sobota, 31 marca 2018

Już wkrótce.... --> czyli moje nowe cele

Uwaga Kochani,

w tym poście krótka zapowiedź tego co po świętach planuję na najbliższy czas ;)

Przede wszystkim teraz nabieram nowej mocy i po świętach wracam z nowym rozdziałem mojego Fan Fiction - "Wojna Braci".

Oprócz tego planuję na swoim Instagramie pisać w dwóch językach - polskim i angielski, by dotrzeć do większej liczby odbiorców. Z tym wiąże się powoli planowanie wprowadzenia takiej zmiany na bloga, ale wszystko w swoim czasie ;)

Na blogu planuję zrobić nową zakładkę pt. "Jednorazówki", gdzie będę dodawała krótkie jednorazowe opowiadanie, które rozpocznie się i skończy w jednym poście.
Ponad to chcę zrobić zakładkę "Moje małe sukcesy", gdzie będę chciała podzielić się swoimi pracami, które brały udział w konkursach (jak na razie mam 2 takie prace, w tym jedno wyróżnienie, a druga czeka na wynik konkursu).

To na razie tyle z moich pomysłów. Mam nadzieję, że uda mi się to wcielić w życie i dzięki temu mój blog ruszy pełną parą :D


Wesołego Alleluja!!!



Pozdrawiam,
Sweet Monster

Wesołego Alleluja!

Witajcie,

z okazji Świąt Wielkiej Nocy chciałam złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia.
Zdrowia, szczęścia, radości, pomyślności, mokrego dyngusa i bogatego zająca :)
Abyście te Święta spędzili w rodzinnym gronie!




"Niech Wam jajeczko dobrze smakuje,
Bogaty zajączek uśmiechem czaruje,
Mały kurczaczek spełni marzenia - wiary, radości, miłości, spełnienia!"




Życzy,
Sweet Monster

czwartek, 29 marca 2018

"Zaginięcie" Remigiusz Mróz - recenzja

Witajcie,

Dzisiaj przychodzę do Was z moją kolejną recenzją. Jest to druga część z serii o Joannie Chyłce, czyli "Zaginięcie" Remigiusza Mroza.

Po przeczytaniu "Kasacji" miałam trochę sceptyczne nastawienie, ale dałam szansę kolejnemu tomowi i nie zawiodłam się. Tak jak wspomniałam w swoim poście na Instagramie - ta historia zapowiada się ciekawie i taka była :D





Streszczenie:


Joanna Chyłka otrzymuje telefon od swojej dawnej znajomej. Kobieta informuje ją, że jej trzyletnia córeczka zaginęła, a ona i jej mąż są posądzani o zabójstwo.
Prawniczka zabiera ze sobą swojego podopiecznego Kordiana Oryńskiego i wyruszają do Sajenka, gdzie zaginęła dziewczynka.
Sprawa stała się zagadkowa, gdyż rodzice mieli włączony alarm i nie było możliwości, by ktoś wszedł i wyszedł bez żadnego znaku. Jednak dziecka nigdzie nie było. Przyszło podejrzenie, że ciało zostało wyrzucone do jeziora.

Joanna podczas rozmyślania nad wodą spotyka jednego z mieszkańców Sajenka - Antoniego Ekiela. Mężczyzna zwierza się prawniczce, że widział jak w nocy dziewczyna szła w towarzystwie jakiegoś mężczyzny, ale nie był w stanie dostrzec prawdy.

Rozpoczyna się pierwsza rozprawa, po której Angelika oraz Awit Szlezyngier zostają aresztowani. Prawnikom udaje się jedynie uwolnić matkę dziewczynki.

Wkrótce na jaw wychodzą nowe dowody, z których wynika, że Angelika miała romans z Białorusinem - Sakratem Tatarnikowem.

Joanna Chyłka nie wierzy w niewinność swoich klientów, natomiast Kordian jest zdania, że nic nie zrobili.
Przekonany o swoim zdaniu aplikant wyrusza na poszukiwanie dowodów, by przekonać swoją patronkę. Odnajduje domek, w którym mieszka młody chłopak. Opowiada mu, że Sakrat Tatarnikow był w dobrych relacjach z Antonim Ekielem.
Prawnik zwierza się ze swoich odkryć Chyłce i razem idą porozmawiać z Ekielem, niestety nie zastają go w domu.

Joanna wpada na plan, by od razu skontaktować się z Białorusinem i udają się do granicy, gdzie przemycane są do Polski nielegalne papierosy. Kordian staje się przynętą. Niestety sprawa się komplikuje i mężczyzna zostaje zabrany za granicę Polski. Prawniczka traci kontakt z aplikantem.

Kordian nawiązuje dobrą relację z Wito, który należy do przemytników. Opowiada mu o tym, że Tatarnikow jest osądzany o porwanie trzyletniej dziewczynki Nikoli. Wzburzony mężczyzna postanawia pomóc Oryńskiemu.

Chyłka otrzymuje wiadomość od Kordiana. Mają spotkać się na jednej ze stacji benzynowej. Ponieważ Joanna jest pod wpływem alkoholu prosi o pomoc Angelikę. Obie wsiadają do samochodu, który prowadzi klientka. Podczas jazdy dochodzi do małych spięć miedzy kobietami, co prowadzi do wypadku.

Aplikant czeka na patronkę, jednak ta się nie zjawia. W sklepie przy stacji benzynowej dowiaduje się, że był wypadek i jedna osoba jest w stanie krytycznym. Łączy fakty i z pomocą kolegi sklepikarza udaje się do szpitala. Jego szefowa jest w stanie zagrażającym życiu, podczas gdy Angela uszła z tego cało.

Kiedy Joanna dochodzi do siebie w szpitalu, Kordian musi szykować się do kolejnej rozprawy. Jego klientka zmieniła prawnika na kogoś innego, ale Awit nadal pozostaje z nim w umowie.

Angela zeznaje, że to jej mąż zabił ich córeczkę. Tego wieczoru pokłócili się, kobieta wyznała, że miała romans i że Nikola nie jest jego dzieckiem. Jednak ciała nigdzie nie ma.

Chyłka stopniowo wraca do zdrowia i wraca do swojej pracy. Walczy o uniewinnienie dla swojego klienta, z nadzieją że Wito znajdzie Sakrata. Po nim wszelki ślad zaginął.

 Dochodzi do ostatecznej rozprawy, w kórej Awit Szlezynger zostaje uznany za winnego i sąd wymierza mu karę (o taką wnosił prokurator) 3 lat pozbawienia wolności za nieumyślne spowodowanie śmierci.

Po orzeczeniu wyroku prawnicy wracają do Warszawy. Odwiedzają w więzieniu swojego klienta, który wyjawia im całą prawdę o tym, iż jest niewinny. <---> Tutaj troszkę w moich oczach był misz-masz z tym wyjaśnianiem, ale nadal trzymało to poziom całej historii.

Angela musiała wyprowadzić dziecko nad ranem, kiedy Awit wyłączył alarm i przekazać go Sakratowi. Ten miał zabrać ich córeczkę na wakacje.

Joanna poznając prawdę postanawia złamać zasadę prawniczą. Ujawnia sekrety swojego klienta, a prawdziwi przestępcy trafiają za kraty. Awit jest wolny.

Prawniczka za złamanie zasad zostaje zwolniona z kancelarii Żelazny & McVay.



Moje wrażenia:


Wciągnęłam się w nią już od samego początku i brnęłam przez nią jak nasi bohaterowie, snułam własne przypuszczenia, wczuwałam się "w rolę".

Spodobała mi się ta tajemniczość i wiele poszlak, które sprawiały napięcie akcji. Ukazuje też to jakie potrafi być polskie prawo - człowiek zostaje oskarżony o morderstwo nawet gdy nie ma dowodu w postaci ciała denata.

