wtorek, 3 kwietnia 2018

Wojna braci - rozdział 8

Rozdział 8




*ONA:

Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział mi Peter. Jak on mógł zakochać się w Linie?! W dziewczynie, w której kocha się jego najlepszy przyjaciel. Pewnie dlatego nic nigdy nie mówił i udawał, że nikt go nie interesuje, bo nie chciał walczyć z Jurijem. To miało sens. Tylko po jego reakcji wnioskuję, że jednak go bolało to, że moja przyjaciółka wybrała jego kolegę.

Nie mogłam powiedzieć o tym nikomu, nawet Linie. Wiedziałam, że to może dobić Petera. Po prostu to zostanie między nami. Zwłaszcza Jurij oraz reszta nie mogą się dowiedzieć. Jurij będzie zły, a reszta będzie mu bardziej dokuczała, dlatego nic nie powiem.



*ON:

Nelly mocno się wkurzyła jak zaczęliśmy żartować przy stole. Może naprawdę Peterowi to przeszkadzało.
- Chyba powinniśmy go przeprosić. - przyznałem, kiedy wszyscy nadal siedzieliśmy zszokowani przy kolacji.
- No nie wyglądał na zadowolonego. - przyznał Jernej. - I jeszcze Nelly się wkurzyła.
- To prawda. Trzeba go przeprosić i tyle. - przyznał Jurij. - Ale przecież wiedział, że żartujemy, to o co mu chodziło?
To pytanie zawisło w powietrzu między nami.



* BRAT:

Wszedłem do pokoju i trzasnąłem drzwiami. Jak mogłem jej to powiedzieć?! Jak?! Że dziewczyna której zawsze wypatruje na trybunach to słodka, urocza, piękna dziewczyna zakochana w innym mężczyźnie. Która zawsze na zawody przychodzi ze swoją przyjaciółką. Rozmawiamy po koleżeńsku i to mi powinno wystarczyć, ale jednak nie wystarcza. Ostatnio myślę o niej zbyt często, a tak nie powinno być. Nie zmienię przecież jej uczuć.

Nie powinienem na Nelly tak naskakiwać, to przecież nie jej wina, że czuję coś do kogoś, kto nie jest dla mnie przeznaczony. Musiałem z nią porozmawiać.



* ONA:

Siedziałam na łóżku, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam, a one się uchyliły. W progu stanął Peter. Złość już lekko zniknęła z jego twarzy, ale widać było lekki niepokój. Jakby się czegoś obawiał.
- Przyszedłem przeprosić Cię za swoje zachowanie. - powiedział i zamknął drzwi.
- Nic się nie stało. - odparłam. - Siadaj. - wskazałam mu miejsce obok siebie. Zajął je i odetchnął.
- Naprawdę nie chciałem by to tak wyglądało. To nie twoja wina, że oni się mnie przyczepili. Może powonieniem powiedzieć im prawdę to się odczepią. - zastanawiał się na głos, ale ja wiedziałam, że to był zły pomysł, przecież Jurij by go znienawidził.
- Nie, nie rób tego. Jurij będzie wściekły jak się dowie, że zakochałeś się w Linie.
- W Linie? - zapytał lekko zaskoczony.
- Przecież podoba ci się Lina, prawda? - zapytałam zmieszana.
- Tak, tak. - odparł nieco bardziej ożywiony.
- Dlatego nie możesz im o tym powiedzieć, bo stracisz przyjaciela.
- Chyba masz rację.
- I nie martw się, ja im też nic nie powiem, nawet Linie. - uśmiechnęłam się chcąc dodać mu otuchy. Odpowiedział mi tym samym i mnie przytulił.



* ON:

Wszyscy odeszliśmy od stołu, stwierdziłem, że muszę pogadać z Peterem i wyjaśnić, że to miało tylko rozbawić towarzystwo, a nie go zdenerwować, ale najpierw postanowiłem zajrzeć do Nel i ją też przeprosić.
Zauważyłem, że światło świeci się u niej w pokoju, więc nie poszła jeszcze do łazienki albo z niej wróciła. Postanowiłem wejść bez pukania. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Nelly w objęciach Petera. Speszyłem się tym widokiem.
- O, Domen! - zawołała Nelly uwalniając się od mojego brata. - Właśnie rozmawialiśmy o tym co zaszło w restauracji.
- Ja właśnie w tej sprawie. - odparłem. Ufałem im i wiedziałem, że nic między nimi nie zaszło, dlatego byłem spokojny. - Chciałem cię przeprosić. - zwróciłem się do Petera. - To były tylko takie żarty.
- Tak, tylko, że żartujecie już sobie tak od dłuższego czasu, a to stało się męczące.
- Wiem, teraz to widzę. Dlatego obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. - przyrzekłem.
- Dzięki. - uśmiechnął się i wiedziałem, że miedzy nami już jest zgoda.



* ONA:

Następnego dnia, zajęłam to samo miejsce na trybunach co ostatnio. Moja nowa znajoma już tam czekała.
- Cześć Nelly!  - zawołała i pomachała mi, kiedy przeciskałam się miedzy kibicami. Dzisiaj było ich znacznie więcej niż wczoraj.
- Hej. - odparłam siadając obok niej.
- Jak tam, imprezowaliście wczoraj po sukcesie Petera? - zapytała.
- Nie, no coś ty. Znając chłopaków to przyszliby dzisiaj na kacu albo wcale. - opowiedziałam jej o urodzinach Petera jak chłopaki się spili, że na następny dzień były kace i zarzekania, że nie będą więcej pić.
- Cha cha cha. Tak to jest z chłopakami. Ty myślisz, że Stefan i jego banda to są święci? A skąd! Kiedyś drużyną zrobili jakąś imprezę w hotelu na cześć trenera Heinza Kuttina, to trener musiał błagać personel, by ich nie wyrzucono. - Marisa zaczęła się śmiać.
- Naprawdę. - zawtórowałam jej, a z drugiej strony nie mogłam uwierzyć, że skoczkowie narciarscy potrafią być aż tak rozrywkowi.
- Naprawdę, Stefan mi o tym opowiadał i początkowo sama myślałam, że mnie wkręca, ale jak mi pokazał filmiki z tej zabawy to już wszystko było jasne.
- Myślałam, że tylko moja słoweńska ekipa jest tak mocno zwariowana, ale chyba jednak się myliłam. - obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Jak widzisz, nie tylko twoja i nie tylko moja, bo z tego co wiem to po ostatnich zawodach wszystkie drużyny bawią się razem.
- Już widzę jak ich rano trenerzy muszą sprzątać.
- Zdziwiłabyś się, bo oni też imprezują. - że co? To było zaskoczenie, a Marisa zaśmiała się na widok mojej miny.
Do rzeczywistości przywróciły mnie brawa i zapowiedź speakera, że na belce zasiadł pierwszy zawodnik.

Mocno trzymałam kciuki za swoich, a Marisa za swoich, a już najbardziej za Stefana.
Ostatecznie do drugiej serii weszli wszyscy Austriacy i Słoweńcy, a Peter jak można było się domyślić był liderem.

Druga seria była jeszcze bardziej emocjonująca i stawka się zmieniała. Domen przeskoczył kilka pozycji i ostatecznie zajął 6. miejsce. Byłam z niego ogromnie dumna.
Niestety Marisa lekko była zawiedziona, gdyż po pierwszej serii Stefan był trzeci, ale w drugim skoku wyprzedził go Kenneth Gangnes. Na drugim miejscu uplasował się Niemiec Severin Freund, a wygrał Peter. Co bardzo mnie ucieszyło.


Źródło grafiki: http://www.skokipolska.pl/wp-content/uploads/2016/01/TCS.Innsbruck.2016_Freund.Prevc_.Gangnes_fot.Julia_.Piatkowska.jpg



 Po dekoracji, udałam się do Domena, który miał czekać na mnie przy barierce, ale oczywiście już jakieś fanki go dorwały i musiałam poczekać. W końcu mogłam podejść do swojego chłopaka i pójść razem z nim do reszty drużyny
- Gratulacje!  - uściskałam Petera szczęśliwa jego sukcesem.
- Dzięki Nel. - odparł.
- Ładnie ci w żółtym. - przyznałam wskazując mu jego żółtą koszulkę lidera.
- Heh, tak szybko jej nie oddam. - przyznał.
- I tak trzymaj.

Poczekaliśmy jeszcze kilka minut na trenera, a następnie ja i reszta sztabu szkoleniowego musieliśmy czekać na nasze gwiazdy, bo przybywali kolejni fani prosząc o autograf i wspólne zdjęcie.
Zajęło im to jakieś pół godziny, a ich fani pochodzili z różnych narodowości.
Miło było patrzeć jak są szczęśliwi i spełnieni, a najprzyjemniej patrzyło mi się na Domena, który powoli wdrażał się w ten świat. Wiedziałam, że jest to coś co będzie robił do końca życia.



* ON:

Dzień powoli się kończył, a my jeszcze w pokoju wspólnie z chłopakami świętowaliśmy zwycięstwo Petera. Ja również czułem się zadowolony ze swojego występu. Szóste miejsce jak na początek to bardzo dobra lokata. Po zawodach trener dał mi kilka wskazówek nad czym muszę jeszcze popracować, ale sam mnie pochwalił, co dodało mi jeszcze więcej skrzydeł. Nelly też była dumna. Cieszę się, że jej nie zawiodłem.

Bawiliśmy się do 2, a następnie nasz jedyny ogarnięty kolega Jernej oznajmił, że pora spać, bo musimy być spakowani już o 8 rano, bo o 9 wyjeżdżamy na lotnisko z hotelu i wracamy na kilka dni do Słowenii, a następnie lecimy do Polski.

Jernej miał rację, że rano będziemy zbyt mocno zmęczeni, by się pakować. Wszyscy byliśmy zbyt mocno zaspani, by pakować nasze walizki jak należy. Każdy wrzucał wszystko jak popadnie, a i tak jako ostatni zeszliśmy do holu, gdzie Nelly oraz reszta szkoleniowców na nas czekali.
- O, proszę! - zawołał trener. - W końcu zjawiły się nasze księżniczki. Gotowi do wyjazdu?
- Taaa! - zawołaliśmy znudzeni.
I po wymeldowaniu się wsiedliśmy do czekającego autokaru i udaliśmy się na lotnisko.

W samolocie wszyscy zawodnicy spali, co na pewno było dużym zaskoczeniem dla Gorana, który zawsze musiał nas uciszać. Dzisiaj nie miał nic do roboty.



Źródło grafiki: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSi3e1IwYHiZ6vgJ3WanYGDsGse1GHJNEl8SJOFTpydELDnpcs9KQ




_____________________
Tak jak mówiłam, po świętach wracam z kolejnym rozdziałem i oto on :)
Mam nadzieję, że się podoba :D

Pozdrawiam,
Sweet Monster

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz