piątek, 29 czerwca 2018

Nowa zakładka

Cześć Kochani!

Ze względu na to, iż ostatnio mam mniej czasu na pisanie recenzji to wprowadzam małą zmianę.

Niedługi pojawi się nowa zakładka/etykieta pod nazwą "Moja biblioteczka", w której przedstawię Wam swoją listę książek wraz z moją oceną.
Gdy będę miała więcej czasu zrecenzuje te, które jeszcze nie zostały przeze mnie zrecenzowane.
Mam nadzieję, że to na razie wystarczy.


Źródło grafiki: https://www.focus.pl/media/cache/default_view/uploads/media/default/0001/24/ksiazki-zmieniaja-nasz-mozg_1.jpeg


Miłego dnia,
Sweet Monster

piątek, 22 czerwca 2018

Wojna braci - rozdział 15 + epilog

Rozdział 15




* ON:

Długo nad tym rozmyślałem, ale bardzo kocham Nelly i chcę spędzić z nią resztę życia. Wiem, że podjąłem ważną decyzję, że po tym wszystko się zmieni, że będziemy szczęśliwi. Chcę tego, być z nią i to się tylko liczy. Jest dla mnie najważniejsza. Zrobiłem poważny krok oświadczając się jej i czekałem tylko na jej "tak". Wiedziałem, że mnie kocha. Ale jednak stało się coś czego się nie spodziewałem. Myślałem, że się ucieszy, a tymczasem ona zaczęła płakać.



* ONA:

- Domen, ja... - kurczę, zaskoczył mnie jego gest, ale nie mogłam. Nie wiem czemu. Nie mogłam się zgodzić, nie po tym co ukrywałam przed nim, a jeszcze do tego Peter... Mam straszny mętlik w głowie.
Wzięłam Domena za ręce i zamknęłam pudełeczko z pierścionkiem.
- Domen, ja nie mogę. Nie mogę się na to zgodzić. Przepraszam. - zalałam się łzami i uciekłam kawałek dalej. Usiadłam na wielkim kamieniu obejmując ramionami kolana. Chciałam zniknąć z tego świata.
- Nel, co się dzieje? - spytał. Poczułam jego rękę na swoich plecach. - Przepraszam jeśli cię uraziłem.
- To nie twoja wina. - spojrzałam na niego cała mokra od płaczu. - Tylko moja.
- Nie rozumiem? - wyraz jego twarzy mówił to samo.
- Domen, ja... to znaczy... Peter mnie pocałował.
- Że co?! - wstał i popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Założę się, że to była ostatnia rzecz jakiej się spodziewał. - Ale jak? Kiedy? Gdzie? Dlaczego?
- Domen, to nie była moja wina.
- Jak mogłaś?! I to jeszcze z moim bratem!
- To nie tak jak myślisz!
- A jak?! Powiedz mi, jak?!
- Pamiętasz jak na imprezie chciałam się przewietrzyć? - spytałam, a on przytaknął głową. - Chciałam pójść do twojego pokoju na balkon, ale był zajęty przez Nikę, więc weszłam do pokoju Petera. Tak naprawdę myślałam wtedy o tobie  i o tym jak wiele dla mnie znaczysz. I w pewnym momencie wszedł Peter i... - głos znów zaczął mi się łamać. -... i powiedział mi, że mnie kocha, i mnie pocałował, a ja uciekłam. Nie wiedziałam co mam zrobić, jak na ciebie spojrzeć.
- Zabiję go! - już miał odejść zdenerwowany, ale go powstrzymałam.
- Domen, nie chciałam cię zranić, nigdy, ale... ja kocham Petera.
Na twarzy chłopaka pojawił się szok, niedowierzanie. Sama nie wierzyłam, w to co powiedziałam, ale tak, kocham Petera. Jego osoba nie dawała mi spokoju. To sobie uświadomiłam, a spotkanie z Domenem tylko to potwierdziło.
- Przepraszam. - dodałam.
- Zostaw mnie! - odrzucił i odszedł. Wiedziałam, że to koniec.
Zostałam tam jeszcze kilka minut patrząc w stronę, w której zniknął mój były.


Źródło grafiki: http://www.skokipolska.pl/wp-content/uploads/2016/01/8H7A9107.jpg


* ON:

Nie mogłem uwierzyć w to co mi powiedziała. Mój brat i moja dziewczyna? Nie tego się spodziewałem. Sam nie wiem czego oczekiwałem, ale na pewno nie zdrady. Ostatnie jej słowa: "Ja kocham Petera" zabolały najmocniej.
Jedyne co jeszcze chciałem to poznać wersję mojego brata. Nie wiem dlaczego, ale chciałem.

***

Wpadłem do domu nabuzowany. Od razu poszedłem do pokoju Petera, leżał na łóżku ze słuchawkami na uszach. Nawet nie zauważył, że wszedłem. Zdjąłem mu słuchawki z uszu.
- Ej, co jest?! - zawołał zaskoczony.
- Ty się mnie pytasz co jest?! - odkrzyknąłem.
- O co ci chodzi? - stanął przede mną.
- O co? Chcesz wiedzieć? O to, że całujesz się z moją dziewczyną.
- O czym ty mówisz? - wyminął mnie i wyszedł z pokoju. Od razu poszedłem za nim, ale naszą wymianę zdań kontynuowaliśmy w salonie.
- Doskonale wiesz o czy mówię! Całowałeś Nelly podczas imprezy! Ba, nawet powiedziałeś jej, że ją kochasz!
- Chyba coś ci się pomyliło! Nie wiem skąd wziąłeś te bzdury!
- To nie są, Nelly mi o wszystkim powiedziała, rozumiesz?! - jego spojrzenie mówiło wszystko. Nelly mówiła prawdę, a miałem jeszcze cień nadziei, że to jakieś nieporozumienie. - Jak mogłeś?! Nienawidzę cię! - nawet nie wiem kiedy złapałem go za koszulkę. Peter automatycznie chciał zrobić to samo jako ruch obronny, ale ja byłem szybszy i przytwierdziłem go do ściany.
- Przestańcie! - usłyszeliśmy i oboje spojrzeliśmy w źródło dźwięku.
Nelly stała w drzwiach. Widząc całą sytuację od razu do nas podeszła.



* BRAT:

Zaskoczył mnie widok Nelly. W ogóle dlaczego powiedziała o wszystkim Domenowi? Przecież mieliśmy o tym zapomnieć?
- Przestańcie się kłócić! Jesteście braćmi! - krzyknęła. Od razu puściliśmy się i spojrzeliśmy na nią. - Domen, zanim będziesz chciał coś powiedzieć pozwól mi wszystko wytłumaczyć. - oboje czekaliśmy aż zacznie mówić. - Domen, kochałam cię. Bardzo. Byłeś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Spędziłam wiele cudownych chwil z tobą i nie żałuję tego. Wiem, że ty w tym momencie pewnie tak. Ale wiedz, że to nie moja wina, nie nasza. Kocham Petera i nie spodziewałam się tego. Od dawna się podobałam twojemu bratu, ale bał się o tym powiedzieć. Nie wiem dlaczego teraz to zrobił, ale to mnie kompletnie zaskoczyło i zrozumiałam, że mi też na nim zależy. Jesteś świetnym facetem i zasługujesz na wspaniałą dziewczynę, ale... ja nią nie jestem. Przykro mi. Wiem, że będziesz mnie teraz nienawidził, ale to nie nasza wina, że stało się, to co się stało.
Zatkało mnie. Ona mnie kocha. Kobieta mojego życia odwzajemnia moje uczucia. Chciało mi się skakać z radości, ale powstrzymałem się. Spojrzałem na swojego brata. Nie wiedział, co ma zrobić. Jego uczucia i emocje zmieszały się ze sobą.
-Ja, nie wiem co mam zrobić. Zawiodłem się na was. - ominął nas i wyszedł z domu.
Po tym jak drzwi się zamknęły, Nelly zrobiła coś czego chciałem już od dawna, po prostu mnie przytuliła.
Staliśmy tak kilka minut. Szczęśliwi.
- Kocham cię. - wyszeptałem w jej włosy, a ona odpowiedziała tym samym.



* ON:

Źle się czułem. Dwie najważniejsze osoby mojego życia mnie zdradziły. Musiałem to wszystko przemyśleć na spokojnie.


________________________________________________________________________________

Epilog


Pół roku później



* ONA:

Siedziałam razem z Peterem, Liną  i Jurijem w pizzerii i czekaliśmy na Domena i Rosę.
Cieszyłam się, że wybaczył mi i Peterowi, i że po prostu możemy być przyjaciółmi. Tego dnia, kiedy dowiedział się wszystkiego, bałam się, że nam nie wybaczy. Tymczasem on wrócił po dwóch godzinach i powiedział:
- Nie wiem jak to się stało, ale wiem jedno: że was kocham, oboje i nie chcę was stracić. Wiem, że będzie mi ciężko się z tym pogodzić, ale dam radę. Peter, przepraszam, że tak to rozegrałem, bo tego dnia, gdy poznaliśmy Nelly, ty nie miałeś okazji powiedzieć mi nic na jej temat. Gadałem tylko o tym jak za nią szaleję, a ty nie chcąc zrobić mi przykrości chciałeś się wycofać. Nie udało ci się to i wcale się nie dziwię, bo Nelly to super laska. A ty Nelly, jesteś przemiła dla wszystkich i wiem, że przyjaźniłaś się z moim bratem. Oboje zasługujecie na szczęście i tego wam życzę.
Po tych słowach nas przytulił.

Wróciliśmy do normalnego życia, tylko z małym wyjątkiem, że u moim boku jest Peter.
Domen dwa miesiące temu poznał Rosę, która przeprowadziła się do Kranj, i szybko się zakochał. Jest w wieku Domena oraz jest miłą i sympatyczną dziewczyną o czarnych włosach i ciemnych oczach. Uwielbia jazdę na rowerze i spędzać czas z przyjaciółmi, którymi jak stwierdziła, jesteśmy my.
Mam nadzieję, że będzie z nią szczęśliwy tak jak ja jestem z Peterem.


Źródło grafiki: http://www.formulatv.com/images/noticias/24400/24456/1.jpg


Źródło grafiki: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/27/fc/d5/27fcd510cc0d2b893d2d08b548fc7a4c.jpg



___________________
Kochani, oto koniec mojego opowiadania pt. "Wojna braci". Bardzo Wam dziękuję za to, że byliście ze mną i mam nadzieję, że Wam się podoba.
Zapraszam również do kolejnego fan fiction pt. "Po drugiej stronie barykady", które już niedługo wznowię :D


Wszystkiego dobrego i do zobaczenia!
Sweet Monster

czwartek, 21 czerwca 2018

Wojna braci - rozdział 14

________________________________________________________________________________

Mała uwaga przed kolejnymi rozdziałami: są to dwa ostatnie, krótkie rozdziały, które dodam w mniejszym odstępie czasowym. Zbliżamy się do końca tego opowiadania.
________________________________________________________________________________



Rozdział 14



* ONA:

Siedziałam z Liną przy stoliku i zajadałam lody. Wiedziała, że to poprawi mi humor. Od czasu gdy wyszłyśmy z domu ani razu nie wymówiła imienia "Peter", co bardzo pomagało. Czasami miałam chwile "zawieszenia", ale wtedy obrywało mi się od przyjaciółki.
- Przestań! Nic się nie stało. Po raz setny ci powtarzam to nie twoja wina. Zaskoczył cię, a ty broniłaś się jak mogłaś. Domen cię kocha i tak pozostanie. Nie dowie się o niczym i będzie jak dawniej.
- Oby, bo bardzo go kocham.


* BRAT:

Przez cały czas chodziłem z głową w chmurach. Jak mogłem zapomnieć o kobiecie, którą kocham? To niewykonalne. Zabolały mnie jej słowa, tylko nie wiem dlaczego. Czego się spodziewałem, że zostawi Domena dla mnie? Kocha go i on kocha ją, i to z tym nie umiem się pogodzić.
Wiem, że nigdy nie zapomnę o tym pocałunku. Boję się tylko, że Nelly mi tego nie wybaczy.


* ON:

Po trzech godzinach dom wyglądał jak przed imprezą. Peter zamknął się w swoim pokoju i tyle było z niego pożytku. Nelly nadal milczała, więc wysłałem SMS'a do Liny:

"Cześć! Byłaś u Nel? Co z nią?"

Po 5 minutach otrzymałem odpowiedź:

"Cześć! Tak, wszystko w porządku. Jesteśmy na lodach tam gdzie zawsze. Możesz wpaść jak chcesz."

Odpisałem, że zaraz tam będę, ale zanim wyszedłem z domu to mój starszy brat wyszedł ze swojej nory.
- Teraz raczyłeś przyjść. - rzekłem sucho. - Dzięki, że nam pomogłeś. - dodałem sarkastycznie, a on tylko wzruszył ramionami. - To, że jesteś Mistrzem to nie znaczy, że w domu będziesz traktowany jak książę. Zrobiliśmy imprezę i uzgodniliśmy, że wszyscy będziemy sprzątać. Ty tymczasem wychodzisz z domu, potem wracasz i strzelasz fochy.
- Dobra, daj już spokój. Jak ci się nie chciało sprzątać to trzeba było tego nie robić. - wziął szklankę z wodą, dodał kostki lodu i poszedł na górę. Za chwilę usłyszałem trzaśniecie drzwi.
Do kuchni weszła Nika.
- Co się z nim dzieje? - spytała.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziałem. Moja siostra wzięła kawałek ciasta z galaretką.
- Chcesz?
- Nie, dzięki. Wychodzę.
- Okej. Więcej dla mnie. - dodała i wróciła do swojego pokoju, a ja wyszedłem do lodziarni po drodze zabierając mały pakunek.



* BRAT:

Nie umiałem spojrzeć bratu w oczy, dlatego się zdenerwowałem. Ale to nie moja wina, że podoba mi się Nelly, że ją kocham. Gdybym wtedy nie zapomniał języka w gębie i pomógł jej, to może wybrałby mnie. Czasu niestety nie cofnę. Ale nie umiem o niej zapomnieć, te jej brązowe oczy do których mam słabość, długie brązowe włosy, uśmiech, figura.... Śni mi się każdej nocy, zasypiam i budzę się z myślą o niej.
Jest tyle pięknych kobiet na ziemi, a ja kocham akurat ją. Dlaczego?!



* ONA:

Po 15 minutach, po wiadomości Liny, zjawił się Domen. Przywitał mnie krótkim pocałunkiem, a Linę przytulił.
- Cześć. - powiedział. - Jak się czujesz? Co się stało? Dlaczego wyszłaś z imprezy? - za dużo pytań. Dlaczego po prostu nie możemy o tym zapomnieć.
Zerknęłam zrezygnowana na przyjaciółkę, a jej mina mówiła "Co się dziwisz? Martwi się o ciebie. Wyluzuj, ja to załatwię."
- No wiesz... jakby ci to wytłumaczyć... kobiece sprawy. Wiesz o co chodzi. - odparła.
- To dlaczego nic nie mówiłaś, odwiózłbym cię do domu albo odprowadził. - przyznał Domen. On jest taki kochany, a ja zdradziłam go z jego bratem. Jestem najgorszą dziewczyną na świecie.
- Nie chciałam ci przeszkadzać w imprezie. Widziałam jak świetnie się bawisz. - powiedziałam.
- Kochanie, to dla mnie żaden problem. - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.


***

Posiedzieliśmy w lodziarni jeszcze pół godziny, a potem Domen zabrał mnie na spacer. Lina umówiła się z Jurijem.



Źródło grafiki: http://sight-management.com/uploads/models/000/168/980/original/534613_10151531070234112_1726215676_n.jpg



Szliśmy razem ulicami Kranj, znałam te widoki. Uwielbiam to miasto to mój dom. Przyjemnie mi jest iść tymi ścieżkami z ukochaną osobą jaką jest Peter.
Czekaj
Wróć
Jaki Peter?!
Domen. Chodziło mi o Domena. Głupi mózg, o czym ja myślę.
To prawda, ostatnio myślałam częściej o Peterze, ale tylko o tej sytuacji i o tym co mu powiedziałam. Nie chciałam go urazić ani nic z tych rzeczy. Kocham Domena i to on jest najważniejszy, prawda?
- Coś jesteś milcząca. - przerwał moje rozmyślenia. - Coś się stało?
- Nie, wszystko w porządku. - zmusiłam się do uśmiechu. Dopiero teraz do mnie dotarło, że dotarliśmy na tą polanę, z której widać było panoramę naszego miasta. Przyszłam tutaj po imprezie i płakałam, ale teraz nie było czasu na łzy, bo Domen spojrzał na mnie i zaczął mówić:
- Nel jesteśmy już ze sobą od dwóch lat, a ja z każdym dniem kocham cię coraz bardziej. Wspierasz mnie w mojej pasji, jesteś przy mnie, kiedy tego najbardziej potrzebuję. Wiele ostatnio o nas myślałem i wiem, że chcę być z tobą już na zawsze. - przyklęknął na jedno kolano i wyjął z kieszeni małe pudełeczko odsłaniając pierścionek. - Jesteś miłością mojego życia. Nelly, zostaniesz moją żoną? Wyjdziesz za mnie?


Źródło grafiki: https://static.berkutschi.com/berkutschi/images/galleries/000/043/794/xlarge/prevcdomen_sapporo_16.jpg?1525532755



_____________________
Mamy rozdział 14, a przed nami ostatni rozdział plus epilog tego opowiadania.
Mam nadzieję, że się spodobało ;D

Miłego dnia,
Sweet Monster

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Wojna braci - rozdział 13

Rozdział 13



* ONA:

Wybiegłam z domu Prevc'ów niezauważona. Na szczęście wszyscy byli zajęci imprezą i widok uciekającej dziewczyny nie przeszkodził im w zabawie.
Pobiegłam tylko w jedno miejsce - i nie był to dom. Chciałam pobyć sama. Nie było jeszcze tak późno, więc włóczenie się po mieście ani lesie nie było złym pomysłem. Wybrałam się w jedno miejsce: polanę na którą zabrał mnie Domen rok temu. Tę z której widać całe Kranj.
Usiadłam na kamieniu i zaczęłam płakać. Nawet nie pamiętam kiedy się uspokoiłam, ale to już nie miało znaczenia. 
On mnie kocha! 
Przez ten cały czas kochał mnie, nie Linę. Jak ja mogłam tego nie zauważyć? Przecież mówił, że kocha moją przyjaciółkę, że nie chce stracić kumpla. 
Chociaż... Nigdy nie powiedział tego wprost to były tylko moje przypuszczenia! A tym "kumplem" którego nie chciał stracić jest Domen! Jego brat! Wiedział, że jak Domen się dowie o jego uczuciach to go znienawidzi, a teraz? 
Znienawidzi też mnie? 
Za ten pocałunek? 
Pocałunek! Przecież Peter mnie pocałował. 
Ale jak? 
Nie mogłam w to uwierzyć. To musiało mi się tylko wyobrazić.
To nie mogła być prawda! 
Nie mogłam całować się z bratem swojego chłopaka! 
Ale nawet go nie odwzajemniłam, prawda? Od razu odepchnęłam Petera i uciekłam.
Tylko jak powiem to Domenowi to mi w życiu nie uwierzy, bo jak to brzmi: Skarbie, Peter mnie pocałował, ale to nic nie znaczyło. Od razu się odsunęłam.
Nie ma szans, żeby to zrozumiał. Ja sama tego nie rozumiem.
On kocha mnie od dwóch lat!
To niemożliwe.



* ON:

- Widziałeś Nelly? - pytam Petera, który właśnie wszedł do kuchni po napój.
- Nie. - odpowiedział. - Ale za to Nika zajmuje twój pokój.
- Niech zajmuje, Ema śpi w ich, a Nika chce się bawić. Nigdzie nie mogę znaleźć Nel, a telefonu też nie odbiera. Martwię się. Boję się, że coś jej się stało.
- Spokojnie. Gdyby coś się stało, zaraz by było zbiegowisko. Może poszła się przejść. - dodał.
- Może. - odparłem i poszedłem dalej zostawiając go samego.


* BRAT:

Źle się czułem z tym co się wydarzyło. Nie powinienem był jej całować. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. To był impuls. Ale za długo to tłamsiłem w sobie. Jeszcze to, że okłamałem Domena. Jeśli się dowie to nigdy mi tego nie wybaczy.
Ech... W co ja się wpakowałem?
Muszę porozmawiać z Nelly. Przeprosić ją.
Wybrałem jej numer, ale nie odebrała.



* ONA:

Co chwilę Domen do mnie dzwonił, ale nie mogłam odebrać. Nie teraz, kiedy znalazłam się w takiej sytuacji. Jeszcze Peter do mnie zadzwonił. Z nim w ogóle nie chcę rozmawiać. Jak on mógł zrobić coś takiego?! W jednej chwili myślałam o tym, jak bardzo kocham Domena, a w drugiej Peter mnie pocałował. Co to miało znaczyć? Co on sobie myślał?
Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. To od Petera: "Nelly bardzo Cię przepraszam za to co się stało. Musimy porozmawiać. Proszę.".
Wyświetliłam to i chwilę się zastanowiłam. Już wiem co muszę zrobić. Nie mogę tego tak zostawić.
Odpisałam mu: "Jutro przy rzeźbie w parku. Wiesz gdzie?".
Od razu odpisał, że tak.
Pozostało mi tylko wrócić do domu i przygotować się na jutrzejsze starcie.

***

Następnego dnia


Nie mogłam spać prawie całą noc. Podczas mojej drogi do parku, kupiłam po drodze kawę, by jakoś się postawić na nogi.
Usiadłam na ławce i po chwili pojawił się Peter.
- Cześć. - przywitał się.
- Cześć. - odparłam. Czuć było napięcie miedzy nami. - Siadaj. - powiedziałam, a on zajął miejsce obok mnie.
- Nelly, bardzo cię przepraszam. Nie chciałem tego zrobić. W sumie, nie wiem dlaczego to zrobiłem. Wiem, że cię zraniłem tym. Naprawdę próbowałem o tobie zapomnieć, ale nie mogę. Kocham cię. Wiem, że kochasz mojego brata i muszę się z tym pogodzić. Tylko nie jest mi łatwo...
- Peter...- przerwałam mu, nie chciałam więcej tego słuchać, bo robiło mi się go żal. Kocham Domena i nie chcę go ranić. Petera też. Ale co mam zrobić? Ktoś musi zrozumieć jak jest. Peter musi zaakceptować to, że z nim nie będę. -Musimy zapomnieć o tym co się stało. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wiesz, że kocham Domena i go nie zostawię. Zawsze traktowałam cię jak przyjaciela, brata i  nie chcę tego stracić. Dlatego proszę, zapomnijmy o tym pocałunku i nie mówmy o tym Domenowi. Nie chcę go stracić.
- Jasne. - przyznał ze smutkiem. Mi też nie było do śmiechu, ale to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Nie było innego wyjścia. - Masz rację. A Domena tylko by to zniszczyło. Nic mu nie powiem. Tylko proszę, wybacz mi.
- Nie wiem, Peter. Na razie muszę o tym zapomnieć. - dodałam. Wstałam i odeszłam. Nie mogłam zostać tam dłużej. Pomimo iż była to krótka rozmowa to bardzo trudna.



* ON:

Sprzątałem razem z Cene i Niką, kiedy Peter wrócił.
- No dzięki bracie, że nas zostawiłeś samych. - rzucił Cene w jego kierunku. - Sprzątamy od samego rana, podczas gdy ty sobie spacerujesz.
- Daj spokój. Chociaż masz zajęcie. - odparł mu nasz najstarszy brat. Wyraźnie nie był w nastroju.
- Ej stary, co ty taki nie w sosie? Laska cię rzuciła?
- Nie twój interes. - Peter serio nie miał humoru. Od razu poszedł na górę i zaszył się w swoim pokoju.
- To chyba znaczy tak. - podsumował Cene i wrócił do zamiatania podłogi.


***

- Hej, Domen! Widziałeś Nelly? - spytała Lina, gdy tylko poniosłem słuchawkę.
- Nie. - odparłem. - Od wczoraj próbuję się do niej dodzwonić, ale nie odbiera telefonu. Martwię się. - przyznałem. Naprawdę się martwiłem. To do niej niepodobne.
- Kurczę, ode mnie też. To nie w jej stylu. Może coś się stało?
- Lina, nawet mnie nie strasz!
- Przepraszam.
- Wczoraj zniknęła w trakcie imprezy i do tej pory się nie odezwała.
- Hm... dziwne. Wiesz co, pójdę do niej i z nią porozmawiam.
- Okej, jakby co to zadzwoń. Mamy jeszcze pełno roboty w domu. Wszystko musi błyszczeć zanim rodzice wrócą.
- Jasne, nie ma sprawy. - I się rozłączyłem.
Gdybym mógł to sam bym do niej poszedł, ale wiem, że Cene i Nika nie zdążyliby wszystkiego ogarnąć do powrotu rodziców. Na Emę nie było co liczyć i na Petera chyba też nie. A warunek był jeden: możemy zrobić imprezę, ale mamy sami wszystko posprzątać. I oczywiście się zgodziliśmy, a rodzice w tym czasie byli na jakiejś konferencji, a potem na weselu znajomych w jakimś miasteczku 150 km od domu. Tak więc mieliśmy spokój od starych.



* ONA:

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i poszłam je otworzyć. Byłam sama w domu, gdyż mama zabrała dzieciaki do lunaparku.
W progu stała Lina.
- Cześć. - przywitałam się bez większego entuzjazmu. Ciągle miałam wyrzuty sumienia. Jakbym zdradziła Domena, chociaż to nie była moja wina. Ale i tak źle się z tym czułam.
- Co się z tobą dzieje?! - zapytała zdenerwowana wchodząc do środka. - Od wczoraj do ciebie wydzwaniam, z resztą nie tylko ja, a ty nic! Wiesz jak martwię się o ciebie z Domenem!
Domen. Tak bardzo go kocham.
- Przepraszam. Miałam wyciszony telefon. - przyznałam.
- Co się stało? - pyta. - Wiesz jak Domen odchodzi od zmysłów?! Nie mógł przyjść, bo sprząta, obiecali to rodzicom, że będzie lśnić zanim wrócą. Co się z tobą działo? Podobno wyszłaś z imprezy.Dlaczego nic nie mówiłaś, mogłam pójść z tobą.
- Nie chciałam ci przeszkadzać w zabawie. Widziałam jak świetnie się bawisz. - przyznałam zgodnie z prawdą. Bynajmniej częściowo. Nie chciałam z nikim wtedy rozmawiać.
- Nelly, o co chodzi?
- O nic, wszystko w porządku. - chciałabym, żeby tak było.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. - usiadła na kanapie. - Widzę, że coś cię gryzie. Mów mi o co chodzi, bo stąd nie wyję i nie dam ci spokoju.
- Lina, naprawdę nic mi nie jest.
- Yhm... nie ze mną te numery. Znam cię lepiej niż Domen. Gadaj o co chodzi. - zawsze potrafi zmusić człowieka do gadania. Odetchnęłam i spróbowałam jakoś obrać w słowa to co mi leżało na sercu:
- Ech... Lina. Co ja mam zrobić? Wczoraj zdarzyło się coś, co nie powinno. Źle się z tym czuje i nie wiem co mam zrobić. - łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Ale o czym ty mówisz? - zapytała zaskoczona.
- Lina, Peter mnie pocałował.
- Że co?!
- On  mnie kocha. Ta dziewczyna o której mówił, wtedy po zawodach to ja. Wczoraj mi powiedział, że mnie kocha, że zawsze mnie kochał i mnie pocałował. Od razu go odepchnęłam i uciekłam. Nie wiedziałam co mam zrobić, bo tak bardzo kocham Domena.
- Nel, to nie twoja wina, że on to zrobił. Nie powinnaś tak się czuć. Nic nie mogłaś zrobić. Chociaż w sumie zrobiłaś to co powinnaś, odepchnęłaś go. To naprawdę nie twoja wina.
- Boję się, że mi nie uwierzy, że mnie zostawi jak się dowie o tym.
- On cię kocha i na pewno wszystko zrozumie. Poza tym, jak nie chcesz, to nie musisz mu mówić.
- To samo uzgodniłam z Peterem.
- Co? Jak to z nim uzgodniłaś?
- Spotkałam się z nim dzisiaj, by powiedzieć co o  tym myślę, że doszłam do wniosku, że Domen nie może wiedzieć. - chwyciłam ją za ręce. - Obiecaj mi, że mu nie powiesz, proszę.
- Nelly, nic mu nie powiem. Obiecuję.
- Dziękuję. - przytuliłam ją.
- A teraz idź się ogarnij i idziemy na lody, bo wyglądasz jak sto nieszczęść. - otarłam łzy i się uśmiechnęłam. - No już! I nie myśl o tym. Koniec tematu. - pogoniła mnie na górę.


Źródło grafiki: http://www.lahiguera.net/cinemania/actores/ana_fernandez_garcia/fotos/22148/ana_fernandez_garcia.jpg



______________
Krótki rozdział 13, ale jest. Jak myślicie: czy Nelly dobrze robi chcąc ukryć prawdę przed Domenem?
Piszcie w komentarzach :)


Miłego dnia,
Sweet Monster

piątek, 8 czerwca 2018

"Znajdź mnie" J.S. Monroe - recenzja

Witajcie!

Wczoraj skończyłam czytać książkę, która już samą okładką mnie zainteresowała.
Mowa tu o "Znajdź mnie" autorstwa J.S. Monroe.

"Znajdź mnie
Zanim oni to zrobią"


Właśnie ten napis przykuł moją uwagę. A Was?

Moim postanowieniem było, że nie będę pisała tutaj streszczenia tej książki (ale oczywiście nie umiem inaczej ;) ), a to dlatego, że jest to thriller psychologiczny, który naprawdę potrafi zamieszać w głowie. Myślę, że J.S. Monroe chciał tutaj nawiązać trochę do stylu B.A. Paris i stworzył coś naprawdę zaskakującego, co mu się oczywiście udało.


Opis książki:


"Czasem widzimy tylko to, co chcemy zobaczyć. Czasem to, co widzimy, zmienia nasze spojrzenie na świat.

Rosa, dziewczyna Jara Costello, popełniła samobójstwo, kiedy oboje studiowali w Cambridge. Nie ma dnia, żeby Jar o niej nie myślał. Minęło pięć lat, ale mężczyzna nadal obsesyjnie podejrzewa, że Rosa – jego jedyna miłość – żyje. Dręczą go wizje dziewczyny, zaskakująco realistyczne i pojawiające się w nieoczekiwanych miejscach. Jego terapeuta twierdzi, że to halucynacje pożałobne. 
Po odnalezieniu jej pamiętnika podejmuje rozpaczliwe działania, by zrozumieć okoliczności jej śmierci. Im głębiej zanurza się w sprawę, tym bardziej czuje się zagubiony. Trafia do mrocznego półświatka, gdzie nic nie jest tym, czym się wydaje i nikomu nie można ufać, trafia w sam środek szeroko zakrojonej intrygi, która zmienia wszystko wokół niego raz na zawsze."


Książka składa się z dwóch części. W pierwszej z nich poznajemy Jara oraz jego historię i obecne problemy, ale również poznajemy Rosę. Jar cały czas miewa halucynacje dotyczące Rosy, ale też ma wrażenie, że ktoś cały czas go obserwuje. Jego przyjaciel postanawia mu pomóc i namawia do konsultacji z psycholożką, którą poznał przypadkowo. Wkrótce Amy, ciotka Rosy, przekazuje Jarowi dziennik jego ukochanej. Mężczyzna zagłębiając się w pamiętnik swojej ukochanej zaczyna bardziej wczuwać się w jej odczucia towarzyszące jej po śmierci ojca, ale nadal nie wierzy w jej samobójstwo.
Po czasie, Jar dostaje tajemnicze wiadomości, tak jakby były od Rosy. Podąża za wskazówkami i dochodzi do spotkania miedzy nimi. Jednak miła chwila nie trwa wiecznie, gdyż Jar dostrzega mężczyznę, który uderza go i porywa Rosę.

W drugiej części pojawia nam się dodatkowa postać jako narrator, którą jest Martin - wujek Rosy. Szybko można zrozumieć, że jest on chory psychicznie. Pojawiają się tam sceny... drastyczne(?). Chyba tak to mogę określić. I właśnie wtedy pojawiły się moje wątpliwości czy dam radę ją przeczytać. Jako miłośniczka zwierząt, nie mogłam skupić się na tych dokładnych opisach torturowanych zwierząt. To było coś strasznego!
Ale wytrwałam do końca i nie zabrakło oczywiście szczęśliwego zakończenia całej tej historii.
Jar odnalazł Rosę i ją uratował. 5 lat była więziona i torturowana przez swojego wujka Martina. Mężczyzna eksperymentował na niej, faszerował różnymi lekami. Przez 5 lat starał się zmienić ją w "robota" podporządkowanemu niemu. Rosa przestała odróżniać prawdę od tego co wpajał jej Martin, ale jedna rzecz sprawiła, że nie zwariowała do końca - miłość do Jara i swojego zmarłego ojca. To ona pomogła jej przetrwać.

"Znajdź mnie" to thriller, który naprawdę miesza w głowie. J.S. Monroe mocno musiał zaangażować się, by stworzyć takie dzieło. Jestem ciekawa kolejnych jego książek.
Jest to coś, co nie każdemu może się spodobać, ale uważam, że ta książka na pewno jest warta przeczytania.