Nie żałuję, że dałam szansę Mrozowi, bo tą częścią udowodnił, że w Polsce można stworzyć kryminał na miarę zagranicznego poziomu.

Na pewno sięgnę po kolejne części z tej serii :)





Moja ocena: ★★★★★★★★★/10 :D


Sweet Monster

sobota, 24 marca 2018

Wojna braci - rozdział 7

Rozdział 7



*ON:

Miło było spotkać fanów z Finlandii, ale Nelly chyba się to nie podobało jak te trzy dziewczyny do nas podeszły, a ona musiała robić za fotografa. Chyba nawet była trochę zazdrosna. Ale powinna wiedzieć, że jest dla mnie najważniejsza i że tylko ją kocham. Poza tym żadna z nich mi się nie spodobała. Za to Peterowi chyba tak, bo rozdając autograf zrobił dziwną uśmiech jakby coś mu się spodobało i wtedy lekko poróżowiały mu policzki. Postanowiłem, że później go o to wypytam. Najpierw musiałem porozmawiać z Jurijem, co wczoraj obiecałem Nelly.
Dorwałem go, kiedy miał wejść do swojego pokoju i przygotować się na kolację.
- Hej, Jurij! - zawołałem.- Możemy chwilę porozmawiać?
- Tak, jasne. - odparł i zatrzymał się. Przepuścił jeszcze Jerneja i mogliśmy spokojnie porozmawiać.
- Powiedz mi tak prosto z mostu... - zacząłem. - Tylko szczerze. Czy masz dziewczynę albo czy ci się jakaś podoba?
Jurij popatrzył na mnie spode łba.
- Ty tak serio? - kiedy skinąłem głową westchnął i odpowiedział zrezygnowany. - Okey, widzę, że to się nie ukryje. Tak, podoba mi się jedna i dobrze o tym wiesz, ale to za wysokie progi jak na moje nogi, więc sorry stary. - poklepał mnie po ramieniu. - Nie mam szans.
Spojrzałem na niego i spytałem z nadzieją w głosie:
- Lina? - skinął głową.  Ulżyło mi, w sumie to nie wiem dlaczego, ale tak było. Pewnie dlatego, że wszyscy w koło im kibicowali, tylko oni oboje udawali, że nic się nie dzieje. Może Lina jedynie nie kryła swoich uczuć, ale powiedziała o nich tylko Nel. - Stary, posłuchaj mnie i to bardzo uważnie. Ty też jej się podobasz.



* ONA:

Skończyłam brać prysznic, gdy Domen zapukał do moich drzwi.
- Rozmawiałem z Jurijem tak jak prosiłaś. - rzekł wchodząc do pokoju. Zamknęłam za nim drzwi i odwróciłam się w jego stronę.
- I jak? - spytałam ciekawa siadając obok niego.
- Przyznał, że podoba mu się Lina. No i oczywiście nie ma żadnej dziewczyny.
- Ufff... to dobrze, bo Lina by się załamała.
- Tylko powiedziałem mu, że też się podoba Linie. Nie bądź zła, bo uznałem, że skoro sami nie potrafią powiedzieć sobie prawdy to trzeba im pomóc. 
Zaczęłam rozmyślać nad tym co powiedział i stwierdziłam, że ma rację. Trzeba było popchnąć ich ku sobie.

***

Od razu po rozmowie z Domenem zadzwoniłam do swojej przyjaciółki.
- Hej, Nelly! - zawołała, gdy tylko odebrała. - Jak tam w Kussamo? Oglądałam kwalifikacje i super, że Peter wygrał, ale ci zazdroszczę, że tam jesteś. Jurij też świetnie wypadł.
- Cześć Lina. Wszystko w porządku, a może być jeszcze lepiej. - dodałam z radością w głosie. Kiedy nie mogła już się doczekać jaką mam jej nowinę do przekazania to w końcu wypaliłam. - Ty też się podobasz Jurijowi.
Lina zamilkła na kilka dobrych chwil.
- Halo, jesteś tam? - zapytałam zmartwiona, że się rozłączyła.
- Ty żartujesz, prawda? - jej ton głosu był poważny.
- Nie, Domen przed chwilą z nim rozmawiał. - wyjaśniłam. - Nie ma żadnej dziewczyny i tylko ty mu się podobasz.
- Aaaaaa...! - zapiszczała uradowana, a ja nie kryłam, że cieszę się jej szczęściem.
Naszą rozmowę przerwał Domen, który miał zapukać do mnie, gdy przyjdzie pora kolacji. Zostawił mnie samą, bym mogła na spokojnie porozmawiać z przyjaciółką, a sam poszedł szykować się do posiłku.
- Słuchaj Lina, muszę kończyć. Pogadamy jak wrócę, bo wiesz jak to jest. Jestem tysiąc kilometrów od domu...
- Jasne, rozumiem, koszty. Sama się obawiałam odebrać, ale było warto. - odparła uradowana. - Do zobaczenia. - rozłączyła się cała w skowronkach.


  
Źródło grafiki: https://pbs.twimg.com/profile_images/513076620643405826/6mcdm8ZM.jpeg




Źródło grafiki: http://www.skijumping.pl/newsy/zdjecia/powieksz/tepes_2016-09-30_03-29-29.jpg





*BRAT:

Pierwszy dzień skakania powoli dobiegał końca, a my nie mogliśmy przestać rozmawiać o dzisiejszych kwalifikacjach. W pewnym momencie wyłączyłem się z rozmowy i skupiłem na czymś innym w swoich myślach. Moje rozważania przerwał młodszy brat:
- Ej, Peter, przyznaj która z tych trzech fanek spodobała ci się najbardziej? - zapytał Domen przez cały stół.
- Żadna. - oparłem bez emocji. - Nie interesowały mnie jako kobiety. Jak już wam mówiłem - w tym sezonie skupiam się na zawodach. Dzisiaj mi się udało, ale nie ma co spoczywać na laurach.
- Tak, tak, ale czerwony jak burak to się zrobiłeś kiedy podpisywałeś zdjęcie! - zawołał Cene. 
Niezłe żarty sobie ze mnie robili, ale mi przestawało się podobać, ciągłe to dokuczanie z braku dziewczyny.
- Ja, niby kiedy?!
- No ty, a kto? Z daleka było widać. - nie dawał za wygraną najmłodszy.
- Widzieliście to zdjęcie, które podpisywałem? - zapytałem. Wiedziałem, że nie znają na nie odpowiedzi, dlatego sprostowałem:
- Byłem na nim bez koszulki i tyle, nie sądziłem, że ktoś podsunie mi takie zdjęcie do podpisania.
- Yhm, a może był tam też jej numer telefonu, a ty dopisałeś swój. - wszyscy byli rozbawieni całą tą sytuacją, a ja miałem jej po dziurki w nosie. Wstałem.
- Mam dość już słuchania w kółko tego samego! - zawołałem. - Nie jestem głodny.
I wyszedłem z restauracji.



*ONA:

Nie spodobało mi się to, jak chłopaki zaczęli dokuczać Peterowi.
- Mogliście już sobie odpuścić. - spiorunowałam ich wszystkich wzrokiem i wybiegłam za chłopakiem. Na szczęście nie zdążył mi daleko uciec.
- Hej, Peter! - kiedy mnie usłyszał odwrócił się.
- Też będziesz mnie denerwować? - zapytał nieco ostrzej niż myślałam. Naprawdę się zdenerwował, czyli jednak było mu przykro z tego powodu.
- Nie, nie chcę ci dokuczać. - zaczęłam. - Po prostu nie przejmuj się nimi, w końcu im się znudzi.
- Yhmm, ale wiesz co? Mam to gdzieś i jeśli chcesz znać prawdę to proszę bardzo! Podoba mi się pewna dziewczyna, ale tak się składa, że podoba się też innemu z naszej ekipy i wiem, że nie mam u niej szans!
"Co?!" pomyślałam. Zwaliło mnie to z nóg. Peterowi podobała się jakaś dziewczyna, tylko że podobała się tez innemu skoczkowi i uważał, że nie ma u niej szans. Tak samo jak Jurij myślał o Linie. Czyżby Peterowi podobała się Lina? I myśli, że nie ma u niej szans, bo jej podoba się Jurij? To by miało sens, tylko dlaczego to ukrywał? Pewnie dlatego, że nie chciał zdradzić kumpla ani go skrzywdzić, bo wszyscy wiedzieli, a raczej widzieli, co Jurij czuje do Liny.
- A teraz możesz iść to obwieścić pozostałym! - i odszedł. Był bardzo mocno zdenerwowany.
Stałam jeszcze przez chwilę jak sparaliżowana i wróciłam do pokoju.


Źródło grafiki: http://www1.pictures.gi.zimbio.com/Ana+Fernandez+Los+Abrazos+Rotos+Broken+Embraces+AWrIo2202_fl.jpg






________________________________
Dzisiaj króciutki rozdział 7, ale to dlatego, że chciałam zakończyć go lekkim napięciem sytuacji.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)

Sweet Monster

"Kasacja" Remigiusz Mróz - recenzja

Witajcie w pierwszy dzień weekendu :D

Wczoraj zakończyłam swoją przygodę z "Kasacją" Remigiusza Mroza.
Jest to pierwszy polski pisarz, z którym mam styczność i jestem ciekawa jakie jeszcze książki napisze, ale dzisiaj o "Kasacji".






Opis: 

"Syn biznesmena zostaje oskarżony o zabicie dwóch osób. Sprawa wydaje się oczywista. potencjalny winowajca spędza bowiem 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu z ciałami ofiar.

Sprawę prowadzi Joanna Chyłka, pracująca dla bezwzględnej, warszawskiej korporacji. Nieprzebierająca w środkach prawniczka, która zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo w batalii sądowej. Pomaga jej młody, zafascynowany przełożoną, aplikant Kordian Oryński. Czy jednak wspólnie zdołają doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału?

Tymczasem ich klient zdaje się prowadzić własną grę, której reguły zna tylko on sam. Nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że jest mordercą."  



Zapowiedź książki jest bardzo ciekawa i intrygująca. Jednak pozostał mi po niej jakiś niedosyt.
Samo rozwiązanie sprawy, a późnej odkryte fakty mocno mnie zaskoczyły.
Plusem jest bez wątpienia to, że pokazane jest polskie prawo i to jak prawnicy muszą się "nagimnastykować" aby osiągnąć swój cel.


Jeżeli chodzi o bohaterów to pokochałam Joannę Chyłkę. Jej postać najbardziej zapadła mi w pamięć. Odwaga, determinacja, nieugiętość i poczucie humoru - to wszystko co ma w sobie ta postać. 

Głownie dzięki niej mam ochotę sięgnąć po kolejną część, czyli " Zaginięcie", chociaż opis drugiego tomu z serii o Chyłce również mnie zaciekawił.

Zobaczymy czy będzie lepsze niż "Kasacja" ;)

Chociaż Remigiusz Mróz nie jest taki jak zagraniczni pisarze to chcę mu dać szansę i sięgnę po kolejne jego książki, a jak na razie...

Moja ocena: ★★★★★★/10 :D


Miłego weekendu,
Sweet Monster

niedziela, 18 marca 2018

"Prawdziwy cud" Nicholasa Sparksa - recenzja

Witajcie w te niedzielne popołudnie :)

Gdzieś tam na początku swojej przygody z tym blogiem wrzuciłam zdjęcie książki pt. "Prawdziwy cud".  W międzyczasie czytałam inne, które miałam "w kolejce" i tak się akurat złożyło, że dzisiaj skończyłam czytać powieść Nicholasa.




Streszczenie:


Jeremy Marsh jest dziennikarzem i lubi rozwiązywać sprawy dotyczące paranormalnych sytuacji. Wszystkie wyjaśnienia tajemniczych zjawisk nadprzyrodzonych przedstawia publicznie. Jedną z zagadek, które rozwiązał jest rozmowa człowieka ze zmarłymi.
Podczas jednego z talk-show pewien mężczyzna zaręczał, że ma kontakt ze zmarłymi i swoje "zdolności' przedstawiał na wizji rzekomo rozmawiając z bliskim osobami kogoś z widowni. Co było zaskakujące ludzie mu wierzyli, a dlaczego? Bo miał rację w sprawach, o których nie powinien wiedzieć jak np. kłótnia kobiety z bratem tuż przed jego śmiercią. Jeremy szybko rozwiązał tą sprawę. Chodziło o to, że każda z osób, która miała zasiąść na widowni tegoż programu rozmawiała z ludźmi, którzy współpracowali z "medium". Wyciągali od nich informacje, a następnie przekazywali swojemu koledze.

Pewnego razu Jeremy dostał wiadomość o dziwnych światłach nawiedzających cmentarz Boone Creek. Przyjmuje to "zlecenie" i wyjeżdża z Nowego Jorku do Północnej Karoliny, gdyż dla niego nie ma rzeczy niemożliwych i wszystko da się naukowo wyjaśnić.

Kiedy z trudem dociera do miasteczka, jego pierwszym obiektem, jest cmentarz. Przypadkowo spotyka tam kobietę, która nie zwraca na niego szczególnej uwagi.

W Herbs poznaje Doris, która wysłała do niego list o duchach nawiedzających cmentarz. Kobieta opowiada trochę o sobie i przyznaje, że potrafi odnaleźć źródło wody oraz określić prawidłowo płeć nienarodzonego jeszcze dziecka oraz wprowadza go w więcej informacji dotyczących miasteczka.

Za namową Doris udaje się do biblioteki, gdzie poznaje Lexi Darnell - wnuczkę Doris. Rozpoznaje w niej również kobietę, którą spotkał na cmentarzu.
Lexi oprowadza go po bibliotece i pomaga dziennikarzowi w rozwiązaniu zagadki. Przynosi mu stare pamiętniki oraz mapy Boone Creek.

Jeremy pogrąża się w lekturze.

Burmistrz miasteczka postanawia zrobić przyjęcie na cześć gościa z Nowego Jorku. Odbywa się ono w noc, w której Jeremy ma okazję zobaczyć tajemnicze światła na cmentarzu. Najpierw bierze udział w imprezie, a później w towarzystwie Lexi udaje się oglądać "duchy".

Oboje rozstawiają sprzęt, który ma wszystko zarejestrować. Jeremy i Lexi siedzą i czekają na zjawisko. Z każdą chwilą coraz lepiej się poznają.

Mężczyzna jest zaskoczony widokiem świateł i nie może się nadziwić, że coś takiego ma miejsce. 
Cała ta sytuacja trawa kilka sekund.

Jeremy wraca do swojej noclegowni i przegląda zapisany materiał. Z każdym dniem pracuje szukając informacji w rozwiązaniu zagadki. Wkrótce zna już odpowiedź. Tajemnicze światła są odbijającym się światłem jadącego pociągu i papierni. Mgła oraz odpowiednie fazy księżyca potęgują całe zjawisko.

Jeremy zbliża się coraz bardziej do Lexi. Kobieta przerażona swoimi uczuciami do dziennikarza znika.
Mężczyzna jest pewny tego, iż zakochał się w kobiecie. Odnajduje ją w domku po drugiej stronie rzeki, który pamiętał z jej opowieści.
Tam spędzają razem noc, a Jeremy wyznaje jej, że miał kiedyś żonę, która odeszła od niego, dlatego iż mężczyzna nie może mieć dzieci.

