prawa! Sprawiło mi to ból, zapewne tak samo jak jej. Wiedziałem, że jej chłopak nie zostawi tej sprawy i będzie jej chronił. Mogłem być spokojny o jej szczęście. Widziałem to w jej oczach jak bardzo go kocha. Za każdym razem, gdy ją widziałem.
Próbowałem o niej zapomnieć, ale to silniejsze ode mnie. Kocham ją, ale nie mogę o nią walczyć, bo straciłbym i ją i jego. Ona mnie nie kocha i muszę to zaakceptować.



*ONA:

Wróciłam do domu. Dzisiaj miałam wolne i postanowiłam pomóc mamie w obowiązkach domowych. Kira i Rico byli w przedszkolu, więc miałyśmy czas dla siebie.
Mama robiła obiad podczas gdy ja sprzątałam w salonie, odkurzałam, przekładałam przedmioty na półkach, tylko po to aby zmienić nieznacznie wystrój. Mama lubiła jak się wprowadzało małe zmiany.
Dzięki temu zajęciowi mogłam na chwilę wyrwać się z przytłaczających myśli na temat Karla. Miałam też nadzieję, że Domen i Jurij załatwią tę sprawę i Lina będzie mogła spokojnie dzisiaj popracować, bez jego zaczepek.
- Nelly? - powiedziała mama zaglądając do salonu, kiedy ścierałam kurze z półek. W jednej ręce trzymała nożyk, a w drugiej ziemniaka.
- Tak? - zapytałam.
- Czy mogłabyś dzisiaj odebrać dzieciaki z przedszkola i zająć się nimi po południu? - spytała. - Pani Roberta zaprosiła mnie na kawę i ciasto.
- Oczywiście, jak najbardziej. - odparłam zadowolona. W końcu będzie miała czas dla siebie i spotka się ze swoją przyjaciółka. Pani Roberta mieszkała niedaleko nas, a kiedy byłam mała zawsze częstowała mnie cukierkiem albo ciastkiem. Znały się z mamą od dawna i cieszyłam się, że się spotkają.
- Dziękuję. - odpowiedziała i wróciła do gotowania.



*ON:

Razem z Jurijem widziałem jak Karl wynosi jakieś kartony do śmietnika. Czekaliśmy tylko na odpowiedni moment. Widziałem jak przyjaciel gotuje się do ataku. W końcu wybraliśmy odpowiedni moment i podeszliśmy do chłopaka.
- E ty! - zawołał Jurij.
- Ja? - zapytał zdziwiony Karl i postawił karton na ziemi. - O co chodzi? - spytał zaskoczony.
- Masz się odczepić od mojej dziewczyny! - krzyknął mu w twarz mój przyjaciel.
Chłopak uśmiechnął się i odparł:
-Nie wiem o czym mówisz.
Teraz to ja wybuchłem widząc jego reakcję:
- Doskonale wiesz o czym mówi! Masz odczepić się on Nelly i Liny, zrozumiałeś?!
- Ja nic im nie robię. - blefował, co było słychać w jego głosie. - Same się przystawiają, a ja tylko korzystam kiedy mogę. - wzruszył ramionami, a we mnie zaczęło się gotować.
- Nic nie robisz?! A kto je obmacuje?! - Jurij zaczął się powoli rzucać na Karla, musiałem go przytrzymać, by nie doszło do rękoczynów. Chociaż sam miałem ochotę mu przyłożyć to nie mogłem do tego dopuścić. Inaczej narobilibyśmy sobie problemów i dziewczyną też.
- Hehe. Widocznie nie potraficie ich dostatecznie zadowolić, skoro proszą się o to. - odrzekł cynicznie.
Jego zachowanie doprowadzało mnie do szału, ale trzymałem nerwy na  wodzy.
- Odczep się o nich, bo inaczej sobie porozmawiamy. - rzuciłem zbliżając się w stronę chłopaka.
Następnie odwróciłem się i pociągnąłem za sobą Jurija, który był gotowy do bójki byle tylko obronić swoją dziewczynę.


Źródło grafiki: http://www.skokinarciarskie.pl/images/news_duze/prevc_d28.jpg



Źródło grafiki: http://www.skokipolska.pl/wp-content/uploads/2014/02/Tepes_Jurij_BL.jpg



***

Siedzieliśmy w jednym z barów i piliśmy piwo, aby ochłonąć. Nie przepadałem za tym trunkiem, ale trzeba było jakoś odreagować.
- Co za... - zaczął Jurij, ale nie skończył. Zapewne nie jedno określenie cisnęło się mu na usta tak samo jak mi. - Mam nadzieję, że ta rozmowa coś zdziała i odczepi się od Liny, bo jak nie to nie ręczę za siebie. - upił łyk piwa, a ja zrobiłem to samo. Tak jak Jurij, miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze.



*BRAT:

Po południu postanowiłem odwiedzić Nelly i dowiedzieć się od niej czy to prawda, co mówił Domen. Nie miałem podstaw, by mu nie wierzyć, ale poczułem potrzebę porozmawiania z nią. W końcu martwiłem się o nią i o Linę.

