* ONA:
Lina powoli dochodziła do siebie. Razem spędzałyśmy dużo czasu. Chłopaki przygotowywali się do ostatnich zawodów w sezonie, które miały odbyć się za 2 dni w Planicy.
Peter nadal był liderem i nic nie wskazywało na to, by ktoś mu odebrał tytuł Mistrza. Domen oraz Jurij nie mieli szans na podium, ale chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Dzięki premii od Andrija mogłyśmy zaszaleć i postanowiłyśmy jechać z chłopakami na ich ostatnie skoki.
Lina nie mogła się doczekać. Pierwszy raz będzie miała okazję zobaczyć Jurija w akcji na zawodach.
- Nelly, myślisz, że wygrają? - pytała co chwilę.
- Peter na pewno, a co do reszty to mam nadzieję, że będą w dziesiątce. - zaśmiałam się, a przyjaciółka mi zawtórowała.
Siedziałyśmy u mnie, w końcu zeszłyśmy do kuchni napić się kawy. Mama była w pracy, a moje rodzeństwo w przedszkolu.
Siedziałyśmy i planowałyśmy zakupy przed zawodami, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
- Jak myślisz, kto to? - spytała Lina.
- Nie mam pojęcia. - odparłam. Pierwsza moja myśl, i założę się że Liny też, to była "chłopaki skończyli wcześniej i wpadli", ale gdy tylko otworzyłam drzwi stał w nich Andrij z Karlem.
- Andrij? - spytałam zdziwiona.W dodatku przyszedł z Karlem. Na co on tu? Powinien siedzieć w więzieniu za próbę gwałtu. - Co ty tutaj robisz?
- Karl chciał was przeprosić. - odparł szef. - Domen powiedział, że Lina jest z tobą. Możemy wejść? - zawahałam się przez chwilę niepewna zachowania Karla, ale spojrzałam na Andrija i wiedziałam, że nic nam nie grozi. Ufałam mu.
- Proszę. - zaprosiłam ich gestem do środka.
Oboje przeszli do salonu, Lina spanikowała, kiedy tylko ich zobaczyła.
- Karl? - zapytała zdziwiona ze strachem w oczach. Od razu znalazłam się przy przyjaciółce.
- Spokojnie, Lina. Nic nam nie grozi. - objęłam ją, a w tym momencie odezwał się Andrij, który nadal pilnował swojego siostrzeńca jakby ten znów miał zrobić coś głupiego. Dopiero teraz dostrzegłam, że kryje się w nim niepewność. Tylko przed czym?
- Dziewczynki, przyszedłem jeszcze raz was przeprosić, jak i również Karl. Jak widzicie nie jest mu do śmiechu i dobrze, bo dostanie za swoje. W przeszłości został oskarżony o napaść na koleżankę z klasy i został mu przydzielony kurator. Groził mu poprawczak, ale sąd okazał się wyrozumiały. Teraz nie ominie go kara i poniesie surowe konsekwencje. Mi jest zwyczajnie wstyd i naprawdę jeszcze raz was przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Ku mojemu zdziwieniu Lina zabrała głos i to bez nuty lęku:
- Andrij, nie mamy ci czego wybaczać. To nie twoja wina. Jesteś wspaniałym człowiekiem i dobrze wiesz, że chcemy z tobą pracować. Wiele nas nauczyłeś i twoja knajpka to nasz drugi dom. Prawda Nelly? - przytaknęłam głową. - Nie musisz nas przepraszać. To Karl powinien to zrobić. Ty nic złego nie zrobiłeś i jesteśmy ci wdzięczne za to, że nas nie obarczyłeś winą, tylko nam uwierzyłeś. Pomogłeś i wspierałeś, troszczyłeś się jak ojciec. - Lina miała rację. Po całej tej akcji z Karlem, Andrij do nas dzwonił i wypytywał o to jak się czujemy, martwił się. - To nie twoja wina. - moja przyjaciółka podeszła do naszego szefa i go przytuliła. Zaskoczony mężczyzna odwzajemnił uścisk.
Źródło grafiki: https://estaticos1.larazon.es/documents/10165/0/LA_RAZON_344207_281807.jpg
* ON:
Siedziałem na belce i szykowałem się do swojego ostatniego skoku treningowego przez zawodami w Planicy. Uwielbiałem ten sport, te widoki, kibice,coś niesamowitego.
W końcu się odbiłem. Jechałem na rozbiegu z coraz większą prędkością, aż dotarłem do końca. Wybiłem się i rozłożyłem w powietrzu. Leciałem. Czułem ten wiatr, buzującą adrenalinę.
Wylądowałem i zrobiłem to za szybko. Mogłem jeszcze pociągnąć to z metr lub dwa, ale no cóż. Na zawodach bardziej się postaram. Teraz chciałem być już z Nelly.
Kiedy zszedłem ze skoczni, to od razu znalazł się przy mnie trener.
- Domen, mogłeś to jeszcze wyciągnąć. Mam nadzieję, że na zawodach będzie lepiej, bo stać cię na więcej.
- Wiem, trenerze. W Planicy na pewno się tak łatwo nie poddam. - spojrzałem w kierunku domku, gdzie Jurij już na mnie czekał. Oboje mieliśmy iść do dziewczyn. On tylko musiał na mnie poczekać, bo szybciej skończyli trening. - Mogę już iść? - spytałem. Trener się odwrócił i rzucił okiem w kierunku Jurija.
- Ech... chłopaki, ta wasza młodzieńcza miłość. No już leć, tylko mi jutro proszę się nie spóźnić.
- Tak jest! - odparłem i poszedłem się przebrać. Kto jak kto, ale Goran to równy gość.
Przebrałem się jak najszybciej i razem z Jurijem poszliśmy do Nelly.
* BRAT:
Cała ta akcja z Karlem była ciężka. Z początku Lina była mocno roztrzęsiona, ale miała wsparcie w Nelly i Juriju. To najważniejsze, że nie była sama.
Chciałbym móc być z nimi, ale nie pasowałem do tej czteroosobowej grupki. Niestety. Musiałem się pogodzić z losem, że nigdy nie zdobędę tej do której wzdycham.
Po zawodach znajdę sobie jakąś dziewczynę. Może wtedy zapomnę o tej, którą teraz kocham.
Razem z chłopakami (Jernej, Nejic, Cene oraz Robert Kranjec, który towarzyszył nam dzisiaj na treningu poszliśmy na pizzę margheritę. Ostatnią przed zawodami.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jak zawsze, aż w końcu pojawili się nasi zakochani.
Ścisnęło mi serce, kiedy zobaczyłem ich trzymających się za rękę. "Peter, ogarnij się!" upomniałem się w myślach.
Przywitali się i dosiedli do nas.
- Nie zgadniecie kto nas dzisiaj odwiedził. - zaczęła Nelly. - Andrij z Karlem.
Karl, to imię wywołało negatywne emocje. Moje pytanie uprzedził Cene:
- Jak to z Karlem? Co chcieli?
Tym razem odezwała się Lina:
- Przeprosić. Andrij robił to już chyba z tysiąc razy, a Karl teraz to zrobił, ale i tak mu nie ufamy. Podobno kiedyś napastował jakąś dziewczynę i miał kuratora, więc to nie pierwszy raz.
- Powinien siedzieć w więzieniu. - przyznał Jernej.
- Nie ominie go kara. - powiedziała Nelly. - Ale już dość o nim. Pogadajmy o czymś innym.
- Jeśli chodzi o zmianę tematu... - wtrącił Cene. - To myśleliśmy, by po zakończonym sezonie zrobić jakąś imprezę u nas. Co wy na to?
- Świetny pomysł! - Nelly się ucieszyła, Domen też.
Wszyscy powiedzieli, że przyjdą - Lina i Jurij też. Więc nie pozostało nam nic innego jak tylko czekać na zakończenie sezonu.
* ON:
Siedzieliśmy w pizzerii do wieczora, a potem każdy poszedł w swoją stronę. Trzeba było się wyspać przed dzisiejszym wyjazdem do Planicy.
Dzisiaj kwalifikacje, a jutro ostatnie zawody. Trzeba pokazać się z jak najlepszej strony. Oczywiście Peter już ma tytuł Mistrza i nikt mu go nie odbierze. Walka toczy się o drugie miejsce pomiędzy Polakiem Kamilem Stochem a Austriakiem Stefanem Kraftem. Oboje to świetni zawodnicy, ale osobiście trzymam kciuki za Polaka. Podoba mi się jego postawa, sylwetka w locie. Jest naprawdę świetnym zawodnikiem. Lubię Stefana i też go podziwiam, ale ma w sobie to co ja: "to młodzieńcze szaleństwo" jak to mawia mój tata. Mamy przed sobą jeszcze wiele zawodów i mam nadzieję, że to kiedyś ja z nim będę toczył bój o czołowe miejsca.
Błyskawicznie rozpakowaliśmy się w swoich pokojach i ruszyliśmy na skocznie, by zacząć przygotowania do kwalifikacji. Było nas więcej o dwie osoby: Nelly i Lina, które zgodziły się przyjechać z nami. Dostały plakietki, że należą do zespołu, więc nie było problemów, by mogły wejść na plac przeznaczony dla zawodników. Na początku rozglądały się po obiekcie, a my rozgrzewaliśmy się albo rozmawialiśmy z innymi skoczkami. Z czasem zaczęły się nudzić, dopóki nie pojawił się Stefan Kraft ze swoją dziewczyną Marisą. Od razu zaczęły się odgłosy radości, przedstawienie Liny i w końcu plotki pomiędzy dziewczynami.
Gadały jak najęte i nawet nie zauważyły jak przebraliśmy się w stroje, gotowi oddać skok.
Poszły na trybuny dopiero, gdy organizator zwodów ich oto poprosił.
Kwalifikacje przebiegły bez problemów. Zająłem 18 miejsce z czego byłem bardzo zadowolony.
Peter był drugi ku zaskoczeniu wszystkich. Wyprzedził go tylko Polak o 2,5 punktu.
Oczywiście strata jest do odrobienia.
* ONA:
Następnego dnia obie z Liną byłyśmy bardziej zestresowane niż wczoraj. Przed nami ostatnie zawody sezonu.
Siedziałyśmy we trzy na trybunach i czekałyśmy aż chłopaki zaczną oddawać skoki. Cieszyłam się, że Lina polubiła się z Marisą. Austriaczka miała bardzo dobre podejście do ludzi. Biło od niej ciepło i z każdym potrafiła nawiązać kontakt bez problemu.
Zawody się rozpoczęły. Cała Planica czekała tylko na skok jednej osoby - Petera Prevca i na dekorację jego jak Mistrza Świata.
Warunki atmosferyczne były sprzyjające. Zawodnicy, oczywiście ci bardziej doświadczeni, oddawali dalekie skoki.
Domen po pierwszej serii wskoczył do czołowej dziesiątki zajmując 8 lokatę. Byłam bardzo dumna z niego. Jurij był 20. Niestety jemu skok nie wyszedł, ale na szczęście zakwalifikował się do drugiej serii. Stefan był drugi, Peter pierwszy, a Kamil Stoch trzeci. W czołówce było "bardzo ciasno" jak to mawiają komentatorzy. Między nimi były niewielkie przewagi.
W drugiej części zawodów emocje były jeszcze większe. Wszyscy odczuwali, że sezon dobiega końca i już wkrótce będzie nowy Mistrz. Seria finałowa zleciała jeszcze szybciej. Peter oficjalnie został uznany za Mistrza Świata. Wicemistrzem został Kamil Stoch, a trzeci był Stefan Kraft.
Marisa była przeszczęśliwa. Lina również była zadowolona z Jurija, który zakończył zawody na 15. miejscu. Domen został na 8. miejscu, co również dało mi powód do dumy.
Źródło grafiki: http://www.sloveniatimes.com/modules/uploader/uploads/Aktualno/Podobe1/12795077_1743059275925688_3660782953398205935_o.jpg
Po dekoracji poszłyśmy na plac przeznaczony dla zawodników.
- Gratulacje! - zawołała Marisa i od razu przytuliła się do Stefana. Tak ładnie razem wyglądali.
Lina przytuliła Jurija, a ja cieszyłam się z Domenem.