Moja ocena: ★★★★★★★★/10 :D


Miłego dnia,
Sweet Monter

wtorek, 5 czerwca 2018

Wojna braci - rozdział 12

Rozdział 12



* ONA:

Lina powoli dochodziła do siebie. Razem spędzałyśmy dużo czasu. Chłopaki przygotowywali się do ostatnich zawodów w sezonie, które miały odbyć się za 2 dni w Planicy.
Peter nadal był liderem i nic nie wskazywało na to, by ktoś mu odebrał tytuł Mistrza. Domen oraz Jurij nie mieli szans na podium, ale chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Dzięki premii od Andrija mogłyśmy zaszaleć i postanowiłyśmy jechać z chłopakami na ich ostatnie skoki.
Lina nie mogła się doczekać. Pierwszy raz będzie miała okazję zobaczyć Jurija w akcji na zawodach.
- Nelly, myślisz, że wygrają? - pytała co chwilę.
- Peter na pewno, a co do reszty to mam nadzieję, że będą w dziesiątce. - zaśmiałam się, a przyjaciółka mi zawtórowała.
Siedziałyśmy u mnie, w końcu zeszłyśmy do kuchni napić się kawy. Mama była w pracy, a moje rodzeństwo w przedszkolu.

Siedziałyśmy i planowałyśmy zakupy przed zawodami, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.
- Jak myślisz, kto to? - spytała Lina.
- Nie mam pojęcia. - odparłam. Pierwsza moja myśl, i założę się że Liny też, to była "chłopaki skończyli wcześniej i wpadli", ale gdy tylko otworzyłam drzwi stał w nich Andrij z Karlem.
- Andrij? - spytałam zdziwiona.W dodatku przyszedł z Karlem. Na co on tu? Powinien siedzieć w więzieniu za próbę gwałtu. - Co ty tutaj robisz?
- Karl chciał was przeprosić. - odparł szef. - Domen powiedział, że Lina jest z tobą. Możemy wejść? - zawahałam się przez chwilę niepewna zachowania Karla, ale spojrzałam na Andrija i wiedziałam, że nic nam nie grozi. Ufałam mu.
- Proszę. - zaprosiłam ich gestem do środka.
Oboje przeszli do salonu, Lina spanikowała, kiedy tylko ich zobaczyła.
- Karl? - zapytała zdziwiona ze strachem w oczach. Od razu znalazłam się przy przyjaciółce.
- Spokojnie, Lina. Nic nam nie grozi. - objęłam ją, a w tym momencie odezwał się Andrij, który nadal pilnował swojego siostrzeńca jakby ten znów miał zrobić coś głupiego. Dopiero teraz dostrzegłam, że kryje się w nim niepewność. Tylko przed czym?
- Dziewczynki, przyszedłem jeszcze raz was przeprosić, jak i również Karl. Jak widzicie nie jest mu do śmiechu i dobrze, bo dostanie za swoje. W przeszłości został oskarżony o napaść na koleżankę z klasy i został mu przydzielony kurator. Groził mu poprawczak, ale sąd okazał się wyrozumiały. Teraz nie ominie go kara i poniesie surowe konsekwencje. Mi jest zwyczajnie wstyd i naprawdę jeszcze raz was przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Ku mojemu zdziwieniu Lina zabrała głos i to bez nuty lęku:
- Andrij, nie mamy ci czego wybaczać. To nie twoja wina. Jesteś wspaniałym człowiekiem i dobrze wiesz, że chcemy z tobą pracować. Wiele nas nauczyłeś i twoja knajpka to nasz drugi dom. Prawda Nelly? - przytaknęłam głową. - Nie musisz nas przepraszać. To Karl powinien to zrobić. Ty nic złego nie zrobiłeś i jesteśmy ci wdzięczne za to, że nas nie obarczyłeś winą, tylko nam uwierzyłeś. Pomogłeś i wspierałeś, troszczyłeś się jak ojciec. - Lina miała rację. Po całej tej akcji z Karlem, Andrij do nas dzwonił i wypytywał o to jak się czujemy, martwił się. - To nie twoja wina. - moja przyjaciółka podeszła do naszego szefa i go przytuliła. Zaskoczony mężczyzna odwzajemnił uścisk.


Źródło grafiki: https://estaticos1.larazon.es/documents/10165/0/LA_RAZON_344207_281807.jpg



* ON:

Siedziałem na belce i szykowałem się do swojego ostatniego skoku treningowego przez zawodami w Planicy. Uwielbiałem ten sport, te widoki, kibice,coś niesamowitego.

W końcu się odbiłem. Jechałem na rozbiegu z coraz większą prędkością, aż dotarłem do końca. Wybiłem się i rozłożyłem w powietrzu. Leciałem. Czułem ten wiatr, buzującą adrenalinę.
Wylądowałem i zrobiłem to za szybko. Mogłem jeszcze pociągnąć to z metr lub dwa, ale no cóż. Na zawodach bardziej się postaram. Teraz chciałem być już z Nelly.
Kiedy zszedłem ze skoczni, to od razu znalazł się przy mnie trener.
- Domen, mogłeś to jeszcze wyciągnąć. Mam nadzieję, że na zawodach będzie lepiej, bo stać cię na więcej.
- Wiem, trenerze. W Planicy na pewno się tak łatwo nie poddam. - spojrzałem w kierunku domku, gdzie Jurij już na mnie czekał. Oboje mieliśmy iść do dziewczyn. On tylko musiał na mnie poczekać, bo szybciej skończyli trening. - Mogę już iść? - spytałem. Trener się odwrócił i rzucił okiem w kierunku Jurija.
- Ech... chłopaki, ta wasza młodzieńcza miłość. No już leć, tylko mi jutro proszę się nie spóźnić.
- Tak jest! - odparłem i poszedłem się przebrać. Kto jak kto, ale Goran to równy gość.
Przebrałem się jak najszybciej i razem z Jurijem poszliśmy do Nelly.



* BRAT:

Cała ta akcja z Karlem była ciężka. Z początku Lina była mocno roztrzęsiona, ale miała wsparcie w Nelly i Juriju. To najważniejsze, że nie była sama.
Chciałbym móc być z nimi, ale nie pasowałem do tej czteroosobowej grupki. Niestety. Musiałem się pogodzić z losem, że nigdy nie zdobędę tej do której wzdycham.
Po zawodach znajdę sobie jakąś dziewczynę. Może wtedy zapomnę o tej, którą teraz kocham.

Razem z chłopakami (Jernej, Nejic, Cene oraz Robert Kranjec, który towarzyszył nam dzisiaj na treningu poszliśmy na pizzę margheritę. Ostatnią przed zawodami.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy jak zawsze, aż w końcu pojawili się nasi zakochani.
Ścisnęło mi serce, kiedy zobaczyłem ich trzymających się za rękę. "Peter, ogarnij się!" upomniałem się w myślach.

Przywitali się i dosiedli do nas.
- Nie zgadniecie kto nas dzisiaj odwiedził. - zaczęła Nelly. - Andrij z Karlem.
Karl, to imię wywołało negatywne emocje. Moje pytanie uprzedził Cene:
- Jak to z Karlem? Co chcieli?
Tym razem odezwała się Lina:
- Przeprosić. Andrij robił to już chyba z tysiąc razy, a Karl teraz to zrobił, ale i tak mu nie ufamy. Podobno kiedyś napastował jakąś dziewczynę i miał kuratora, więc to nie pierwszy raz.
- Powinien siedzieć w więzieniu. - przyznał Jernej.
- Nie ominie go kara. - powiedziała Nelly. - Ale już dość o nim. Pogadajmy o czymś innym.
- Jeśli chodzi o zmianę tematu... - wtrącił Cene. - To myśleliśmy, by po zakończonym sezonie zrobić jakąś imprezę u nas. Co wy na to?
- Świetny pomysł! - Nelly się ucieszyła, Domen też.

Wszyscy powiedzieli, że przyjdą - Lina i Jurij też. Więc nie pozostało nam nic innego jak tylko czekać na zakończenie sezonu.



* ON:

Siedzieliśmy w pizzerii do wieczora, a potem każdy poszedł w swoją stronę. Trzeba było się wyspać przed dzisiejszym wyjazdem do Planicy.
Dzisiaj kwalifikacje, a jutro ostatnie zawody. Trzeba pokazać się z jak najlepszej strony. Oczywiście Peter już ma tytuł Mistrza i nikt mu go nie odbierze. Walka toczy się o drugie miejsce pomiędzy Polakiem Kamilem Stochem a Austriakiem Stefanem Kraftem. Oboje to świetni zawodnicy, ale osobiście trzymam kciuki za Polaka. Podoba mi się jego postawa, sylwetka w locie. Jest naprawdę świetnym zawodnikiem. Lubię Stefana i też go podziwiam, ale ma w sobie to co ja: "to młodzieńcze szaleństwo" jak to mawia mój tata. Mamy przed sobą jeszcze wiele zawodów i mam nadzieję, że to kiedyś ja z nim będę toczył bój o czołowe miejsca.

Błyskawicznie rozpakowaliśmy się w swoich pokojach i ruszyliśmy na skocznie, by zacząć przygotowania do kwalifikacji. Było nas więcej o dwie osoby: Nelly i Lina, które zgodziły się przyjechać z nami. Dostały plakietki, że należą do zespołu, więc nie było problemów, by mogły wejść na plac przeznaczony dla zawodników. Na początku rozglądały się po obiekcie, a my rozgrzewaliśmy się albo rozmawialiśmy z innymi skoczkami. Z czasem zaczęły się nudzić, dopóki nie pojawił się Stefan Kraft ze swoją dziewczyną Marisą. Od razu zaczęły się odgłosy radości, przedstawienie Liny i w końcu plotki pomiędzy dziewczynami.
Gadały jak najęte i nawet nie zauważyły jak przebraliśmy się w stroje, gotowi oddać skok.
Poszły na trybuny dopiero, gdy organizator zwodów ich oto poprosił.

Kwalifikacje przebiegły bez problemów. Zająłem 18 miejsce z czego byłem bardzo zadowolony.
Peter był drugi ku zaskoczeniu wszystkich. Wyprzedził go tylko Polak o 2,5 punktu.
Oczywiście strata jest do odrobienia.



* ONA:

Następnego dnia obie z Liną byłyśmy bardziej zestresowane niż wczoraj. Przed nami ostatnie zawody sezonu.
Siedziałyśmy we trzy na trybunach i czekałyśmy aż chłopaki zaczną oddawać skoki. Cieszyłam się, że Lina polubiła się z Marisą. Austriaczka miała bardzo dobre podejście do ludzi. Biło od niej ciepło i z każdym potrafiła nawiązać kontakt bez problemu.

Zawody się rozpoczęły. Cała Planica czekała tylko na skok jednej osoby - Petera Prevca i na dekorację jego jak Mistrza Świata.
Warunki atmosferyczne były sprzyjające. Zawodnicy, oczywiście ci bardziej doświadczeni, oddawali dalekie skoki.
Domen po pierwszej serii wskoczył do czołowej dziesiątki zajmując 8 lokatę. Byłam bardzo dumna z niego. Jurij był 20. Niestety jemu skok nie wyszedł, ale na szczęście zakwalifikował się do drugiej serii. Stefan był drugi, Peter pierwszy, a Kamil Stoch trzeci. W czołówce było "bardzo ciasno" jak to mawiają komentatorzy. Między nimi były niewielkie przewagi.

W drugiej części zawodów emocje były jeszcze większe. Wszyscy odczuwali, że sezon dobiega końca i już wkrótce będzie nowy Mistrz. Seria finałowa zleciała jeszcze szybciej. Peter oficjalnie został uznany za Mistrza Świata. Wicemistrzem został Kamil Stoch, a trzeci był Stefan Kraft.
Marisa była przeszczęśliwa. Lina również była zadowolona z Jurija, który zakończył zawody na 15. miejscu. Domen został na 8. miejscu, co również dało mi powód do dumy.

 Źródło grafiki: http://www.sloveniatimes.com/modules/uploader/uploads/Aktualno/Podobe1/12795077_1743059275925688_3660782953398205935_o.jpg


Po dekoracji poszłyśmy na plac przeznaczony dla zawodników.
- Gratulacje! - zawołała Marisa i od razu przytuliła się do Stefana. Tak ładnie razem wyglądali.
Lina przytuliła Jurija, a ja cieszyłam się z Domenem.
Peter pozostał jeszcze na skoczni przemawiając do kibiców i dziękując im za doping. W pewnym momencie dotarło do nas coś, co zaskoczyło wszystkich:
- ...dziękuję swojej rodzinie i przyjaciołom, którzy zawsze mnie wspierają. Dziękuję również pewnej kobiecie, która dzisiaj towarzyszyła mi podczas zawodów. Jej obecność jest dla mnie czymś bardzo ważnym i jestem jej ogromnie wdzięczny za doping. Dziękuję wszystkim! Widzimy się w kolejnym sezonie!
Kiedy Peter skończył mówić rozbrzmiały gromkie brawa.
- O kurczę, chyba nasz braciszek się zakochał. - przyznał Cene. - Ciekawe w kim? - to pytanie zwisło miedzy nami. Tylko ja znałam odpowiedź o kogo chodzi, ale obiecałam, że nikomu nie powiem. Miło, że Peter podziękował Linie za doping. Szkoda tylko, że ona nie wiedziała, że to było do niej, gdyż kocha Jurija.