Następnego dnia wracają do miasteczka. Zbliża się dzień powrotu Jeremy'ego do Nowego Jorku, więc kobieta zaczyna się od niego oddalać.
Pomimo, iż dziennikarz rozwiał zagadkę tajemniczych świateł, nadal spędza czas w bibliotece i przegląda stare pamiętniki. W ostatnim, który należał do ojca burmistrza odnajduje rozwiązanie sprawy, którą prowadził. Czuje się oszukany, gdyż wyjaśnienie tego wszystkiego znajdowało się w pamiętniku i cała zagadka została rozwiązana 40 lat temu.
Udaje się do gabinetu Lexi robiąc jej wyrzuty, że go oszukała, nie mówiąc prawdy.

W dniu wyjazdu spotyka burmistrza, któremu również wypomina całe zajście. Burmistrz mówi, iż wszystko to było dla dobra Brook Creek i, że to on ponosi całą winę za to zajście, że znał prawdę już od dawna. Chciał tylko, by jego miasteczko miało turystów i mogło funkcjonować.

Po powrocie do Nowego Jorku, młody dziennikarz przedstawia swoją propozycję przedstawienia rozwiązania sprawy przedstawicielom telewizji, którzy spodziewali się czegoś ciekawszego.

Jeremy przez cały czas myśli o Lexi i o tym, że ją kocha, ale ona go odtrąciła. Wkrótce w progu jego drzwi staje Doris, która oznajmia mu, że Lexi go kocha.
Zdeterminowany mężczyzna wsiada w samolot wraz z Doris i wraca do Brook Creek zostawiając swój ukochany świat Nowego Jorku za sobą, gotowy być z ukochaną.

Po dotarciu do miasta odwozi Doris do domu i udaje się na poszukiwania bibliotekarki. Odnajduje ją na cmentarzu przy grobie jej rodziców, którzy zginęli w wypadku. Kobieta jest zaskoczona jego widokiem.

Zostają parą.
Książka kończy się słowami: "To jest nasz cud - wyszeptała Lexi. - Nasza córeczka.".


Czyli niemożliwe stało się możliwe.



Moje wrażenia:


Coś co zaintrygowało mnie w tej książce to, pomysł stworzenia zjawiska nadprzyrodzonego wraz z jego rozwiązaniem. Jest to na pewno coś co wyróżnia tę książkę spośród innych powieści Nicholasa Sparksa.

Jedna rzecz, o której muszę  tutaj wspomnieć to cytat, który zapadł mi w pamięci:


"Kiedy ludziom zależy na sobie, zawsze potrafią znaleźć jakiś modus vivendi."

I tak samo było z naszymi bohaterami. Doszli do porozumienia i Jeremy poświęcił wszystko, by być z Lexi.

Podobno książka pt. "Od pierwszego wejrzenia" to kontynuacja "Prawdziwego cudu", niestety nie posiadam jej <jeszcze> w swojej biblioteczce, ale gdy tylko ją przeczytam to na pewno opiszę swoje wrażenia po dalszych losach tej pary, których jestem ciekawa, ponieważ ta powieść zakończyła się "happy endem" to wydaje się, że jest to zakończenie w stylu "i żyli długo, i szczęśliwie". Ale skoro mówi się, że istnieje dalszy ciąg to musi coś się dziać.

A w skrócie to książka warta przeczytania. Polecam wszystkim ;)





Moja ocena: ★★★★★★★★★/10 :D



Miłego dnia,
Sweet Monster

piątek, 16 marca 2018

Wojna braci - rozdział 6

Rozdział 6


~5 dni późnej~


*ONA:

Dotarliśmy do hotelu w Kuusamo.
Dostałam swój pokój na pierwszym piętrze, który zarezerwowałam przez internet.
Obok mnie pokój dostał trener oraz masażysta.
Peter, Jernej i Jurij, dostali pokój na 3 piętrze.
Cene, Domen i Nejič (którego trener zabrał, jako rezerwowego) dostali również na trzecim piętrze, ale na końcu korytarza.
Jernej pomógł mi wnieść moją walizkę i poszedł rozpakować się do swojego pokoju.
Trener oznajmił, że widzimy się za pół godziny na kolacji.

Było mi bardzo miło, ponieważ zostałam przyjęta do zespołu i traktowana na równi z całym sztabem szkoleniowym, no i oczywiście byłam jedyną dziewczyną, co nie dawało mi aż takiej pewności siebie, bo wkoło mnie był męski team.

Cała podróż zajęła nam ok. 6 godzin razem z odprawą i dotrciem na lotnisko.
Sam lot bardzo mi się podobał, te widoki były przepiękne, prędkość i ujemna temperatura w ogóle nie odczuwalne. Fajne przeżycie.
Kiedy ja czytałam książkę to chłopaki grali w karty i za każdym razem, gdy któryś wygrał nie krył entuzjazmu, aż trener musiał ich upominać, że zachowują się za głośno.
Zachowywali i nadal zachowują się jak rodzina, jak ojciec i synowie. Czystą przyjemnością było patrzenie na nich.

Koło godziny 19 wszyscy spotkaliśmy się przed wejściem do hotelowej restauracji.
Domen oczywiście przywitał mnie buziakiem w policzek i spytał jak mi się podoba pokój.
- Jest w porządku. - odparłam. Pomieszczenie było wystarczające jak dla mnie: łóżko telwizor i szafa oraz prywatna łazienka. Podobało mi się. Wszystko w jednym miejscu i łazienka tylko dla mnie, bo w domu muszę ją dzielić z mamą i rodzeństwem.
Kiedy zjawił się trener wraz z resztą sztabu szkoleniowego mogliśmy udać się na posiłek.
Restauracja była duża, pełno było w niej prostokątnych stołów pod ścianami i oknami oraz okrągłych rozmieszczonych na sali.
Pod jedną ze ścian stał szwedzki stół pełen różnych potraw.
Chłopaki od razu rzucili się po talerze i skierowali się po pożywienie.
- Zawsze jest tak samo. - oznajmił Goran Janus stając obok mnie. - Jak dzieci.
- Heh, nie potrafią się opanować? - pytam rozbawiona patrząc na skoczków jak nakładają sobie jedzenie i mówią co chcieliby spróbować.
- Ale musisz przyznać, że Domena zachowującego się w ten sposób jeszcze nie widziałaś.
- Tak to prawda. - przyznałam śmiejąc się, gdyż chłopcy naprawdę wyglądali w tym momencie jak dzieci.
- Może chodźmy w końcu po jedzenie zamin oni wszysko zjedzą. - zaproponował trener.
- Muszę pana poprawiać. O ile jeszcze nie zjedli wszystkiego. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem i poszliśmy nałożyć sobie potrawy.

Zajęliśmy dwa stoły pod oknami.
Cała drużyna pogrążyła się w rozmowie o zawodach i jutrzejszych kwalifikacjach.
Nagle do restauracji weszła nowa grupa ludzi. Z postury wyglądali jak Prevc'owie i ich koledzy. To pewnie kolejna repreznetacja, ale nie byłam tego taka pewna, oświecił mnie dopiero Peter:
- To reprezentacja Niemiec. - oznajmił. Siedział po mojej prawej, a Domen po lewej.
- Tak myślałam, że skoczkowie. - przyznałam zadowolona z siebie i wróciłam do jedzenia omletu.



*ON:

Do sali weszła reprezentacja Niemiec, dawno się z nimi nie widziałem. Wiedziałem, że będą to godni rywale, gdyż mieli w soim zespole dużo zdolnych zawodników. Jutro na pewno będzie mnie czekał stres, zważywszy, że są to moje pierwsze zawody w Pucharze Świata.