Peter pozostał jeszcze na skoczni przemawiając do kibiców i dziękując im za doping. W pewnym momencie dotarło do nas coś, co zaskoczyło wszystkich:
- ...dziękuję swojej rodzinie i przyjaciołom, którzy zawsze mnie wspierają. Dziękuję również pewnej kobiecie, która dzisiaj towarzyszyła mi podczas zawodów. Jej obecność jest dla mnie czymś bardzo ważnym i jestem jej ogromnie wdzięczny za doping. Dziękuję wszystkim! Widzimy się w kolejnym sezonie!
Kiedy Peter skończył mówić rozbrzmiały gromkie brawa.
- O kurczę, chyba nasz braciszek się zakochał. - przyznał Cene. - Ciekawe w kim? - to pytanie zwisło miedzy nami. Tylko ja znałam odpowiedź o kogo chodzi, ale obiecałam, że nikomu nie powiem. Miło, że Peter podziękował Linie za doping. Szkoda tylko, że ona nie wiedziała, że to było do niej, gdyż kocha Jurija.
* BRAT:
Kiedy zszedłem ze skoczni wszyscy zaczęli mi gratulować. Byłem bardzo szczęśliwy. To najlepszy dzień w moim życiu.
Kiedy podszedłem do swojego teamu od razu zaczęły się pytania jaką to kobietę miałem na myśli. Nie wiem dlaczego wspomniałem o niej. Wiedziałem, że ona nie wie o moich uczuciach do niej, ale poczułem potrzebę, by jej podziękować, a słowa same popłynęły. Gdzieś tam na trybunach widziałem ją z przyjaciółkami, jak patrzyła na kolejnych zawodników i trzymała kciuki za swojego chłopaka.
W końcu się uwolniłem od chłopaków i poszedłem się przebrać.
Opuściliśmy obiekt po jakiś dwóch godzinach. Kibice dostali możliwość wspólnych zdjęć i autografów.
Gdy tak pozowałem kątem oka widziałem ją, jak się nam przyglądała, a raczej przyglądała się swojemu chłopakowi, który był oblegany przez fanki.
***
Następnego dnia z rana wróciliśmy do domu, a tam zaczęliśmy przygotowania do wieczornej imprezy.
Rodzice wyjechali w delegację, a nasze siostry nie miały nic przeciwko imprezie. Ba nawet chętnie przyznały, że poznają naszych kolegów ze skoczni.
Dmuchaliśmy balony, aż w końcu nasze gołąbeczki w składzie czteroosobowym wróciły z zakupami. Przeszli do kuchni, a ja kątem oka spojrzałem na nią. Po prostu była piękna.
"Peter, ogarnij się!" upomniałem się. "To nie jest twoja dziewczyna i daj już spokój".
* ON:
Przygotowałem wszystko z Nelly, Liną i Jurijem na przyjście gości. Do imprezy pozostały dwie godziny, a dziewczyny się ulotniły. Powiedziały, że muszą się przebrać, bo przecież nie będą się bawić w zwykłych ciuchach. Więc poleciały do Liny się wystroić. Wróciły, kiedy impreza rozkręciła się na dobre i większość osób już była.
Obie wyglądały zjawiskowo: Lina ubrała czarną sukienkę z długim rękawem, która bardzo jej pasowała. Nelly natomiast postawiła na białą, która dodawała jej klasy.
Źródło grafiki: http://www4.pictures.zimbio.com/gi/David+Hasselhoff+Attends+Fuga+de+Cerebros+cDEYKGLoSlMx.jpg
Źródło grafiki: http://coolspotters.com/files/photos/592715/ana-fernandez-profile.jpg?1357449037
* BRAT:
Impreza się rozkręciła. Znajomi bawili się, tańczyli, pili, gratulowali mi zwycięstwa.
Siedziałem i rozmawiałem przy stoliku, kiedy weszła ona wraz z przyjaciółką. Obie ubrane w sukienki przyciągały wzrok. Nie mogłem oderwać od niej oczu, od jej zgrabnej, pięknej sylwetki. Była śliczna, a ja nie potrafiłem zgasić tych uczuć. W ułamku sekundy podjąłem decyzję. Muszę jej powiedzieć prawdę, nawet jeśli miałaby mnie za to znienawidzić. Jeśli to zrobi to dobrze, może wtedy o niej zapomnę.