Stanąłem przed drzwiami jej domu, odetchnąłem i dopiero zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi mama Nel, ubrała się elegancko, więc pewnie wychodziła.
- Dzień dobry. - przywitałem się. - Czy zastałem Nelly?
- Dzień dobry. - odpowiedziała pani Daniela. - Nelly wyszła po Kirę i Rico, ale zaraz powinna wrócić. Może wejdziesz? - zaproponowała i gestem zaprosiła mnie do środka. Zawsze była gościnna i przyjaźnie nastawiona do ludzi, chociaż nie mieliśmy zbyt wiele okazji do porozmawiania to zawsze słyszałem o niej wiele dobrego.
- Dziękuję. - przekroczyłem próg domu.
- Napijesz się czegoś? - zaproponowała.
- Nie, nie trzeba. Chciałem tylko porozmawiać z Nelly. Jestem Peter Prevc, nie wiem czy pani mnie pamięta. - przyznałem drapiąc się po karku.
- Oczywiście, że pamiętam. - powiedziała. - Nelly opowiada mi czasami o tobie i twojej rodzinie. To bardzo miłe, że ją polubiliście.
Przytaknąłem głową i nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nastała chwila krępującej ciszy, którą przerwałem zwracając uwagę na jej strój:
- Pani gdzieś wychodzi? Bo niechałbym przeszkadzać.
- Żaden problem. Wychodzę do przyjaciółki niedaleko, ale Nelly zaraz powinna wrócić. Jeśli chcesz możesz tutaj zaczekać, ja muszę już wychodzić. Jeżeli znudzi ci się czekanie to tutaj zostawiam klucze. Zamknij dom i zostaw klucze w doniczce na schodach, Nelly zawsze wie gdzie je znaleźć, jak nie ma mnie w domu.
- Dobrze. - odpowiedziałem. - Do widzenia i miłej zabawy.
Miłe było to, że pani Daniela w pełni mi zaufała i powierzyła dom w opiece.

Czekając na Nel rozglądałem się po salonie. Na szafkach stały jej zdjęcia oraz jej rodzeństwa. Przyjrzałem się jednemu z nich. Nelly miała na nim około 8 lat i uczyła się jeździć rowerem. Sympatyczny obrazek.'
- Mamo, już jesteśmy! - nie usłyszałem kiedy drzwi się otworzyły.



*ONA:

Drzwi były otwarte, więc uznałam, że mama jest jeszcze w domu. Tylko dlaczego nie odpowiedziała na moje wołanie?
Kira i Rico ściągali kurtki, a ja zajrzałam do wnętrza domu.
W salonie stał Peter.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam zaskoczona jego obecnością.
- Chciałem z tobą porozmawiać. - przyznał.
- A gdzie mama? - zapytał Rico wchodząc do pokoju. Spojrzałam pytająco na Peter.
- Wyszła do koleżanki. - odpowiedział Peter.
- Rico, mama poszła do sąsiadki, ale niedługo wróci. - powiedziałam kucając przy bracie. Do salonu weszła Kira i przywitała się z gościem. - Idźcie na górę się pobawić. - poleciłam, a oni od razu pobiegli do swojego pokoju. - Chcesz coś do picia? - zaproponowałam Prevc'owi.
- Nie, dzięki. Twoja mama już mi proponowała. Chciałem z tobą pogadać na temat Karla. To prawda, co mówił Domen?
Nie musiałam pytać, co ma na myśli. Wiedziałam, że mój chłopak opowie wszystko starszemu bratu. Nie miałam mu tego za złe. Wiedziałam, że mu ufa i że rozmawiają o wszystkim.
- Tak. - przyznałam.
Opowiedziałam mu wszystko to, co Domenowi. Trochę dziwnie rozmawiało mi się o tym z Peterem, ale skoro on w pełni mi zaufał mówiąc o tym, co czuje do Liny, to ja mogłam zaufać jemu.

Peter spędził u mnie około godzinę. Kiedy tylko wyszedł za drzwi, otrzymałam SMS'a od Liny. Jego treść brzmiała "Ratunku".


Źródło grafiki: https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheYp9KBQULqmb_G_IvIOLojaBMkCIrGNXaRRIsrdUoHyp4PQJkXkpeKyNWmP3q92W9XFdn_Iv4WL8YKj1WfZyhkUrAZOWyM22tqnjwSA1ExRs-21m5MHToyr6oHPh39cJRnvQfVIyhaNE/s1600/ana-fernandez-famosos-al-volante-la-sexta-2.jpg



___________________
Rozdział 10 Wojny braci już jest.
Przepraszam za tak duże opóźnienie, ale za dużo mam do pisania opowiadań i staram się jak mogę wszystko pogodzić.
Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam podoba ;)

Miłego weekendu,
Sweet Monster

czwartek, 26 kwietnia 2018

"Nieodnaleziona" Remigiusz Mróz - recenzja

Cześć Kochani,

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją. Jest to kolejna książka Remigiusza Mroza pt. "Nieodnaleziona".

Kiedy tylko wpadłam na jej trop i przeczyłam opis stwierdziłam, że muszę ją przeczytać.
Opis był bardzo interesujący, a jaka była zawartość tych stron? NIESAMOWITA!

Od samego początku się w nią wciągnęłam.

Nie będę Wam tutaj przytaczać streszczenia, jak to miałam w zwyczaju w poprzednich postach, a dlaczego? Ci, którzy nie ufają polskim pisarzom albo nie polubili Remigiusza Mroza za poprzednie jego książki, powinni sięgnąć waśnie po nią. Zapewniam Was, że ta książka zmieni Wasze spojrzenie :)

Tak jak już kiedyś wspomniałam, zaczęłam swoją przygodę z polskim autorem od "Kasacji", która nie zabłysła w moich oczach. "Zaginięcie" było dużo lepsze, ale "Nieodnaleziona" bije to wszystko na głowę.