*BRAT:

Cieszyłem się, że znajomi z Niemiec będą mieszkać w tym samym hotelu co my. Dawno nie rozmawiałem z Richardem Freitagiem ani z Adreasem Wellingerem. Zaprzyjaźniłem się z nimi już dwa lata temu. Richiard jest zawodnikiem podobnym do Severina Freunda, który jest zawsze wsparciem i służy dobrą radą.
Pomimo iż na skoczni jesteśmy rywalami to poza nią współpracujemy ze sobą.
Nagle trener Janus podniósł się i poszedł przywitać się z Wernerem Schusterem.
Oni również mieli dobry kontakt ze sobą. Z resztą Goran jak i inni trenerzy zawsze żyli z zgodzie.

***

Po skończonym posiłku każdy poszedł do swojego pokoju, a mnie tuż za progiem w hotelowym holu złapał Andi.
- Cześć Peter. - przywitał się.
- Hej. - odparłem i przybiliśmy sobie "piątkę".
- Jak tam "wakacje"? - tak nasze "wakacje" to i tak praca - letni sezon, który niestety nie jest taki sam jak zimowy. Inne warunki, inna atmosfera i brak śniegu ma wpływ na wygląd zawodów.
- Pracowicie. Postawiłem sobie cel: Mistrzostwo w Pucharze Świata. A Ty?
- No no, to powodzenia. Ja trochę odpocząłem, a późnej trenowałem. Jednak brakowało mi tego sezonu, dlatego cieszę się, że tu jestem. Mamy kilku nowych nieźle zapowiadających się talentów i walka o miejsce w drużynie jest zacięta.
- To widzę, że zafundujemy kibicom niezapomniane emocje.
- To na pewno. - odparł z uśmiechem. - Wierzę, że walka będzie wyrównana, ale to ostatecznie my zostaniemy Mistrzami. - poklepał mnie po ramieniu.
- Ha ha ha, zobaczymy. Ja na pewno  nie poddam się bez walki. - odpowiedziałem.
Oczywiście w tym naszym "przekomarzaniu się" nie było złośliwości ani nic z tych rzeczy. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i nigdy nie życzymy sobie źle. Powiem więcej, nawet trzymamy za siebie kciuki.



*ON:

Po kolacji poszedłem z Nelly na spacer po Kuusamo. Chciałem spędzić z nią trochę czasu sam na sam, gdyż od rozpoczęcia naszej podróży nie mieliśmy okazji spędzić czasu tylko we dwoje.
- Cieszę się, że jesteśmy tu razem. - przyznałem, kiedy szliśmy za rękę ulicami miasta. 
Wieczorem wyglądało bardzo ładnie i wiedziałem, że Nel też się podoba.
Wiadomo, że jest to miasto typowo "sportowe", czyli są w nim hotele i noclegi dla turystów, którzy przyjechali tu po to, aby uprawiać sporty zimowe, ale oczywiście ma swój urok. Zwłaszcza teraz zimą, gdy wszystko okryte jest białym puchem.
- Ja również. Bardzo mi się tu podoba. - potwierdziła moje przypuszczenia. - Już nie mogę się doczekać zawodów.
- Heh, na zawody to musisz jeszcze poczekać, bo najpierw muszę przejść kwalifikacje. - objąłem ją ramieniem.
- Poradzisz sobie. Jesteś świetnym zawodnikiem. Ciężko trenowałeś przez całe lato i jesień, więc na pewno Ci się uda.
- Mówisz tak tylko dlatego, że jesteś moją dziewczyną.
- Wcale nie, mówię samą prawdę. - uwielbiałem się z nią droczyć. Schlebiało mi to, że tak mocno we mnie wierzy,  ale im bliżej jutrzejszych kwalifikacji tym bardziej się denerwowałem. To będą pierwsze zawody tego sezonu i każdy będzie chciał wypaść jak najlepiej.
- Wiem, wiem. - przyznałem.

Szliśmy jakiś czas w milczeniu, a nasza ciszę przerwało pytanie Nelly:
- Rozmawiałeś z Jurijem?
- Jeszcze nie, ale porozmawiam z nim dzisiaj albo jutro. Nie martw się.
- Okey. Wiesz, uważam, że Lina i Jurij pasują do siebie, a Lina naprawdę szaleje na jego punkcie. Nie chcę, by złamał jej serce.
- Szczerze to uważam, że Jurijowi też podoba się Lina. Wiele razy widziałem jak w kawiarence zerkają na siebie. Myślę, że to kwestia czasu. I założę się, że Tepes nie ma żadnej innej dziewczyny na oku ani  z nikim się nie spotyka. Ale oczywiście spytam go.
- Dziękuję.
Wiedziałem, że martwi się o przyjaciółkę i doskonale to rozumiałem, ale oczywiście pomiędzy nami chłopakami krążyły informacje, że Jurij podkochuje się w Linie, ale on jak to on i jego męska duma nie umieli się do tego przyznać. Wszyscy widzieli, że na każdym kroku robią do siebie maślane oczy tylko brakuje im odwagi, by nawzajem sobie wyznali uczucia.

Źródło grafiki: https://d2v9y0dukr6mq2.cloudfront.net/video/thumbnail/5PNlDRM/kuusamo-finland-january-17-2015-flying-over-the-illuminated-area-of-ruka-ski-centre-at-night-snowy-village-with-tourists_bogeggemm__F0000.png


Źródło grafiki: https://media-cdn.tripadvisor.com/media/photo-s/02/95/e2/a4/filename-201-jpg-thumbnail0.jpg



*ONA:

Następnego dnia, na skoczni w Kuusamo odbywały się kwalifikacje. Dostałam plakietkę jaką nosili pozostali członkowie drużyn, czyli zostałam potraktowana jak jedna z nich. Co oczywiście nie zmienia faktu, że bardzo się stresowałam występem Domena. Chciałam by zajął jak najlepszą pozycję, a przede wszystkim dostał się do jutrzejszych zawodów.

Trener poinstruował mnie bym zajęła wyznaczone miejsce na trybunach. Wokół mnie zajmowali miejsce inni kibice oraz rodziny i przyjaciele zawodników. Wśród nich przewijały się flagi różnych narodowości: Niemiec, Norwegi, Polski, Szwajcarii, Austrii, Słowenii oraz oczywiście gospodarzy - Finlandii.

Siedziałam i czekałam na rozpoczęcie tych kwalifikacji, kiedy obok mnie usiadła jakaś dziewczyna. W ręce trzymała małą flagę Austrii.
- Przepraszam, tu wolne? - wskazała na miejsce obok mnie, którego chyba nikt nie zajmował. Widocznie też była tu pierwszy raz i nie wiedziała jak się zachować.
- Tak, chyba tak. - odpowiedziałam, a ona usiadła na wolnym krzesełku.
- Jestem Marisa. - wyciągnęła do mnie rękę.
- A ja Nelly. - uścisnęłam jej wyciągniętą dłoń. - Widzę, że kibicujesz Austrii. - wskazałam jej flagę.
- Tak, mój chłopak to reprezentant Austrii - Stefan Kraft. Pierwszy raz tutaj jestem, zazwyczaj jeżdżę za Stefanem w okolice Austrii, czyli Szwajcaria i Niemcy, a tak to nigdzie dalej nie byłam. Ty widzę, że pracujesz w drużynie Słoweńskiej. - stwierdziła pokazując na moją plakietkę.
- Och, w sumie to nie. Jestem dziewczyną Prevc'a, mam bilet w kieszeni, a to jest po to, bym po zawodach mogła wejść na teren przeznaczony dla skoczków.
- No to ładnie, mi Stefan czegoś takiego nie załatwił. - udała obrażoną, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem. - Jesteś dziewczyną Petera. - stwierdziła. - Nie wiedziałam, że jest zajęty. Jak rozmawiałam z nim ostatnio, to było w Bischofshofen w tamtym sezonie, to mówił, że nie ma dziewczyny i nie planuje szukać, bo marzy mu się Puchar Świata, ale jak widać "serce nie sługa" i pewnie poznał ciebie przez te wakacje. To opowiadaj, bo z niego pewnie nic nie wycisnę, jak się poznaliście?
- Oj, nie, źle mnie zrozumiałaś. - chciałam naprawić swój błąd, bo przecież powiedziałam, że jestem dziewczyną Prevc'a, a nazwisko "Prevc" wszystkim kojarzy się z Peterem. - Jestem dziewczyną Domena, jest młodszym bratem Petera.'
- Ahaa, teraz rozumiem. To dzisiaj w składzie macie dwóch Prevc'ów?
- Raczej trzech, bo jest jeszcze Cene.
- Hoho, to widzę tworzy się gang Prevc'ów. Nieźle. - była przesympatyczna i świetnie mi się z nią rozmawiało. "Gang Prevc'ów" przez długi czas wywołał uśmiech na mojej twarzy, przy najbliższej okazji będę musiała powiedzieć o  tym odkryciu chłopakom. - Czyli wnioskuję, że Peter jest sam.
- Tak, nie ma dziewczyny, mierzy w tytuł mistrza. - przytaczam jej poprzednie słowa.
- Cały Peter. To jak poznałaś się z Domenem? Wiesz, nie znam go, a skoro mamy tutaj przesiedzieć całe kwalifikacje razem to zawsze można się lepiej poznać.
- Jasne. - nie miałam nic przeciwko temu, a to jak poznałam Domena nie było żadną tajemnicą.- W sumie to o mały włos, a Peter by mnie przejechał. - zobaczyłam zaskoczoną minę Marisy i od razu wyjaśniłam. - Przechodziłam przez ulicę, a była oblodzona i się poślizgnęłam i upadłam. Akurat Peter jechał z Domenem na trening i taką mnie znaleźli. Tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie, a później to spotkaliśmy się w kawiarence, barze, którym pracuję jako barista i kelnerka.
- Wow, ale nic ci się wtedy nie stało? - zapytała z troską.
- Nie, nic. Wszystko było w porządku. - uśmiechnęłam się. - A ty jak poznałaś Stefana?
- Na zawodach przez moją przyjaciółkę, która jest córką Heinza Kuttina. Wymieniliśmy się numerami, a po zawodach umówiliśmy na spacer. I tak to się zaczęło. Nic nadzwyczajnego. - uśmiechnęła się.
- Wiesz, skoro twoja przyjaciółka go znała to zawsze mogła ci wszystko o nim opowiedzieć, a ja musiałam sama wszystko odkrywać. Jak długo już jesteście razem?
- W sumie to masz rację, ale pewnie było to ciekawe doświadczenie. - puściła mi oczko. - Prawie trzy lata. Trzy najlepsze lata mojego życia. A wy?
- Dokładnie to rok i pięć miesięcy.

Pogadałyśmy jeszcze chwilę, gdy w końcu speaker przedstawił pierwszego zawodnika zasiadającego na belce. Był nim jakiś Estończyk. Nie skoczył jakoś rewelacyjnie, ale tego można się było spodziewać. Trochę szkoda mi było ich i Kazachów, którzy zazwyczaj najsłabiej wypadają, no ale cóż taki jest sport, a u nich widocznie nie jest aż tak popularny ten sport. Ważne, że startują i mogą z dumą reprezentować swój kraj.

Największą radość zaczęły sprawiać mi zawodnicy ze Słowenii, co chyba nie było wielkim zaskoczeniem dla Marisy. Trzymałam kciuki za każdego ze swoich reprezentantów. Ostatecznie z Austrii do zawodów zakwalifikowali się wszyscy, czyli: Stefan Kraft, Michael Hayboeck, Gregor Schlirenzauer, Manuel Fettner i nowy zawodnik w kadrze (tak powiedziała mi moja sąsiadka z trybuny) Clemens Aigner.

Słoweńcy natomiast weszli bez Cene, któremu niestety nie wyszło. Peter wygrał, co bardzo mnie uradowało, Jernej był 15, Jurij 20, a Domen uplasował się na 26 pozycji. Nie był zbytnio zadowolony z tego miejsca, ale zapewniłam go, że jutro może być lepiej. Chciałam dodać mu otuchy.


Po całych kwalifikacjach, gdy kibice zaczęli wychodzić, ja i Marisa poszłyśmy do terenu przeznaczonego dla zawodników oraz trenerów. Oczywiście ona poszła do Stefana i jego zespołu, a ja do swojej drużyny.

- Gratulacje! - powiedziałam do Petera, gdy dotarłam do chłopaków, którzy rozmawiali w kręgu, podczas gdy trener załatwiał sprawy z jutrzejszym konkursem.
- Dzięki. - odparł Peter dumny z siebie.
- Wam też gratuluję. - dodałam patrząc na nich kolejno. - Świetnie sobie poradziliście, wszyscy. Cene nie martw się, następnym razem na pewno pójdzie ci lepiej. - poklepałam go po ramieniu chcąc dodać otuchy.
Naprawdę byłam z nich wszystkich dumna.
Naszą konwersację przerwały jakieś trzy dziewczyny, które z niewiadomych mi powodów jakimś cudem znalazły się za nami.
-Przepraszamy, czy możesz nam zrobić zdjęcie z zawodnikami. - powiedziała jedna z nich podając mi telefon.
- Yyy... jasne. - odpowiedziałam niepewnie biorąc od niej aparat.
Jeszcze tylko spytały o pozwolenie chłopaków, na co oni się zgodzili, i zaczęły pozować. Najpierw Jurij, Jernej i Cene.
Po tych zdjęciach, ta trójka się ulotniła, a ze mną został Domen i Peter oraz trzy fanki. Jedna z nich patrzyła maślanymi oczyma na Domena, aż miałam ochotę sparaliżować ją wzrokiem, ale niestety gapiła się na mojego chłopaka. Czyżbym czuła zazdrość? Tak, chyba tak.
- Gratulacje, Peter! - zapiszczały każda z nich po kolei. Peter im podziękował i zapozował do wspólnego zdjęcia, które cały czas robiłam ja. Podpisał jeszcze podsunięte przez nie zdjęcia, a potem wszystkie zaczęły kleić się do mojego Domena. Ale nic nie mogłam z tym zrobić. One były jego fankami, a ja nie mogłam mu zabronić rozdawania autografów czy pozowania do zdjęć. W końcu był uważany za osobę publiczną i to po części należało do jego obowiązków.

Po całej tej sesji i rozdaniu autografów, wrócił trener wraz z pozostałą ekipą i mogliśmy wrócić na kolację do hotelu.


Źródło grafiki: https://i.ytimg.com/vi/eyoxEMpGFfw/maxresdefault.jpg




___________________
W końcu jest :D Szósta część mojego fan fiction o braciach Prevc xD
Mam nadzieję, że się spodoba ;)

Dobrej nocy ;*
Sweet Monster

środa, 14 marca 2018

Urocze maluchy, czyli książki kieszonkowe

Witajcie,

Niedawno na moim instagramie pojawił się post o moich książkach Nicholasa Sparksa, które mam w wersji "mini".

Dzisiaj chcę Wam pokazać moją małą kolekcję książek kiszonkowych.

Bez wątpienia ich zaletą jest format.
Niewielkie rozmiary można zabrać ze sobą prawie wszędzie, bo nie zajmują dużo miejsca.
Czyli swoją ulubioną powieść można mieć zawsze przy sobie.
Dla niektórych osób wadą może być czcionka jaką są wydrukowane, ale to już jest kwestia gustu.


