Rozdział 6
~5 dni późnej~
*ONA:
Dotarliśmy do hotelu w Kuusamo.
Dostałam swój pokój na pierwszym piętrze, który zarezerwowałam przez internet.
Obok mnie pokój dostał trener oraz masażysta.
Peter, Jernej i Jurij, dostali pokój na 3 piętrze.
Cene, Domen i Nejič (którego trener zabrał, jako rezerwowego) dostali również na trzecim piętrze, ale na końcu korytarza.
Jernej pomógł mi wnieść moją walizkę i poszedł rozpakować się do swojego pokoju.
Trener oznajmił, że widzimy się za pół godziny na kolacji.
Było mi bardzo miło, ponieważ zostałam przyjęta do zespołu i traktowana na równi z całym sztabem szkoleniowym, no i oczywiście byłam jedyną dziewczyną, co nie dawało mi aż takiej pewności siebie, bo wkoło mnie był męski team.
Cała podróż zajęła nam ok. 6 godzin razem z odprawą i dotrciem na lotnisko.
Sam lot bardzo mi się podobał, te widoki były przepiękne, prędkość i ujemna temperatura w ogóle nie odczuwalne. Fajne przeżycie.
Kiedy ja czytałam książkę to chłopaki grali w karty i za każdym razem, gdy któryś wygrał nie krył entuzjazmu, aż trener musiał ich upominać, że zachowują się za głośno.
Zachowywali i nadal zachowują się jak rodzina, jak ojciec i synowie. Czystą przyjemnością było patrzenie na nich.
Koło godziny 19 wszyscy spotkaliśmy się przed wejściem do hotelowej restauracji.
Domen oczywiście przywitał mnie buziakiem w policzek i spytał jak mi się podoba pokój.
- Jest w porządku. - odparłam. Pomieszczenie było wystarczające jak dla mnie: łóżko telwizor i szafa oraz prywatna łazienka. Podobało mi się. Wszystko w jednym miejscu i łazienka tylko dla mnie, bo w domu muszę ją dzielić z mamą i rodzeństwem.
Kiedy zjawił się trener wraz z resztą sztabu szkoleniowego mogliśmy udać się na posiłek.
Restauracja była duża, pełno było w niej prostokątnych stołów pod ścianami i oknami oraz okrągłych rozmieszczonych na sali.
Pod jedną ze ścian stał szwedzki stół pełen różnych potraw.
Chłopaki od razu rzucili się po talerze i skierowali się po pożywienie.
- Zawsze jest tak samo. - oznajmił Goran Janus stając obok mnie. - Jak dzieci.
- Heh, nie potrafią się opanować? - pytam rozbawiona patrząc na skoczków jak nakładają sobie jedzenie i mówią co chcieliby spróbować.
- Ale musisz przyznać, że Domena zachowującego się w ten sposób jeszcze nie widziałaś.
- Tak to prawda. - przyznałam śmiejąc się, gdyż chłopcy naprawdę wyglądali w tym momencie jak dzieci.
- Może chodźmy w końcu po jedzenie zamin oni wszysko zjedzą. - zaproponował trener.
- Muszę pana poprawiać. O ile jeszcze nie zjedli wszystkiego. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem i poszliśmy nałożyć sobie potrawy.
Zajęliśmy dwa stoły pod oknami.
Cała drużyna pogrążyła się w rozmowie o zawodach i jutrzejszych kwalifikacjach.
Nagle do restauracji weszła nowa grupa ludzi. Z postury wyglądali jak Prevc'owie i ich koledzy. To pewnie kolejna repreznetacja, ale nie byłam tego taka pewna, oświecił mnie dopiero Peter:
- To reprezentacja Niemiec. - oznajmił. Siedział po mojej prawej, a Domen po lewej.
- Tak myślałam, że skoczkowie. - przyznałam zadowolona z siebie i wróciłam do jedzenia omletu.
*ON:
Do sali weszła reprezentacja Niemiec, dawno się z nimi nie widziałem. Wiedziałem, że będą to godni rywale, gdyż mieli w soim zespole dużo zdolnych zawodników. Jutro na pewno będzie mnie czekał stres, zważywszy, że są to moje pierwsze zawody w Pucharze Świata.
*BRAT:
Cieszyłem się, że znajomi z Niemiec będą mieszkać w tym samym hotelu co my. Dawno nie rozmawiałem z Richardem Freitagiem ani z Adreasem Wellingerem. Zaprzyjaźniłem się z nimi już dwa lata temu. Richiard jest zawodnikiem podobnym do Severina Freunda, który jest zawsze wsparciem i służy dobrą radą.
Pomimo iż na skoczni jesteśmy rywalami to poza nią współpracujemy ze sobą.
Nagle trener Janus podniósł się i poszedł przywitać się z Wernerem Schusterem.