* BRAT:

Kiedy zszedłem ze skoczni wszyscy zaczęli mi gratulować. Byłem bardzo szczęśliwy. To najlepszy dzień w moim życiu.
Kiedy podszedłem do swojego teamu od razu zaczęły się pytania jaką to kobietę miałem na myśli. Nie wiem dlaczego wspomniałem o niej. Wiedziałem, że ona nie wie o moich uczuciach do niej, ale poczułem potrzebę, by jej podziękować, a słowa same popłynęły. Gdzieś tam na trybunach widziałem ją z przyjaciółkami, jak patrzyła na kolejnych zawodników i trzymała kciuki za swojego chłopaka.


W końcu się uwolniłem od chłopaków i poszedłem się przebrać.
Opuściliśmy obiekt po jakiś dwóch godzinach. Kibice dostali możliwość wspólnych zdjęć i autografów.
Gdy tak pozowałem kątem oka widziałem ją, jak się nam przyglądała, a raczej przyglądała się swojemu chłopakowi, który był oblegany przez fanki.


***

Następnego dnia z rana wróciliśmy do domu, a tam zaczęliśmy przygotowania do wieczornej imprezy.
Rodzice wyjechali w delegację, a nasze siostry nie miały nic przeciwko imprezie. Ba nawet chętnie przyznały, że poznają naszych kolegów ze skoczni.

Dmuchaliśmy balony, aż w końcu nasze gołąbeczki w składzie czteroosobowym wróciły z zakupami. Przeszli do kuchni, a ja kątem oka spojrzałem na nią. Po prostu była piękna.
"Peter, ogarnij się!" upomniałem się. "To nie jest twoja dziewczyna i daj już spokój".



* ON:

Przygotowałem wszystko z Nelly, Liną i Jurijem na przyjście gości. Do imprezy pozostały dwie godziny, a dziewczyny się ulotniły. Powiedziały, że muszą się przebrać, bo przecież nie będą się bawić w zwykłych ciuchach. Więc poleciały do Liny się wystroić. Wróciły, kiedy impreza rozkręciła się na dobre i większość osób już była.
Obie wyglądały zjawiskowo: Lina ubrała czarną sukienkę z długim rękawem, która bardzo jej pasowała. Nelly natomiast postawiła na białą, która dodawała jej klasy.

Źródło grafiki: http://www4.pictures.zimbio.com/gi/David+Hasselhoff+Attends+Fuga+de+Cerebros+cDEYKGLoSlMx.jpg



Źródło grafiki: http://coolspotters.com/files/photos/592715/ana-fernandez-profile.jpg?1357449037


* BRAT:

Impreza się rozkręciła. Znajomi bawili się, tańczyli, pili, gratulowali mi zwycięstwa.
Siedziałem i rozmawiałem przy stoliku, kiedy weszła ona wraz z przyjaciółką. Obie ubrane w sukienki przyciągały wzrok. Nie mogłem oderwać od niej oczu, od jej zgrabnej, pięknej sylwetki. Była śliczna, a ja nie potrafiłem zgasić tych uczuć. W ułamku sekundy podjąłem decyzję. Muszę jej powiedzieć prawdę, nawet jeśli miałaby mnie za to znienawidzić. Jeśli to zrobi to dobrze, może wtedy o niej zapomnę.



* ONA:

Impreza była świetna, co chwilę tańczyłam z Domenem, Liną albo siostrami Prevc'ów. Poznałam kilka nowych osób, które również chętnie mnie poznawały. W końcu postanowiłam trochę odpocząć od tego zgiełku.
- Idę na chwilę się przewietrzyć! - zawołałam do Domena chcąc przekrzyczeć muzykę.
- Okey! - odkrzyknął mój chłopak.
Poszłam na górę, nie chciałam wychodzić do ogrodu, gdzie pełno było ludzi. Wolałam pobyć sama. Nie wiem dlaczego, ale chciałam.
Weszłam do pokoju Domena, ale w nim siedziała Nika z jakimś chłopakiem. Uprzejmie przeprosiłam i weszłam do pokoju naprzeciwko, czyli pokoju Petera. Miałam nadzieję, że nie będzie na mnie zły, że tu jestem.
Nika pewnie chciała pobyć trochę sam na sam z kolegą, a dzieliła pokój z Emą, więc pewnie młodsza siostra okupowała ich cztery ściany, więc ta zaszyła się w pokoju brata.
Trochę dziwnie się poczułam będąc w pokoju Petera, ale starałam się skupić na czymś innym.
Wyszłam na balkon i zaczęłam myśleć o Domenie. O tych dwóch latach, które z nim spędziłam. Dwóch najszczęśliwszych latach mojego życia. Wiedziałam jedno, że jest to mężczyzna z którym chcę spędzić resztę życia, spędzać dobre i złe chwile, być w każdej sytuacji, wspierać, dopingować....
Moje rozmyślania przerwał dźwięk zamykanych drzwi.



* BRAT:

- Co tutaj robisz? - spytałem zaskoczony widząc Nel w swoim pokoju.
- Przepraszam. Chciałam się trochę przewietrzyć, ale w ogrodzie jest pełno osób, a chciałam pobyć sama. W pokoju Domena jest Nika, więc przyszłam do twojego. Przepraszam, już wychodzę. - odparła speszona jakbym nakrył ją na jakimś przestępstwie.
To była moja jedyna szansa. Kiedy dziewczyna już miała opuścić pomieszczenie złapałem ją za ramię.
- Poczekaj. - powiedziałem. - Chciałbym Ci coś powiedzieć. - Spojrzała na mnie zaciekawiona co tym razem chcę jej wyjawić. Przełknąłem ślinę i zacząłem. - Nelly, doskonale pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy. Jak poślizgnęłaś się wtedy na chodniku i gdyby nie mój brat mogłoby dojść do tragedii. Już wtedy chciałem jakoś zareagować, ale mój brat mnie wyprzedził. Zaczęliście się spotykać, a ja nie miałem jak tego zmienić. Od tamtej pory ciągle o tobie myślę, o tym jak zawsze przyjaźnie podchodzisz do klientów, jak troszczysz się o bliskich i przyjaciół, jak wspierasz Domena, kibicujesz mu. Starałem się o tobie zapomnieć, wyłączyć to uczucie, które towarzyszy mi od tamtego dnia. Kocham cię. Kocham cię i wiem, że nie powinienem, ale nie umiem o tobie zapomnieć. Nie mogę. Kiedy widzę cię z moim bratem czuję smutek, ból, że to ja nie jestem na miejscu Domena. Wiem, że go kochasz, a on kocha ciebie, ale ja już dłużej nie mogę ukrywać swoich uczuć. - zobaczyłem łzy w jej oczach. - Kocham cię, Nelly. Zawsze cię kochałem. - I nie wiem kiedy, ale pochyliłem się nad nią i nasze usta połączyły się w jedno.



_________________
Cześć, Kochani! Przepraszam Was za tak długą przerwę, ale niestety miałam mały zastój nie tylko w pisaniu, ale i czytaniu.
Dzisiaj powracam z rozdziałem 12 "Wojny braci". Mam nadzieję, że się spodoba :D

Miłego czytania,
Sweet Monster