Moja mała kolekcja książek składa się z:
1. "List w butelce" Nicholas Sparks
2. "Ostatnia piosenka" Nicholas Sparks
3. "Ślub" Nicholas Sparks
4. "Razem będzie lepiej" Jojo Moyes
5. "Zanim odszedłeś" Jojo Moyes
Oraz mój nahnowszy nabytek:
6. "Kasacja" Remigiusza Mroza




Moim faworytem jest "Ślub", ale jeszcze nie przeczytałam "Kasacji".
Ta historia jest niesamowita. Mąż zapomina o 20 rocznicy ślubu, chce aby 30. była wyjątkowa i niezapomniana, ale plany chce mu pokrzyżować córka, która tego dnia planuje swój własny ślub.
Zakończenie jest bardzo zaskakujące i chciałabym, żeby mnie kiedyś zaskoczono w podobny sposób ;)




---> Czy Wy macie jakieś wydania kieszonkowe książek?


Sweet Monster

czwartek, 8 marca 2018

8 marca - Dzień Kobiet

Witajcie Kobietki,

Z okazji naszego święta życzę Wam: miłości, radości, uśmiechu na ustach, aby Wasi faceci obdarowali Was tego dnia nie tylko kwiatkami i czekoladkami, ale również książkami.

Abyście Wy miały Wasze wymarzone "love story" przez 365 dni w roku :)





Wszystkiego dobrego,
Sweet Monster

wtorek, 6 marca 2018

"Tylko jedno kłamstwo" Kathryn Croft - recenzja

Witajcie,

Dzisiaj o książce, którą zaczęłam czytać, gdy tylko skończyłam "Na skraju złamania".

Kathryn Croft i jej "Tylko jedno kłamstwo" znalazło się w moich rękach przypadkowo. Jest to książka, którą poleciła mi moja mama.

A więc do rzeczy:

"Budzisz się obok martwego mężczyzny. To nie Twój mąż. To nie Twoje łóżko. Co robisz?

Tara Logan ma cudowną rodzinę: męża Noah i dwójkę dzieci, nastoletnią Rosie i jedenastoletniego Spencera.

Ale pewnego sobotniego poranka jej bańka szczęścia nagle pęka. Tara budzi się w łóżku swojego sąsiada. Nie pamięta prawie nic z poprzedniego wieczora: nie ma pojęcia, jak trafiła do sypialni, ani co zaszło między nią a Lee. Sprawy szybko przybierają jeszcze gorszy obrót – Tara odkrywa, że leżący obok niej mężczyzna nie żyje.

Tara jest przekonana, że nie zabiła Lee. Przerażona perspektywą utraty wszystkiego, co kocha, ucieka z domu sąsiada. Nikomu nie mówi, co jej się przytrafiło, i z przerażeniem obserwuje postępujące śledztwo.

Ale kiedy córka Tary sprawia coraz większe kłopoty, a mąż ukrywa przed nią własne sekrety, kobieta zaczyna się zastanawiać: czy ktoś z jej bliskich wie, co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy? Gdy uwaga policji koncentruje się na niej, Tara postanawia dowiedzieć się prawdy."

Z takim opisem spotykamy się na okładce książki oraz na innych forach/ stronach, gdzie można kupić ten thriller.


Zapowiedź tej historii jest intrygująca. Czytając ten opis, aż jest się ciekawym jak potoczą się losy bohaterki oraz jej rodziny.
I również takie nastawienie miałam, gdy ją czytałam. Chciałam widzieć jak to wszystko się skończy, chciałam znać rozwiązanie tej zagadki, ale jednak coś jest w tej książce, co mnie zawidło.

Losy Tary oraz jej bliskich czasami są pogmatwane, pojawiają się nowe "dowody", co oczywiście nie daje jasnej odpowiedzi, kto jest mordercą, jednak wkoło dzieje się za dużo i czasami zamiast skupić się na całym tym morderstwie skupiałam się na czymś innym.

Samo zakończenie bardzo mi się spodobało, jak już prawda wyszła na jaw, mroczy sekret albo raczej zazdrość siostry Tary skłoniła ją do popełnienia czynu karalnego. To wkręcanie Rosie - córki Tary, w zabójstwo itd. To miało sens i mi się bardzo podobało.

Jednak brakowało mi też jakiś kwestii np. co stało się Mikey'em, Sereną oprócz tego, że się wyprowadziła.

No, ale przyznam szczerze, że nie wiem jak inaczej można by było napisać ten kryminał. Kathryn Croft miała interesujący pomysł jak go stworzyć i udało jej się napisać, coś naprawdę bardzo dobrego.

Może czuję trochę "niedosyt" przez to, że wciągnęła mnie książka B.A. Paris, która jest całkiem inna od tej, ale i tak mi się podobała ;)






-->A Wy czytaliście tę książkę? Jakie macie po niej wrażenia?

Sweet Monster





niedziela, 4 marca 2018

Woja braci - rozdział 5

Rozdział 5


*ONA:

Moja mama była zachwycona, kiedy Domen wręczał jej czekoladki. Zapewniała go, że nie musiał ich kupować, że ten gest nie był potrzebny, bo ona nic dla niego nie ma i że go przeprasza za to.
Natomiast mój chłopak przyznał, że prezentem dla niego było to zaproszenie, a to tylko symboliczny upominek w ramach podziękowania.
Ja otrzymałam bukiecik niezapominajek - to moje ulubione kwiaty.

Siedzieliśmy wszyscy przy stole. Ja obok Domena, mama naprzeciwko niego, a obok niej Rico. Natomiast Kira usadowiła się obok Domena, w miejscu, gdzie miała widok na wszystkich.

Na tę kolację mama przygotowała: dwie sałatki, zapiekankę ziemniaczaną oraz upiekła kurczaka. Bardzo się starała, aby nam niczego nie zabrakło.

- Domen, a jak idą przygotowania do sezonu? - zapytała moja mama.
- Bardzo dobrze, dziękuję. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Nawe Cene, mój straszy brat, dostał się do reprezentacji.
- To wspaniale! - przyznaje moja mama. Poznała ona siostry oraz Petera, natomiast Cene "żyje swoim życiem" jak to mówi Peter.
- Super, pogratuluj mu od nas. – przyznałam. 

To naprawdę było dla mnie niespodzianką. Wiedziałam, że Cene też skacze, ale nie sądziłam, że jest aż tak dobry. Skoro on leci do Kuusamo to znaczy, że będę tam w towarzystwie wszystkich braci Prevc'ów. Aż uśmiechnęłam się na tę myśl.

- Nelly, a jak tam w pracy? – zmieniła temat moja mama. – Jaki jest ten nowy pracownik?
- Och... Karl jest miły. -przyznaję nieco zbita z tropu. – Razem z Liną pokazałyśmy mu co i jak – szybko się uczy. – nie mogłam powiedzieć, że praktycznie cały czas gapił się na mnie i Linę. Myślał, że tego nie widzimy. – Na początek to stoi tylko za ladą i parzy kawę, a ja i Lina obsługujemy klientów. – Andrij powiedział, że tak na razie będzie lepiej.
- To dobrze. Dwie dodatkowe pary rąk na pewno się przydadzą. – stwierdza mama.

Tego wieczoru mama była wyjątkowo rozgadana i szczęśliwa. Podobało mi się to, wreszcie wyczułam jej radość.
Po zjedzonym posiłku pomogłam jej posprzątać, a w tym czasie, Domen bawił się z Kirą i Rico. Dzieciaki również były zadowolone z obecności mojego chłopaka w naszym domu.
Kiedy mama oznajmiła im, że pora spać. Ze smutkiem pożegnali się z Domenem i poszli na górę do swoich pokoi.

- Dziękujemy Domen, że wpadłeś. Bardzo miło było nam ciebie gościć. Wpadaj częściej.
- To ja pani dziękuję za zaproszenie. – odparł mój chłopak.

Uściskali się i mama poszła zagonić moje rodzeństwo do mycia, a ja zostałam sama z Domenem.

Chłopak objął mnie w pasie i czule pocałował.
- Świetnie się dzisiaj bawiłem. – przyznał.
- Ja również. – odparłam. – Dziękuję, że przyszedłeś.
- Cała przyjemność po mojej stornie.
- Nie wiedziałam, że Cene też jest taki dobry.
- Heh... potrafi zaskoczyć, prawda? – przytakuję. – On jak chce to się przykłada do treningów, a w ostatnim czasie szło mu naprawdę bardzo dobrze, dlatego trener chce mu dać szansę.
- To bardzo miłe, że w niego wierzy, a dzięki temu ja będę pod opieką trzech braci Prevc'ów. – przyznaję z uśmiechem na ustach.
- Na pewno to ty będziesz pod moją opieką. – poprawia Domen. – Bardzo się cieszę, że jedziesz ze mną.
- Ja też.

Porozmawialiśmy jeszcze trochę i w końcu Domen musiał wracać. Rano znów czeka go trening, a do wyjazdu do Kuusamo zostało nam 5 dni.
Dobrze, że jutro Andrij zajmie się barem razem z Karlem, dzięki temu ja i Lina mamy wolne i idziemy na zakupy.



*BRAT:

Leżałem w łóżku i nie mogłem zasnąć, to pewnie przez ten stres przed zbliżającym się sezonem. Pierwsze zawody już za tydzień. „Spokojnie Peter, jesteś w świetnej formie" myślałem.
Po kilku minutach stwierdziłem, że chyba jeszcze nie czas na mój sen, więc  zszedłem do kuchni po szklankę wody. Kiedy tak stałem oparty o blat, usłyszałem dźwięk kluczy i otwieranego zamka w drzwiach.
Mój braciszek właśnie wrócił ze swojej randki.



*ON:

Wszedłem do domu i zapaliłem światło.
- Co ty tutaj robisz? - spytałem Petera, który pił wodę i opierał się o blat.
- Piję wodę. - odpowiedział pociągając spory łyk ze szklanki i odstawiając ją na stolik. - Jak randka? - spytał.
- W porządku. Mama Nelly bardzo się postarała. - odpowiedziałem kładąc klucze na komodzie i ściągając buty. - Dlaczego nie śpisz?
- Nie mogłem zasnąć. To pewnie przez stres przed zawodami.
Spojrzałem na niego z miną "Ty się stresujesz?". On tylko przewrócił oczami, zabrał szklankę z trunkiem i poszedł na górę do swojego pokoju.

Nie wierzyłem w to, że Peter stresuje się zawodami. Nigdy się nie denerwował, to on jako jedyny był oazą spokoju, więc  wątpiłem w jego "nerwy" przed konkursem. Musiał o kimś myśleć. Nie było innej opcji. Tylko o kim?


***

Następnego dna rano, ja i moi bracia jedliśmy wspólnie śniadanie, kiedy drzwi się otworzyły i wpadli do nich rodzice oraz nasze siostry wyraźnie uradowane naszym widokiem. Obie rzuciły się na nas z uściskami.
- Cześć chłopaki! - zawołała Ema siadając Cene na kolanach. Co jak co, ale Cene to ona lubiła najbardziej, ale nie ma się czemu dziwić, Cene zawsze rozpieszczał nasza 8-letnią siostrę.

Nika ma 13 lat i zawsze chwali się koleżankom jakich to ma zdolnych braci. Na co dzień nas nienawidzi, ale w takich chwilach jak ten, gdy jest rozłąka to zaczyna za nami tęsknić.
- Cześć Domen, jak tam Nelly? - no i oczywiście interesuje się moim związkiem. Kiedy zadaje to pytanie siada obok mnie i zabiera mi kanapkę z talerza.
- Ej, śniadania nie jadłaś? - rzucam udając obrażonego. Oczywiście my jako ich bracia kochamy je bardzo mocno, a jako rodzeństwo lubimy się przekomarzać.
- Jadłam, ale nie było tak smaczne jak twoje kanapki. - odpowiada z uśmiechem na ustach. - No więc opowiadaj. - naciska podekscytowana.
- Wszystko dobrze. Jedzie ze mną do Kuusamo. - nie mogłem ukryć tego entuzjazmu, że spędzimy razem te kilka dni.
- Wow, naprawę?! - Nika jest również przeszczęśliwa. - Mogę jechać z wami? - pyta z nadzieją.
- Nie, nie możesz. - wtrąca mama. - Masz szkołę. - Nika posmutniała. - Cześć chłopcy. Jak się bawiliście? - pyta całując każdego z nas w czubek głowy. - Domen to świetnie, że Nelly leci z tobą. Na pewno przyniesie ci szczęście.
Może po mamie tego nie widać, ale cieszy się, że mam dziewczynę, która daje mi wsparcie. Wiadomo jest jej trochę z tym dziwnie, bo jako jedyny przyprowadziłem dziewczynę do domu. Peter miał kiedyś dziewczynę - Julię, ale ona nie pochwalała jego pasji, więc szybko się nim znudziła, Cene przyprowadził kiedyś niejaką Dolores, ale ona wyjechała do Australii, więc nic z tego nie wyszło. Natomiast Nel jest jedyną, która "weszła" do rodziny na dłużej niż kilka tygodni. Jesteśmy parą już ponad rok i mam nadzieję, że tak już pozostanie na zawsze.



*ONA:

Razem z Liną biegałyśmy od sklepu do sklepu wybierając sobie nawzajem jakieś ciuchy.  Lina chciała zaimponować Jurijowi, a ja potrzebowałam czegoś na wyjazd do Finlandii.
Po 3 godzinach chodzenia, postanowiłyśmy odpocząć i poszłyśmy na kawę i ciastko do kawiarni w centrum handlowym, w którym byłyśmy.
- I jak, rozmawiałaś z Domenem? - spytała Lina. Wiedziałam o co jej chodzi - o Jurija.
- Tak, wczoraj po kolacji poprosiłam go, aby z nim porozmawiał. Obiecał, że to zrobi, a jak nie to ja z nim pogadam.
- Dziękuję. - odpowiada.
- Naprawdę się na niego nakręciłaś, co? - pytam upijając łyk gorącej kawy.
- A żebyś wiedziała. Jest słodki, przystojny, wysportowany... - rozmarzyła się. - Naprawdę bardzo mi się podoba, a ja nawet nie potrafię na niego spojrzeć, kiedy przychodzi do baru.
- Spokojnie, ja to jakoś załatwię, a teraz pij i jedz, bo jeszcze mamy dużo do kupienia. - dodaję i obie pochłaniamy to co zamówiłyśmy.
Wymieniamy jeszcze kilka uwag na temat Karla i zmieniamy temat na bardziej babski, czyli co jeszcze musimy kupić.
Gdy opróżniamy filiżanki i talerzyki z ciasta marchewkowego wracamy do naszego zajęcia.


Źródło grafiki: https://st-listas.20minutos.es/images/2012-05/330863/3530866_640px.jpg?1336998398



Źródło grafiki: http://nova24tv.si/wp-content/uploads/2016/03/razkrivamo-zakaj-domen-prevc-ne-leti-na-poletih-ceprav-pravilo-to-dopuscajo-01.jpg





_______________________
Witajcie,
Rozdział niestety krótki z opóźnieniem, ale to z powodu braku czasu.
Obiecuję, że zrobię wszystko, aby następny był lepszy i dłużysz :)


Pozdrawiam,
Sweet Monster

piątek, 2 marca 2018

Fan Fiction - info

Kochani,
Dzisiejszy post tylko informacyjny.

W weekend powinien pojawić się rozdział 5 mojego Fan Fiction pt. "Wojna braci".

Niestety z barku czasu nie mogłam go napisać szybciej, ale obiecuję, że nadrobię straty ;)



Źródło grafiki: https://goingapp.pl/storage/app/uploads/public/59e/876/e56/thumb_144236_600x350_0_0_crop.jpg



Pozdrawiam,
Sweet Monster