poniedziałek, 11 czerwca 2018

Wojna braci - rozdział 13

Rozdział 13



* ONA:

Wybiegłam z domu Prevc'ów niezauważona. Na szczęście wszyscy byli zajęci imprezą i widok uciekającej dziewczyny nie przeszkodził im w zabawie.
Pobiegłam tylko w jedno miejsce - i nie był to dom. Chciałam pobyć sama. Nie było jeszcze tak późno, więc włóczenie się po mieście ani lesie nie było złym pomysłem. Wybrałam się w jedno miejsce: polanę na którą zabrał mnie Domen rok temu. Tę z której widać całe Kranj.
Usiadłam na kamieniu i zaczęłam płakać. Nawet nie pamiętam kiedy się uspokoiłam, ale to już nie miało znaczenia. 
On mnie kocha! 
Przez ten cały czas kochał mnie, nie Linę. Jak ja mogłam tego nie zauważyć? Przecież mówił, że kocha moją przyjaciółkę, że nie chce stracić kumpla. 
Chociaż... Nigdy nie powiedział tego wprost to były tylko moje przypuszczenia! A tym "kumplem" którego nie chciał stracić jest Domen! Jego brat! Wiedział, że jak Domen się dowie o jego uczuciach to go znienawidzi, a teraz? 
Znienawidzi też mnie? 
Za ten pocałunek? 
Pocałunek! Przecież Peter mnie pocałował. 
Ale jak? 
Nie mogłam w to uwierzyć. To musiało mi się tylko wyobrazić.
To nie mogła być prawda! 
Nie mogłam całować się z bratem swojego chłopaka! 
Ale nawet go nie odwzajemniłam, prawda? Od razu odepchnęłam Petera i uciekłam.
Tylko jak powiem to Domenowi to mi w życiu nie uwierzy, bo jak to brzmi: Skarbie, Peter mnie pocałował, ale to nic nie znaczyło. Od razu się odsunęłam.
Nie ma szans, żeby to zrozumiał. Ja sama tego nie rozumiem.
On kocha mnie od dwóch lat!
To niemożliwe.



* ON:

- Widziałeś Nelly? - pytam Petera, który właśnie wszedł do kuchni po napój.
- Nie. - odpowiedział. - Ale za to Nika zajmuje twój pokój.
- Niech zajmuje, Ema śpi w ich, a Nika chce się bawić. Nigdzie nie mogę znaleźć Nel, a telefonu też nie odbiera. Martwię się. Boję się, że coś jej się stało.
- Spokojnie. Gdyby coś się stało, zaraz by było zbiegowisko. Może poszła się przejść. - dodał.
- Może. - odparłem i poszedłem dalej zostawiając go samego.


* BRAT:

Źle się czułem z tym co się wydarzyło. Nie powinienem był jej całować. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. To był impuls. Ale za długo to tłamsiłem w sobie. Jeszcze to, że okłamałem Domena. Jeśli się dowie to nigdy mi tego nie wybaczy.
Ech... W co ja się wpakowałem?
Muszę porozmawiać z Nelly. Przeprosić ją.
Wybrałem jej numer, ale nie odebrała.



* ONA:

Co chwilę Domen do mnie dzwonił, ale nie mogłam odebrać. Nie teraz, kiedy znalazłam się w takiej sytuacji. Jeszcze Peter do mnie zadzwonił. Z nim w ogóle nie chcę rozmawiać. Jak on mógł zrobić coś takiego?! W jednej chwili myślałam o tym, jak bardzo kocham Domena, a w drugiej Peter mnie pocałował. Co to miało znaczyć? Co on sobie myślał?
Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. To od Petera: "Nelly bardzo Cię przepraszam za to co się stało. Musimy porozmawiać. Proszę.".
Wyświetliłam to i chwilę się zastanowiłam. Już wiem co muszę zrobić. Nie mogę tego tak zostawić.
Odpisałam mu: "Jutro przy rzeźbie w parku. Wiesz gdzie?".
Od razu odpisał, że tak.
Pozostało mi tylko wrócić do domu i przygotować się na jutrzejsze starcie.