Jak do tej pory moimi ulubionymi thrillerami psychologicznymi, były te stworzone przez B.A.Paris.
Remigiusz Mróz tą książką niczym nie jest gorszy od brytyjskiej pisarki.



Opis na okładce książki jest następujący:

Dziesięć lat po zaginięciu narzeczonej, Damian Werner jest pewien, że nigdy więcej jej nie zobaczy. Pewnego dnia trafia jednak niespodziewanie na ślad ukochanej – ktoś zamieszcza jej zdjęcie na jednym z profili spotted, szukając dziewczyny.

Werner jest gotów przyjąć, że to przypadkowe podobieństwo, spotter wgrywa jednak drugie zdjęcie. Zdjęcie, które zrobił jej sam Werner na kilka dni przed zaginięciem – i którego nikomu od tamtej pory nie pokazał.

Kto szuka dziewczyny? I czy to naprawdę ona pojawiła się po dziesięciu latach?
Damian znał swoją narzeczoną od dziecka, spędzali ze sobą każdą chwilę. Szukając odpowiedzi na kolejne pytania, odkrywa jednak, że nie wiedział o niej wszystkiego...


Zaciekawieni?
Tak naprawdę to tylko namiastka tego co się tam dzieje.

Bohater trafia na wiadomość wysyłaną przez narzeczoną, Ewę. Sądzi, że kobieta potrzebuje jego pomocy i kontaktuje się z nim w jedyny możliwy sposób - przez szyfrowanie wiadomości i wysyłanie znaków, które znane są tylko im dwojgu.
Podąża jej wskazówkami i trafia na nagrania w których dziewczyna opisuje swoją historię i daje kolejne informacje, gdzie ma się udać, aby zyskać następne instrukcje.
Tymi wskazówkami są nagrania, a każda z wiadomości znajduje się w wybranym przez Ewę miejscu. A zostawia je tajemniczy mężczyzna.

W tym wszystkim pomaga mu Kasandra - przedstawicielka firmy detektywistycznej, którą Damian poprosił o pomoc w odnalezieniu Ewy.

Werner nadal podąża śladami ukochanej. Gdy jest już pewny, że jest blisko spotkania z narzeczoną, staje przed wyborem, gdyż Kasandra prosi go o pomoc. Opisuje mu całą historię jaka dzieje się w jej domu.

Ostatnie nagranie Ewa kończy słowami: "Ale wszystko ci wyjaśnię, kiedy się spotkamy. Jesteś na to gotowy, Tygrysie? Jeśli tak, to będę na ciebie czekać. W miejscu, które poznasz tylko ty. I w czasie znanym tylko tobie."
Skonsternowany Damian nie potrafi rozgryźć tych słów.
Udaje się do Rewala, gdzie chce pomóc Kasandrze i ma nadzieję, że później ona pomoże mu odnaleźć Ewę.
Kiedy dociera pod dom w Rewalu jest świadkiem awantury, w której kobieta odnosi poważne obrażenia.

I na tym w sumie skończę swój ogólnikowy opis.

W moich oczach jest to historia dwojga ludzi: kobiety i mężczyzny, którzy w życiu wiele przeszli.
On: zakochany w kobiecie, którą znał od dzieciństwa, a w dniu oświadczyn ją stracił. Po dziesięciu latach trafia na jej ślad i jest przekonany, że żyje.
Ona: maltretowana, bita, poniżana i kontrolowana przez męża od wielu lat. Robi wszystko, aby ratować siebie i swojego syna.

Z jednej strony może się Wam wydawać, że jest to prosta historia i zakończona "happy-endem", i że nie ma w niej nic nadzwyczajnego, ale pod koniec dzieję się wiele rzeczy, które naprawdę mieszają w głowie.

Nie będę Wam zdradzała zakończenia tej opowieści, ale ono jest zaskakujące i powaliło mnie na łopatki.

Świetnie napisana, tajemnicza, mroczna, a przede wszystkim wciągająca - taka powinna być dobra książka, a ta właśnie taka jest. Polecam gorąco. Nie będziecie tego żałowali :D




Moja ocena: ★★★★★★★★★★/10 :D


Miłego czytania,
Sweet Monster

czwartek, 19 kwietnia 2018

"I wciąż ją kocham" Nicholas Sparks - recenzja

Witajcie,

Wczoraj skończyłam czytać, coś co już dawno zaczęłam, lecz niestety z braku czasu szło to pomału, ale w końcu dobiegło końca.

Mam na myśli książkę Nicholasa Sparksa pt. "I wciąż ją kocham" i dzisiaj krótka notka o niej.

Oczywiście nie obyło się bez łezki w oku. Sparks jest pierwszym pisarzem przy którym się popłakałam, gdy czytałam jego książkę.


Streszczenie:


"I wciąż ją kocham" to opowieść o młodym chłopaku - Johnie - który zaciągnął się do wojska z myślą, że wydorośleje. Będąc w armii trochę "zmądrzał" i zaczął inaczej spostrzegać świat, ale tak naprawdę odmieniła go Savannah.

Podczas jednego z urlopów, John wrócił do rodzinnego miasta do ojca, który go samotnie wychowywał. Niestety, chłopak nie potrafił się z nim dogadać, gdyż jego ojciec był małomówny i miał swój określony rytm dnia.

Wybrał się na plażę, gdzie spędził czas do wieczora. Siedząc na molo zauważył grupkę osób, a wśród nich Savanah.
Ich kontakt nawiązał się dzięki temu, że John wyciągnął z wody torbę dziewczyny, która wpadła i nikt nie był skory do pomocy. Od tego momentu nawiązała się ich relacja.

Spotykali się codziennie, do czasu, gdy John nie wrócił do Niemiec, gdzie stacjonowała jego jednostka.

Savannah była studentką pedagogiki specjalnej, a ku temu popchnęła ją choroba Alana, czyli brata jej najlepszego przyjaciela Tima. Z każdym spotkaniem otwierała się przed Johnem i coraz bardziej sama go poznawała.
Z chęcią poznała jego ojca, który według Johna, nie miał innych zainteresowań niż numizmaty. Potrafił rozmawiać tylko o tym.

Kiedy nadszedł czas powrotu do wojska, Savannah zapewniła młodego wojskowego, że będzie na niego czekała, aż zakończy służbę. Podarowała mu książkę o chorobie autystycznej i przyznała, że przeprowadziła małe "badanie", po którym wywnioskowała, że jego ojciec choruje na zespół Aspergera, dlatego nie ma wielu przyjaciół i ogranicza się do krótkich wypowiedzi (wyjątkiem są opowieści dotyczące kolekcjonowania monet). Dochodzi między nimi do kłótni.

Dzięki interwencji Tima zakochani godzą się, a John wraca do wojska.

Koresponduje z ukochaną i odlicza dni do zakończenia służby. Chęć służenia ojczyźnie sprowadza do tego, że zaciąga się na kolejne lata. Savannah jest wyrozumiała i popiera jego wybór.

Podczas kolejnego urlopu, John poznaje rodziców swojej dziewczyny, a pod koniec odwiedza ojca. Zrozumiał, że jego tata naprawdę może być chory, dlatego postanawia nie okazywać znudzenia, tylko "wchodzi w jego świat".

Powrót do wojska jest dużo trudniejszy. Dochodzi do tego, że zaczyna brać udział w wojnie w Iraku.
Dowiaduje się, że jego ojciec miał zawał i dostaje urlop od swojego przełożonego. W tym czasie zajmuje się tatą, przez co nie ma czasu dla Savannah.

Kolejne miesiące rozłąki z ukochaną, sprawiają, że się od siebie oddalają. W końcu Savannah zrywa z Johnem, a chłopak nadal pozostaje w wojsku.

Mija kilkanaście miesięcy.
Powraca do kraju w momencie, gdy jego tata dostał zawał drugi raz i nie ma już takiej sprawności. Mężczyzna zawozi go do domu opieki, gdzie z czasem ojciec umiera.

Po ceremonii pogrzebowej odwiedza Savannah. Zauważa, że kobieta ułożyła już sobie z kimś innym. Tą osobą okazuje się Tim. Niestety nie spodziewa się tego, że spotka dawnego w szpitalu. Chłopak jest chory na czerniaka i jest w złym stanie. Savannah źle znosi chorobę męża, ale stara się robić wszystko co w jej mocy, by wyzdrowiał. Zwierza się Johnowi, że sąsiedzi pomagają jej uzbierać pieniądze na leczenie jej męża, ale nadal ich brakuje.
Ponieważ mężczyzna nadal kocha Savannah, postanawia pomóc jej i Timowi. Przekazuje anonimowo pieniądze na leczenie.

Wraca po służbie wojskowej, ale już nie ingeruje w życie Savannah. Podczas ostatniego jego pobytu, pożegnali się na dobre. Przygląda się z daleka jej życiu i widzi, że jest szczęśliwa.


Moja opinia:

Pomimo, iż tą książkę czytałam długo to i tak mi się podobała. Nie mówię tego dlatego, że jest to mój ulubiony autor, tylko, że taka jest prawda. Co prawda nie uważam jej za najlepszą powieść Nicholasa Sparksa, ale ma w sobie coś wyjątkowego. Na pewno momentem bardzo emocjonalnym była dla mnie śmierć ojca Johna, gdzie łezka w oku się zakręciła.
Również choroba Tima miała swoje piętno, ze względów osobistych. Wiem, że ta choroba prowadzi do śmierci i cieszę się, że Tim otrzymał szansę na dalsze życie.




Moja ocena: ★★★★★★★/10 :D


Sweet Monster

środa, 11 kwietnia 2018

Wojna braci - Rozdział 9

Rozdział 9



* ONA:

Na lotnisku czekali na nas rodzice Prevc'ów, a tuż za nimi dostrzegłam Linę.
Od razu podbiegłyśmy do siebie.
- Cześć! - przywitałyśmy się uściskiem, ale znałam swoją przyjaciółkę bardzo dobrze i wiedziałam, że za moimi plecami wypatruje Jurija.
Puściłam ją i odwróciłam się w stronę chłopaków.
Zakochani patrzyli na siebie i to Jurij w końcu zrobił ten pierwszy krok. Podszedł do Liny i mocno ją przytulił.
Zerknęłam na Petera, który też spojrzał w tym samym momencie na mnie. Posłałam mu delilatny uśmiech chcąc dodać otuchy. Wiedziałam, że nie jest mu łatwo patrzeć na tą scenę, ale co mógł innego zorbić niż tylko życzyć im szczęścia.