* ONA:
Impreza była świetna, co chwilę tańczyłam z Domenem, Liną albo siostrami Prevc'ów. Poznałam kilka nowych osób, które również chętnie mnie poznawały. W końcu postanowiłam trochę odpocząć od tego zgiełku.
- Idę na chwilę się przewietrzyć! - zawołałam do Domena chcąc przekrzyczeć muzykę.
- Okey! - odkrzyknął mój chłopak.
Poszłam na górę, nie chciałam wychodzić do ogrodu, gdzie pełno było ludzi. Wolałam pobyć sama. Nie wiem dlaczego, ale chciałam.
Weszłam do pokoju Domena, ale w nim siedziała Nika z jakimś chłopakiem. Uprzejmie przeprosiłam i weszłam do pokoju naprzeciwko, czyli pokoju Petera. Miałam nadzieję, że nie będzie na mnie zły, że tu jestem.
Nika pewnie chciała pobyć trochę sam na sam z kolegą, a dzieliła pokój z Emą, więc pewnie młodsza siostra okupowała ich cztery ściany, więc ta zaszyła się w pokoju brata.
Trochę dziwnie się poczułam będąc w pokoju Petera, ale starałam się skupić na czymś innym.
Wyszłam na balkon i zaczęłam myśleć o Domenie. O tych dwóch latach, które z nim spędziłam. Dwóch najszczęśliwszych latach mojego życia. Wiedziałam jedno, że jest to mężczyzna z którym chcę spędzić resztę życia, spędzać dobre i złe chwile, być w każdej sytuacji, wspierać, dopingować....
Moje rozmyślania przerwał dźwięk zamykanych drzwi.
* BRAT:
- Co tutaj robisz? - spytałem zaskoczony widząc Nel w swoim pokoju.
- Przepraszam. Chciałam się trochę przewietrzyć, ale w ogrodzie jest pełno osób, a chciałam pobyć sama. W pokoju Domena jest Nika, więc przyszłam do twojego. Przepraszam, już wychodzę. - odparła speszona jakbym nakrył ją na jakimś przestępstwie.
To była moja jedyna szansa. Kiedy dziewczyna już miała opuścić pomieszczenie złapałem ją za ramię.
- Poczekaj. - powiedziałem. - Chciałbym Ci coś powiedzieć. - Spojrzała na mnie zaciekawiona co tym razem chcę jej wyjawić. Przełknąłem ślinę i zacząłem. - Nelly, doskonale pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy. Jak poślizgnęłaś się wtedy na chodniku i gdyby nie mój brat mogłoby dojść do tragedii. Już wtedy chciałem jakoś zareagować, ale mój brat mnie wyprzedził. Zaczęliście się spotykać, a ja nie miałem jak tego zmienić. Od tamtej pory ciągle o tobie myślę, o tym jak zawsze przyjaźnie podchodzisz do klientów, jak troszczysz się o bliskich i przyjaciół, jak wspierasz Domena, kibicujesz mu. Starałem się o tobie zapomnieć, wyłączyć to uczucie, które towarzyszy mi od tamtego dnia. Kocham cię. Kocham cię i wiem, że nie powinienem, ale nie umiem o tobie zapomnieć. Nie mogę. Kiedy widzę cię z moim bratem czuję smutek, ból, że to ja nie jestem na miejscu Domena. Wiem, że go kochasz, a on kocha ciebie, ale ja już dłużej nie mogę ukrywać swoich uczuć. - zobaczyłem łzy w jej oczach. - Kocham cię, Nelly. Zawsze cię kochałem. - I nie wiem kiedy, ale pochyliłem się nad nią i nasze usta połączyły się w jedno.
_________________
Cześć, Kochani! Przepraszam Was za tak długą przerwę, ale niestety miałam mały zastój nie tylko w pisaniu, ale i czytaniu.
Dzisiaj powracam z rozdziałem 12 "Wojny braci". Mam nadzieję, że się spodoba :D
Miłego czytania,
Sweet Monster