Oni również mieli dobry kontakt ze sobą. Z resztą Goran jak i inni trenerzy zawsze żyli z zgodzie.
***
Po skończonym posiłku każdy poszedł do swojego pokoju, a mnie tuż za progiem w hotelowym holu złapał Andi.
- Cześć Peter. - przywitał się.
- Hej. - odparłem i przybiliśmy sobie "piątkę".
- Jak tam "wakacje"? - tak nasze "wakacje" to i tak praca - letni sezon, który niestety nie jest taki sam jak zimowy. Inne warunki, inna atmosfera i brak śniegu ma wpływ na wygląd zawodów.
- Pracowicie. Postawiłem sobie cel: Mistrzostwo w Pucharze Świata. A Ty?
- No no, to powodzenia. Ja trochę odpocząłem, a późnej trenowałem. Jednak brakowało mi tego sezonu, dlatego cieszę się, że tu jestem. Mamy kilku nowych nieźle zapowiadających się talentów i walka o miejsce w drużynie jest zacięta.
- To widzę, że zafundujemy kibicom niezapomniane emocje.
- To na pewno. - odparł z uśmiechem. - Wierzę, że walka będzie wyrównana, ale to ostatecznie my zostaniemy Mistrzami. - poklepał mnie po ramieniu.
- Ha ha ha, zobaczymy. Ja na pewno nie poddam się bez walki. - odpowiedziałem.
Oczywiście w tym naszym "przekomarzaniu się" nie było złośliwości ani nic z tych rzeczy. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i nigdy nie życzymy sobie źle. Powiem więcej, nawet trzymamy za siebie kciuki.
*ON:
Po kolacji poszedłem z Nelly na spacer po Kuusamo. Chciałem spędzić z nią trochę czasu sam na sam, gdyż od rozpoczęcia naszej podróży nie mieliśmy okazji spędzić czasu tylko we dwoje.
- Cieszę się, że jesteśmy tu razem. - przyznałem, kiedy szliśmy za rękę ulicami miasta.
Wieczorem wyglądało bardzo ładnie i wiedziałem, że Nel też się podoba.
Wiadomo, że jest to miasto typowo "sportowe", czyli są w nim hotele i noclegi dla turystów, którzy przyjechali tu po to, aby uprawiać sporty zimowe, ale oczywiście ma swój urok. Zwłaszcza teraz zimą, gdy wszystko okryte jest białym puchem.
- Ja również. Bardzo mi się tu podoba. - potwierdziła moje przypuszczenia. - Już nie mogę się doczekać zawodów.
- Heh, na zawody to musisz jeszcze poczekać, bo najpierw muszę przejść kwalifikacje. - objąłem ją ramieniem.
- Poradzisz sobie. Jesteś świetnym zawodnikiem. Ciężko trenowałeś przez całe lato i jesień, więc na pewno Ci się uda.
- Mówisz tak tylko dlatego, że jesteś moją dziewczyną.
- Wcale nie, mówię samą prawdę. - uwielbiałem się z nią droczyć. Schlebiało mi to, że tak mocno we mnie wierzy, ale im bliżej jutrzejszych kwalifikacji tym bardziej się denerwowałem. To będą pierwsze zawody tego sezonu i każdy będzie chciał wypaść jak najlepiej.
- Wiem, wiem. - przyznałem.
Szliśmy jakiś czas w milczeniu, a nasza ciszę przerwało pytanie Nelly:
- Rozmawiałeś z Jurijem?
- Jeszcze nie, ale porozmawiam z nim dzisiaj albo jutro. Nie martw się.
- Okey. Wiesz, uważam, że Lina i Jurij pasują do siebie, a Lina naprawdę szaleje na jego punkcie. Nie chcę, by złamał jej serce.
- Szczerze to uważam, że Jurijowi też podoba się Lina. Wiele razy widziałem jak w kawiarence zerkają na siebie. Myślę, że to kwestia czasu. I założę się, że Tepes nie ma żadnej innej dziewczyny na oku ani z nikim się nie spotyka. Ale oczywiście spytam go.
- Dziękuję.
Wiedziałem, że martwi się o przyjaciółkę i doskonale to rozumiałem, ale oczywiście pomiędzy nami chłopakami krążyły informacje, że Jurij podkochuje się w Linie, ale on jak to on i jego męska duma nie umieli się do tego przyznać. Wszyscy widzieli, że na każdym kroku robią do siebie maślane oczy tylko brakuje im odwagi, by nawzajem sobie wyznali uczucia.
Źródło grafiki: https://d2v9y0dukr6mq2.cloudfront.net/video/thumbnail/5PNlDRM/kuusamo-finland-january-17-2015-flying-over-the-illuminated-area-of-ruka-ski-centre-at-night-snowy-village-with-tourists_bogeggemm__F0000.png
Źródło grafiki: https://media-cdn.tripadvisor.com/media/photo-s/02/95/e2/a4/filename-201-jpg-thumbnail0.jpg
*ONA:
Następnego dnia, na skoczni w Kuusamo odbywały się kwalifikacje. Dostałam plakietkę jaką nosili pozostali członkowie drużyn, czyli zostałam potraktowana jak jedna z nich. Co oczywiście nie zmienia faktu, że bardzo się stresowałam występem Domena. Chciałam by zajął jak najlepszą pozycję, a przede wszystkim dostał się do jutrzejszych zawodów.
Trener poinstruował mnie bym zajęła wyznaczone miejsce na trybunach. Wokół mnie zajmowali miejsce inni kibice oraz rodziny i przyjaciele zawodników. Wśród nich przewijały się flagi różnych narodowości: Niemiec, Norwegi, Polski, Szwajcarii, Austrii, Słowenii oraz oczywiście gospodarzy - Finlandii.
Siedziałam i czekałam na rozpoczęcie tych kwalifikacji, kiedy obok mnie usiadła jakaś dziewczyna. W ręce trzymała małą flagę Austrii.
- Przepraszam, tu wolne? - wskazała na miejsce obok mnie, którego chyba nikt nie zajmował. Widocznie też była tu pierwszy raz i nie wiedziała jak się zachować.
- Tak, chyba tak. - odpowiedziałam, a ona usiadła na wolnym krzesełku.
- Jestem Marisa. - wyciągnęła do mnie rękę.
- A ja Nelly. - uścisnęłam jej wyciągniętą dłoń. - Widzę, że kibicujesz Austrii. - wskazałam jej flagę.
- Tak, mój chłopak to reprezentant Austrii - Stefan Kraft. Pierwszy raz tutaj jestem, zazwyczaj jeżdżę za Stefanem w okolice Austrii, czyli Szwajcaria i Niemcy, a tak to nigdzie dalej nie byłam. Ty widzę, że pracujesz w drużynie Słoweńskiej. - stwierdziła pokazując na moją plakietkę.
- Och, w sumie to nie. Jestem dziewczyną Prevc'a, mam bilet w kieszeni, a to jest po to, bym po zawodach mogła wejść na teren przeznaczony dla skoczków.
- No to ładnie, mi Stefan czegoś takiego nie załatwił. - udała obrażoną, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem. - Jesteś dziewczyną Petera. - stwierdziła. - Nie wiedziałam, że jest zajęty. Jak rozmawiałam z nim ostatnio, to było w Bischofshofen w tamtym sezonie, to mówił, że nie ma dziewczyny i nie planuje szukać, bo marzy mu się Puchar Świata, ale jak widać "serce nie sługa" i pewnie poznał ciebie przez te wakacje. To opowiadaj, bo z niego pewnie nic nie wycisnę, jak się poznaliście?
- Oj, nie, źle mnie zrozumiałaś. - chciałam naprawić swój błąd, bo przecież powiedziałam, że jestem dziewczyną Prevc'a, a nazwisko "Prevc" wszystkim kojarzy się z Peterem. - Jestem dziewczyną Domena, jest młodszym bratem Petera.'
- Ahaa, teraz rozumiem. To dzisiaj w składzie macie dwóch Prevc'ów?
- Raczej trzech, bo jest jeszcze Cene.
- Hoho, to widzę tworzy się gang Prevc'ów. Nieźle. - była przesympatyczna i świetnie mi się z nią rozmawiało. "Gang Prevc'ów" przez długi czas wywołał uśmiech na mojej twarzy, przy najbliższej okazji będę musiała powiedzieć o tym odkryciu chłopakom. - Czyli wnioskuję, że Peter jest sam.
- Tak, nie ma dziewczyny, mierzy w tytuł mistrza. - przytaczam jej poprzednie słowa.
- Cały Peter. To jak poznałaś się z Domenem? Wiesz, nie znam go, a skoro mamy tutaj przesiedzieć całe kwalifikacje razem to zawsze można się lepiej poznać.
- Jasne. - nie miałam nic przeciwko temu, a to jak poznałam Domena nie było żadną tajemnicą.- W sumie to o mały włos, a Peter by mnie przejechał. - zobaczyłam zaskoczoną minę Marisy i od razu wyjaśniłam. - Przechodziłam przez ulicę, a była oblodzona i się poślizgnęłam i upadłam. Akurat Peter jechał z Domenem na trening i taką mnie znaleźli. Tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie, a później to spotkaliśmy się w kawiarence, barze, którym pracuję jako barista i kelnerka.
- Wow, ale nic ci się wtedy nie stało? - zapytała z troską.
- Nie, nic. Wszystko było w porządku. - uśmiechnęłam się. - A ty jak poznałaś Stefana?
- Na zawodach przez moją przyjaciółkę, która jest córką Heinza Kuttina. Wymieniliśmy się numerami, a po zawodach umówiliśmy na spacer. I tak to się zaczęło. Nic nadzwyczajnego. - uśmiechnęła się.
- Wiesz, skoro twoja przyjaciółka go znała to zawsze mogła ci wszystko o nim opowiedzieć, a ja musiałam sama wszystko odkrywać. Jak długo już jesteście razem?
- W sumie to masz rację, ale pewnie było to ciekawe doświadczenie. - puściła mi oczko. - Prawie trzy lata. Trzy najlepsze lata mojego życia. A wy?
- Dokładnie to rok i pięć miesięcy.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę, gdy w końcu speaker przedstawił pierwszego zawodnika zasiadającego na belce. Był nim jakiś Estończyk. Nie skoczył jakoś rewelacyjnie, ale tego można się było spodziewać. Trochę szkoda mi było ich i Kazachów, którzy zazwyczaj najsłabiej wypadają, no ale cóż taki jest sport, a u nich widocznie nie jest aż tak popularny ten sport. Ważne, że startują i mogą z dumą reprezentować swój kraj.
Największą radość zaczęły sprawiać mi zawodnicy ze Słowenii, co chyba nie było wielkim zaskoczeniem dla Marisy. Trzymałam kciuki za każdego ze swoich reprezentantów. Ostatecznie z Austrii do zawodów zakwalifikowali się wszyscy, czyli: Stefan Kraft, Michael Hayboeck, Gregor Schlirenzauer, Manuel Fettner i nowy zawodnik w kadrze (tak powiedziała mi moja sąsiadka z trybuny) Clemens Aigner.
Słoweńcy natomiast weszli bez Cene, któremu niestety nie wyszło. Peter wygrał, co bardzo mnie uradowało, Jernej był 15, Jurij 20, a Domen uplasował się na 26 pozycji. Nie był zbytnio zadowolony z tego miejsca, ale zapewniłam go, że jutro może być lepiej. Chciałam dodać mu otuchy.
Po całych kwalifikacjach, gdy kibice zaczęli wychodzić, ja i Marisa poszłyśmy do terenu przeznaczonego dla zawodników oraz trenerów. Oczywiście ona poszła do Stefana i jego zespołu, a ja do swojej drużyny.
- Gratulacje! - powiedziałam do Petera, gdy dotarłam do chłopaków, którzy rozmawiali w kręgu, podczas gdy trener załatwiał sprawy z jutrzejszym konkursem.
- Dzięki. - odparł Peter dumny z siebie.
- Wam też gratuluję. - dodałam patrząc na nich kolejno. - Świetnie sobie poradziliście, wszyscy. Cene nie martw się, następnym razem na pewno pójdzie ci lepiej. - poklepałam go po ramieniu chcąc dodać otuchy.
Naprawdę byłam z nich wszystkich dumna.
Naszą konwersację przerwały jakieś trzy dziewczyny, które z niewiadomych mi powodów jakimś cudem znalazły się za nami.
-Przepraszamy, czy możesz nam zrobić zdjęcie z zawodnikami. - powiedziała jedna z nich podając mi telefon.
- Yyy... jasne. - odpowiedziałam niepewnie biorąc od niej aparat.
Jeszcze tylko spytały o pozwolenie chłopaków, na co oni się zgodzili, i zaczęły pozować. Najpierw Jurij, Jernej i Cene.
Po tych zdjęciach, ta trójka się ulotniła, a ze mną został Domen i Peter oraz trzy fanki. Jedna z nich patrzyła maślanymi oczyma na Domena, aż miałam ochotę sparaliżować ją wzrokiem, ale niestety gapiła się na mojego chłopaka. Czyżbym czuła zazdrość? Tak, chyba tak.
- Gratulacje, Peter! - zapiszczały każda z nich po kolei. Peter im podziękował i zapozował do wspólnego zdjęcia, które cały czas robiłam ja. Podpisał jeszcze podsunięte przez nie zdjęcia, a potem wszystkie zaczęły kleić się do mojego Domena. Ale nic nie mogłam z tym zrobić. One były jego fankami, a ja nie mogłam mu zabronić rozdawania autografów czy pozowania do zdjęć. W końcu był uważany za osobę publiczną i to po części należało do jego obowiązków.
Po całej tej sesji i rozdaniu autografów, wrócił trener wraz z pozostałą ekipą i mogliśmy wrócić na kolację do hotelu.
Źródło grafiki: https://i.ytimg.com/vi/eyoxEMpGFfw/maxresdefault.jpg
___________________
W końcu jest :D Szósta część mojego fan fiction o braciach Prevc xD
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
Dobrej nocy ;*
Sweet Monster