Przywitałam się z rodzicami Domena, którzy zaprosili mnie na obiad. Zgodziłam się. Jurij zaprosił Linę do restauracji, a reszta udała się do swoich rodzin.

Wsiedliśmy wszyscy do rodzinnego samochodu Prevc'ów i pojechaliśmy do nich do domu. W progu przywitała nas Ema i Nika. Młodsza rzuciła się w ramiona Cene.
- Ci mi kupiłeś? Co mi kupiłeś? - dopytywała uszczęśliwiona, że jej brat wrócił cały i zdrowy.
- A to jest niespodzianka. - odparł młodszy z braci. - Jak zjesz ładnie obiad to dostaniesz prezent.
- Dobrze, dobrze. To chodźmy już jeść! - zawołała ciągnąc Julijane i Cene za rękę w stronę kuchni.
Mnie natomiast powitała Nika ciepłym uściskiem.
- Cześć, Nel. Tak się cieszę, że cię widzę. - powiedziała. - Mam nadzieję, że chłopaki cię nie zamęczyli.
- Nie, skądże. Świetnie się bawiłam.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć. - popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. A przede wszystkim jaki jest Gregor Schlirenzauer.
- Nika, spokojnie. - przerwała jej mama. - Myślę, że Nelly oraz chłopcy wszystko nam opowiedzą na spokojnie. Siadajcie do stołu. - zaprosiła nas ruchem ręki w stronę nakrytego stolika.
- Dziękujemy. - odparłam w imieniu wszystkich i chciałam pójść za rodziną, kiedy Domen odciągnął mnie na stronę i powiedział:
- Nika jest zakochana w Schlirim i nie da ci spokoju póki się nie dowie od ciebie wszystkiego jaki jest.
- Ale ja go nawet nie poznałam. - przyznałam zgodnie z prawdą.
- Tym lepiej dla ciebie. - chwycił mnie za rękę, podeszliśmy do stolika i zajęliśmy wolne miejsca.



* BRAT:

- Peter, opowiedz o zawodach. - poprosiła Ema, czym wyrwała mnie z moich rozmyślań nad ostatnimi wydarzeniami.
- Było ciężko, dużo emocji, ale jakoś dałem radę. Zobaczymy jak pójdzie w kolejnych zawodach. Fajnie było spotkać znajomych. Dobrze się razem bawiliśmy. - nie wiedziałem co mam powiedzieć, chyba pierwszy raz. To przez tą rozmowę z Nelly w Kuusamo.
- A jak tam Schliri? - zapytała Nika, co tylko ją interesowało. - Nelly, jaki on jest, powiedz mi! - popatrzyła błagalnym wzrokiem na dziewczynę.
- Nie miałam okazji go poznać. - odpowiedziała jej.
- Ale na pewno go widziałaś. Opowiedz jaki jest. - nie dawała za wygraną.
- Naprawdę, chciałabym ci pomóc, ale nie znam go, przykro mi.
- Ech... szkoda. - Nika posmutniała. Myślała, że dowie się coś na temat swojego idola, niestety bezskutecznie.
- Nika, Gregor jest bardzo sympatyczny i zabawny. Zawsze służy radą, podczas rozgrzewki wspólnie kopaliśmy piłkę. To dobry kumpel, a więcej na ten temat pytaj Jurija, bo to on się z nim kumpluje. - powiedziałem, by już zamknęła ten temat. Nie miałem nic przeciwko temu, że lubi Austriaka, ale nie chciałem, by cały obiad skupiał się na Schlirencauerze, zwłaszcza że Nika potrafi tak cały dzień o niego pytać. W końcu staje się to nudne.
- Nelly, a jak tobie podobało się w Finlandii? - zapytał mój tata.
- Bardzo mi się podobało. Kussamo przepiękne, zwłaszcza wieczorem. Wszystkie trasy oświetlone, skocznia też. Sympatyczni mieszkańcy. Super.
- Cieszę się, że ci się podobało. Tak myślałem, że takie odniesiesz wrażenie. Mi i Julijanie też się tam spodobało jak byliśmy pierwszy raz.
- Dokładnie. - wtrąciła moja mama. - Miałam takie samo zdanie jak ty.


Źródło grafiki: https://78.media.tumblr.com/f3d500f44e69c2d116d2b455ea4a14eb/tumblr_o6flxavGKv1ueyu8bo1_400.jpg




***

Rodzice jeszcze przez długi czas opowiadali o swoich podróżach. Nelly z zaciekawieniem ich słuchała, a po całej kolacji uprzejmie podziękowała za gościnę i razem z Domenem opuścili nasz dom. Mój brat zadeklarował się, że odprowadzi swoją dziewczynę do domu.

Ja, Cene oraz Nika pomogliśmy rodzicom posprzątać, a następnie każdy z nas poszedł w swoją stronę.
Poszedłem do swojego pokoju wypakować swoje rzeczy, a potem udałem się pod prysznic. Kiedy woda leciała strumieniem ze słuchawki, ja wciąż myślałem o tej jednej dziewczynie.  Nie mogłem o niej zapomnieć, ale przecież nie chciałem nikogo ranić, dlatego musiałem zrobić wszystko, by o niej zapomnieć. Postanowiłem, że będę ją ignorował. Wiedziałem, że to nie będzie miłe, ale tak postanowiłem i tak będzie.



* ON:

Szliśmy z Nelly spokojnym spacerkiem. Ja ciągnąłem za sobą jej walizkę, a ona opowiadała o swoich planach na ten tydzień. Wspominała również obiad z moimi rodzicami oraz opowiedziała dokładniej o naszych zawodach. Nawet streściła mi kilka rozmów z Marisą, dziewczyną Stefana Krafta.

W końcu dotarliśmy pod jej dom. Kiedy tylko otworzyła drzwi jej siostra i brat od razu rzucili się jej w ramiona.
- Nelly! - zawołali.
- Cześć. - odpowiedziała im szczęśliwa. Sam uśmiechnąłem się na widok tego pięknego obrazka. Nagle w drzwiach pojawiła się pani Daniela.
- Cześć Nelly, witaj Domen. - powiedziała wycierając ręce w ściereczkę. - Wejdźcie. - zaprosiła nas ruchem ręki, a ja wniosłem walizkę.
Uściskała nas po kolei i zaprowadziła do salonu.
- Zrobić coś do jedzenia? - spytała troskliwym głosem.
- Nie, nie już jedliśmy. - odparłem. - Moi rodzice zrobili obiad i nas zaprosili. Naprawdę nie trzeba.
- To może coś do picia?
- Nie, ja podziękuję. W sumie to muszę już iść, wypakować się i chwilę odpocząć, bo jutro już mamy trening, a za dwa dni lecimy do Wisły w Polsce. - przyznałem. Nie chciałem wychodzić, gdyż bardzo lubiłem atmosferę w domu Nel, ale niestety zmęczenie dawało się we znaki.
- To ja odprowadzę cię do drzwi. - zadeklarowała moja dziewczyna również wstając. Sama była chyba zmęczona i pewnie też marzyła o gorącym prysznicu. Wiedziałem, że jednak szybko nie zaśnie, gdyż będzie opowiadała swoim najbliższym o Kuusamo, a wieczorem zadzwoni jeszcze pewnie do Liny.
- No dobrze. Do zobaczenia. - pożegnałem się z panią Danielą i poszedłem razem z Nelly do drzwi.
- Świetnie się bawiłam przez te trzy dni. - przyznała.
- Ja również. - uśmiechnąłem się. - Dziękuję, że ze mną poleciałaś.
- Nie ma za co, naprawdę bardzo mi się podobało.
- Wiesz, że zawsze mogę zabrać cię ze sobą.
- Wiem, ale muszę pracować. - skinąłem tylko twierdząco głową.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i pożegnaliśmy się pocałunkiem, który trochę przeciągnąłem nie chcąc jej puścić.



* ONA:

Domen poszedł, a ja wróciłam do salonu. Rozdałam prezenty, które kupiłam: Rico dostał figurkę skoczka narciarskiego, Kira naklejki (coś co uwielbiała zbierać) ze soczkami oraz skoczniami narciarskimi, a mama otrzymała chustę, które bardzo lubiła nosić. Następnie opowiedziałam im o wrażeniach jakie wywołało na mnie Kuusamo. Opowiedziałam o swojej nowej znajomej, o tym jak wyglądały zawody i o innych drożynach. Kiedy skończyłam opowiadać było już po 20, więc mama pogoniła dzieciaki do łazienki.
Ja poszłam do swojego pokoju rozpakować rzeczy. Powrzucałam brudne ciuchy do kosza, a resztę pochowałam do szafy.
Położyłam się na łóżko i wtedy zadzwonił mój telefon.
- Nelly nie uwierzysz! - zawołała Lina do słuchawki, gdy tylko odebrałam.
- Co się stało? Opowiadaj wszystko ze szczegółami! - odparłam uradowana, wiedząc, że randka z Jurijem jej się udała.
- No dobra. Słuchaj...- zaczęła. - Jurij zabrał mnie do restauracji, opowiadał o zawodach itd. Później chwycił mnie za rękę i powiedział, że od dawna mu się podobam, ale nie wiedział co ja czuję do niego. Podarował mi bransoletkę, którą kupił w Finlandii, a po obiedzie poszliśmy się przejść. W drodze do domu kupił mi różę. - zapiszczała uradowana. - Jurij jest taki cudowny!
- Czyli wy teraz oficjalnie... - nie dała mi skończyć, bo od razu odpowiedziała:
- Tak! - krzyknęła.
- No to moje gratulacje! - zawołałam ciesząc się razem z nią.


Źródło grafiki: http://quemedices.diezminutos.es/var/qmd/storage/images/reportajes-famosos/dia-de-libros-y-rosas-para-los-famosos/natalia-sanchez/2247279-1-esl-ES/natalia-sanchez_galeria_landscape.jpg



__________________
Dzisiaj króciuteńki rozdział, ale później będzie się więcej działo.

Pozdrawiam,
Sweet Monster

niedziela, 8 kwietnia 2018

Fan Fiction - nowe informacje

Hejka Kochani,
Słuchajcie:
Jak widzicie moje opowiadanie "Wojna braci" zostało przeniesione do zakładki "Fan Fiction - Wojna braci", a to ze względu na to, iż rozpoczął się sezon żużlowy i chcę rozpocząć również przygodę z tą tematyką, dlatego fani speedway'a znajdą tutaj coś dla siebie, a o skokach narciarskich również będę pisała dopóki nie skończę.

Mam nadzieję, że Wam się spodoba i będzie większy odzew na tym blogu :)




Widzimy się już wkrótce,
Sweet Monster

wtorek, 3 kwietnia 2018

Wojna braci - rozdział 8

Rozdział 8




*ONA:

Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział mi Peter. Jak on mógł zakochać się w Linie?! W dziewczynie, w której kocha się jego najlepszy przyjaciel. Pewnie dlatego nic nigdy nie mówił i udawał, że nikt go nie interesuje, bo nie chciał walczyć z Jurijem. To miało sens. Tylko po jego reakcji wnioskuję, że jednak go bolało to, że moja przyjaciółka wybrała jego kolegę.

Nie mogłam powiedzieć o tym nikomu, nawet Linie. Wiedziałam, że to może dobić Petera. Po prostu to zostanie między nami. Zwłaszcza Jurij oraz reszta nie mogą się dowiedzieć. Jurij będzie zły, a reszta będzie mu bardziej dokuczała, dlatego nic nie powiem.



*ON:

Nelly mocno się wkurzyła jak zaczęliśmy żartować przy stole. Może naprawdę Peterowi to przeszkadzało.
- Chyba powinniśmy go przeprosić. - przyznałem, kiedy wszyscy nadal siedzieliśmy zszokowani przy kolacji.
- No nie wyglądał na zadowolonego. - przyznał Jernej. - I jeszcze Nelly się wkurzyła.
- To prawda. Trzeba go przeprosić i tyle. - przyznał Jurij. - Ale przecież wiedział, że żartujemy, to o co mu chodziło?
To pytanie zawisło w powietrzu między nami.



* BRAT:

Wszedłem do pokoju i trzasnąłem drzwiami. Jak mogłem jej to powiedzieć?! Jak?! Że dziewczyna której zawsze wypatruje na trybunach to słodka, urocza, piękna dziewczyna zakochana w innym mężczyźnie. Która zawsze na zawody przychodzi ze swoją przyjaciółką. Rozmawiamy po koleżeńsku i to mi powinno wystarczyć, ale jednak nie wystarcza. Ostatnio myślę o niej zbyt często, a tak nie powinno być. Nie zmienię przecież jej uczuć.

Nie powinienem na Nelly tak naskakiwać, to przecież nie jej wina, że czuję coś do kogoś, kto nie jest dla mnie przeznaczony. Musiałem z nią porozmawiać.



* ONA:

Siedziałam na łóżku, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam, a one się uchyliły. W progu stanął Peter. Złość już lekko zniknęła z jego twarzy, ale widać było lekki niepokój. Jakby się czegoś obawiał.
- Przyszedłem przeprosić Cię za swoje zachowanie. - powiedział i zamknął drzwi.
- Nic się nie stało. - odparłam. - Siadaj. - wskazałam mu miejsce obok siebie. Zajął je i odetchnął.
- Naprawdę nie chciałem by to tak wyglądało. To nie twoja wina, że oni się mnie przyczepili. Może powonieniem powiedzieć im prawdę to się odczepią. - zastanawiał się na głos, ale ja wiedziałam, że to był zły pomysł, przecież Jurij by go znienawidził.
- Nie, nie rób tego. Jurij będzie wściekły jak się dowie, że zakochałeś się w Linie.
- W Linie? - zapytał lekko zaskoczony.
- Przecież podoba ci się Lina, prawda? - zapytałam zmieszana.
- Tak, tak. - odparł nieco bardziej ożywiony.
- Dlatego nie możesz im o tym powiedzieć, bo stracisz przyjaciela.
- Chyba masz rację.
- I nie martw się, ja im też nic nie powiem, nawet Linie. - uśmiechnęłam się chcąc dodać mu otuchy. Odpowiedział mi tym samym i mnie przytulił.



* ON:

Wszyscy odeszliśmy od stołu, stwierdziłem, że muszę pogadać z Peterem i wyjaśnić, że to miało tylko rozbawić towarzystwo, a nie go zdenerwować, ale najpierw postanowiłem zajrzeć do Nel i ją też przeprosić.
Zauważyłem, że światło świeci się u niej w pokoju, więc nie poszła jeszcze do łazienki albo z niej wróciła. Postanowiłem wejść bez pukania. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Nelly w objęciach Petera. Speszyłem się tym widokiem.
- O, Domen! - zawołała Nelly uwalniając się od mojego brata. - Właśnie rozmawialiśmy o tym co zaszło w restauracji.
- Ja właśnie w tej sprawie. - odparłem. Ufałem im i wiedziałem, że nic między nimi nie zaszło, dlatego byłem spokojny. - Chciałem cię przeprosić. - zwróciłem się do Petera. - To były tylko takie żarty.
- Tak, tylko, że żartujecie już sobie tak od dłuższego czasu, a to stało się męczące.
- Wiem, teraz to widzę. Dlatego obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. - przyrzekłem.
- Dzięki. - uśmiechnął się i wiedziałem, że miedzy nami już jest zgoda.



* ONA:

Następnego dnia, zajęłam to samo miejsce na trybunach co ostatnio. Moja nowa znajoma już tam czekała.
- Cześć Nelly!  - zawołała i pomachała mi, kiedy przeciskałam się miedzy kibicami. Dzisiaj było ich znacznie więcej niż wczoraj.
- Hej. - odparłam siadając obok niej.
- Jak tam, imprezowaliście wczoraj po sukcesie Petera? - zapytała.
- Nie, no coś ty. Znając chłopaków to przyszliby dzisiaj na kacu albo wcale. - opowiedziałam jej o urodzinach Petera jak chłopaki się spili, że na następny dzień były kace i zarzekania, że nie będą więcej pić.
- Cha cha cha. Tak to jest z chłopakami. Ty myślisz, że Stefan i jego banda to są święci? A skąd! Kiedyś drużyną zrobili jakąś imprezę w hotelu na cześć trenera Heinza Kuttina, to trener musiał błagać personel, by ich nie wyrzucono. - Marisa zaczęła się śmiać.
- Naprawdę. - zawtórowałam jej, a z drugiej strony nie mogłam uwierzyć, że skoczkowie narciarscy potrafią być aż tak rozrywkowi.
- Naprawdę, Stefan mi o tym opowiadał i początkowo sama myślałam, że mnie wkręca, ale jak mi pokazał filmiki z tej zabawy to już wszystko było jasne.
- Myślałam, że tylko moja słoweńska ekipa jest tak mocno zwariowana, ale chyba jednak się myliłam. - obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Jak widzisz, nie tylko twoja i nie tylko moja, bo z tego co wiem to po ostatnich zawodach wszystkie drużyny bawią się razem.
- Już widzę jak ich rano trenerzy muszą sprzątać.
- Zdziwiłabyś się, bo oni też imprezują. - że co? To było zaskoczenie, a Marisa zaśmiała się na widok mojej miny.
Do rzeczywistości przywróciły mnie brawa i zapowiedź speakera, że na belce zasiadł pierwszy zawodnik.

Mocno trzymałam kciuki za swoich, a Marisa za swoich, a już najbardziej za Stefana.
Ostatecznie do drugiej serii weszli wszyscy Austriacy i Słoweńcy, a Peter jak można było się domyślić był liderem.

Druga seria była jeszcze bardziej emocjonująca i stawka się zmieniała. Domen przeskoczył kilka pozycji i ostatecznie zajął 6. miejsce. Byłam z niego ogromnie dumna.
Niestety Marisa lekko była zawiedziona, gdyż po pierwszej serii Stefan był trzeci, ale w drugim skoku wyprzedził go Kenneth Gangnes. Na drugim miejscu uplasował się Niemiec Severin Freund, a wygrał Peter. Co bardzo mnie ucieszyło.


Źródło grafiki: http://www.skokipolska.pl/wp-content/uploads/2016/01/TCS.Innsbruck.2016_Freund.Prevc_.Gangnes_fot.Julia_.Piatkowska.jpg



 Po dekoracji, udałam się do Domena, który miał czekać na mnie przy barierce, ale oczywiście już jakieś fanki go dorwały i musiałam poczekać. W końcu mogłam podejść do swojego chłopaka i pójść razem z nim do reszty drużyny
- Gratulacje!  - uściskałam Petera szczęśliwa jego sukcesem.
- Dzięki Nel. - odparł.
- Ładnie ci w żółtym. - przyznałam wskazując mu jego żółtą koszulkę lidera.
- Heh, tak szybko jej nie oddam. - przyznał.
- I tak trzymaj.

Poczekaliśmy jeszcze kilka minut na trenera, a następnie ja i reszta sztabu szkoleniowego musieliśmy czekać na nasze gwiazdy, bo przybywali kolejni fani prosząc o autograf i wspólne zdjęcie.
Zajęło im to jakieś pół godziny, a ich fani pochodzili z różnych narodowości.
Miło było patrzeć jak są szczęśliwi i spełnieni, a najprzyjemniej patrzyło mi się na Domena, który powoli wdrażał się w ten świat. Wiedziałam, że jest to coś co będzie robił do końca życia.



* ON:

Dzień powoli się kończył, a my jeszcze w pokoju wspólnie z chłopakami świętowaliśmy zwycięstwo Petera. Ja również czułem się zadowolony ze swojego występu. Szóste miejsce jak na początek to bardzo dobra lokata. Po zawodach trener dał mi kilka wskazówek nad czym muszę jeszcze popracować, ale sam mnie pochwalił, co dodało mi jeszcze więcej skrzydeł. Nelly też była dumna. Cieszę się, że jej nie zawiodłem.

Bawiliśmy się do 2, a następnie nasz jedyny ogarnięty kolega Jernej oznajmił, że pora spać, bo musimy być spakowani już o 8 rano, bo o 9 wyjeżdżamy na lotnisko z hotelu i wracamy na kilka dni do Słowenii, a następnie lecimy do Polski.

Jernej miał rację, że rano będziemy zbyt mocno zmęczeni, by się pakować. Wszyscy byliśmy zbyt mocno zaspani, by pakować nasze walizki jak należy. Każdy wrzucał wszystko jak popadnie, a i tak jako ostatni zeszliśmy do holu, gdzie Nelly oraz reszta szkoleniowców na nas czekali.
- O, proszę! - zawołał trener. - W końcu zjawiły się nasze księżniczki. Gotowi do wyjazdu?
- Taaa! - zawołaliśmy znudzeni.
I po wymeldowaniu się wsiedliśmy do czekającego autokaru i udaliśmy się na lotnisko.

W samolocie wszyscy zawodnicy spali, co na pewno było dużym zaskoczeniem dla Gorana, który zawsze musiał nas uciszać. Dzisiaj nie miał nic do roboty.



Źródło grafiki: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSi3e1IwYHiZ6vgJ3WanYGDsGse1GHJNEl8SJOFTpydELDnpcs9KQ




_____________________
Tak jak mówiłam, po świętach wracam z kolejnym rozdziałem i oto on :)
Mam nadzieję, że się podoba :D

Pozdrawiam,
Sweet Monster