***

Następnego dnia


Nie mogłam spać prawie całą noc. Podczas mojej drogi do parku, kupiłam po drodze kawę, by jakoś się postawić na nogi.
Usiadłam na ławce i po chwili pojawił się Peter.
- Cześć. - przywitał się.
- Cześć. - odparłam. Czuć było napięcie miedzy nami. - Siadaj. - powiedziałam, a on zajął miejsce obok mnie.
- Nelly, bardzo cię przepraszam. Nie chciałem tego zrobić. W sumie, nie wiem dlaczego to zrobiłem. Wiem, że cię zraniłem tym. Naprawdę próbowałem o tobie zapomnieć, ale nie mogę. Kocham cię. Wiem, że kochasz mojego brata i muszę się z tym pogodzić. Tylko nie jest mi łatwo...
- Peter...- przerwałam mu, nie chciałam więcej tego słuchać, bo robiło mi się go żal. Kocham Domena i nie chcę go ranić. Petera też. Ale co mam zrobić? Ktoś musi zrozumieć jak jest. Peter musi zaakceptować to, że z nim nie będę. -Musimy zapomnieć o tym co się stało. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wiesz, że kocham Domena i go nie zostawię. Zawsze traktowałam cię jak przyjaciela, brata i  nie chcę tego stracić. Dlatego proszę, zapomnijmy o tym pocałunku i nie mówmy o tym Domenowi. Nie chcę go stracić.
- Jasne. - przyznał ze smutkiem. Mi też nie było do śmiechu, ale to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Nie było innego wyjścia. - Masz rację. A Domena tylko by to zniszczyło. Nic mu nie powiem. Tylko proszę, wybacz mi.
- Nie wiem, Peter. Na razie muszę o tym zapomnieć. - dodałam. Wstałam i odeszłam. Nie mogłam zostać tam dłużej. Pomimo iż była to krótka rozmowa to bardzo trudna.



* ON:

Sprzątałem razem z Cene i Niką, kiedy Peter wrócił.
- No dzięki bracie, że nas zostawiłeś samych. - rzucił Cene w jego kierunku. - Sprzątamy od samego rana, podczas gdy ty sobie spacerujesz.
- Daj spokój. Chociaż masz zajęcie. - odparł mu nasz najstarszy brat. Wyraźnie nie był w nastroju.
- Ej stary, co ty taki nie w sosie? Laska cię rzuciła?
- Nie twój interes. - Peter serio nie miał humoru. Od razu poszedł na górę i zaszył się w swoim pokoju.
- To chyba znaczy tak. - podsumował Cene i wrócił do zamiatania podłogi.


***

- Hej, Domen! Widziałeś Nelly? - spytała Lina, gdy tylko poniosłem słuchawkę.
- Nie. - odparłem. - Od wczoraj próbuję się do niej dodzwonić, ale nie odbiera telefonu. Martwię się. - przyznałem. Naprawdę się martwiłem. To do niej niepodobne.
- Kurczę, ode mnie też. To nie w jej stylu. Może coś się stało?
- Lina, nawet mnie nie strasz!
- Przepraszam.
- Wczoraj zniknęła w trakcie imprezy i do tej pory się nie odezwała.
- Hm... dziwne. Wiesz co, pójdę do niej i z nią porozmawiam.
- Okej, jakby co to zadzwoń. Mamy jeszcze pełno roboty w domu. Wszystko musi błyszczeć zanim rodzice wrócą.
- Jasne, nie ma sprawy. - I się rozłączyłem.
Gdybym mógł to sam bym do niej poszedł, ale wiem, że Cene i Nika nie zdążyliby wszystkiego ogarnąć do powrotu rodziców. Na Emę nie było co liczyć i na Petera chyba też nie. A warunek był jeden: możemy zrobić imprezę, ale mamy sami wszystko posprzątać. I oczywiście się zgodziliśmy, a rodzice w tym czasie byli na jakiejś konferencji, a potem na weselu znajomych w jakimś miasteczku 150 km od domu. Tak więc mieliśmy spokój od starych.



* ONA:

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i poszłam je otworzyć. Byłam sama w domu, gdyż mama zabrała dzieciaki do lunaparku.
W progu stała Lina.
- Cześć. - przywitałam się bez większego entuzjazmu. Ciągle miałam wyrzuty sumienia. Jakbym zdradziła Domena, chociaż to nie była moja wina. Ale i tak źle się z tym czułam.
- Co się z tobą dzieje?! - zapytała zdenerwowana wchodząc do środka. - Od wczoraj do ciebie wydzwaniam, z resztą nie tylko ja, a ty nic! Wiesz jak martwię się o ciebie z Domenem!
Domen. Tak bardzo go kocham.
- Przepraszam. Miałam wyciszony telefon. - przyznałam.
- Co się stało? - pyta. - Wiesz jak Domen odchodzi od zmysłów?! Nie mógł przyjść, bo sprząta, obiecali to rodzicom, że będzie lśnić zanim wrócą. Co się z tobą działo? Podobno wyszłaś z imprezy.Dlaczego nic nie mówiłaś, mogłam pójść z tobą.
- Nie chciałam ci przeszkadzać w zabawie. Widziałam jak świetnie się bawisz. - przyznałam zgodnie z prawdą. Bynajmniej częściowo. Nie chciałam z nikim wtedy rozmawiać.
- Nelly, o co chodzi?
- O nic, wszystko w porządku. - chciałabym, żeby tak było.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. - usiadła na kanapie. - Widzę, że coś cię gryzie. Mów mi o co chodzi, bo stąd nie wyję i nie dam ci spokoju.
- Lina, naprawdę nic mi nie jest.
- Yhm... nie ze mną te numery. Znam cię lepiej niż Domen. Gadaj o co chodzi. - zawsze potrafi zmusić człowieka do gadania. Odetchnęłam i spróbowałam jakoś obrać w słowa to co mi leżało na sercu:
- Ech... Lina. Co ja mam zrobić? Wczoraj zdarzyło się coś, co nie powinno. Źle się z tym czuje i nie wiem co mam zrobić. - łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Ale o czym ty mówisz? - zapytała zaskoczona.
- Lina, Peter mnie pocałował.
- Że co?!
- On  mnie kocha. Ta dziewczyna o której mówił, wtedy po zawodach to ja. Wczoraj mi powiedział, że mnie kocha, że zawsze mnie kochał i mnie pocałował. Od razu go odepchnęłam i uciekłam. Nie wiedziałam co mam zrobić, bo tak bardzo kocham Domena.
- Nel, to nie twoja wina, że on to zrobił. Nie powinnaś tak się czuć. Nic nie mogłaś zrobić. Chociaż w sumie zrobiłaś to co powinnaś, odepchnęłaś go. To naprawdę nie twoja wina.
- Boję się, że mi nie uwierzy, że mnie zostawi jak się dowie o tym.
- On cię kocha i na pewno wszystko zrozumie. Poza tym, jak nie chcesz, to nie musisz mu mówić.
- To samo uzgodniłam z Peterem.
- Co? Jak to z nim uzgodniłaś?
- Spotkałam się z nim dzisiaj, by powiedzieć co o  tym myślę, że doszłam do wniosku, że Domen nie może wiedzieć. - chwyciłam ją za ręce. - Obiecaj mi, że mu nie powiesz, proszę.
- Nelly, nic mu nie powiem. Obiecuję.
- Dziękuję. - przytuliłam ją.
- A teraz idź się ogarnij i idziemy na lody, bo wyglądasz jak sto nieszczęść. - otarłam łzy i się uśmiechnęłam. - No już! I nie myśl o tym. Koniec tematu. - pogoniła mnie na górę.


Źródło grafiki: http://www.lahiguera.net/cinemania/actores/ana_fernandez_garcia/fotos/22148/ana_fernandez_garcia.jpg



______________
Krótki rozdział 13, ale jest. Jak myślicie: czy Nelly dobrze robi chcąc ukryć prawdę przed Domenem?
Piszcie w komentarzach :)


Miłego dnia,
Sweet Monster

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz