niedziela, 4 marca 2018

Woja braci - rozdział 5

Rozdział 5


*ONA:

Moja mama była zachwycona, kiedy Domen wręczał jej czekoladki. Zapewniała go, że nie musiał ich kupować, że ten gest nie był potrzebny, bo ona nic dla niego nie ma i że go przeprasza za to.
Natomiast mój chłopak przyznał, że prezentem dla niego było to zaproszenie, a to tylko symboliczny upominek w ramach podziękowania.
Ja otrzymałam bukiecik niezapominajek - to moje ulubione kwiaty.

Siedzieliśmy wszyscy przy stole. Ja obok Domena, mama naprzeciwko niego, a obok niej Rico. Natomiast Kira usadowiła się obok Domena, w miejscu, gdzie miała widok na wszystkich.

Na tę kolację mama przygotowała: dwie sałatki, zapiekankę ziemniaczaną oraz upiekła kurczaka. Bardzo się starała, aby nam niczego nie zabrakło.

- Domen, a jak idą przygotowania do sezonu? - zapytała moja mama.
- Bardzo dobrze, dziękuję. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Nawe Cene, mój straszy brat, dostał się do reprezentacji.
- To wspaniale! - przyznaje moja mama. Poznała ona siostry oraz Petera, natomiast Cene "żyje swoim życiem" jak to mówi Peter.
- Super, pogratuluj mu od nas. – przyznałam. 

To naprawdę było dla mnie niespodzianką. Wiedziałam, że Cene też skacze, ale nie sądziłam, że jest aż tak dobry. Skoro on leci do Kuusamo to znaczy, że będę tam w towarzystwie wszystkich braci Prevc'ów. Aż uśmiechnęłam się na tę myśl.

- Nelly, a jak tam w pracy? – zmieniła temat moja mama. – Jaki jest ten nowy pracownik?
- Och... Karl jest miły. -przyznaję nieco zbita z tropu. – Razem z Liną pokazałyśmy mu co i jak – szybko się uczy. – nie mogłam powiedzieć, że praktycznie cały czas gapił się na mnie i Linę. Myślał, że tego nie widzimy. – Na początek to stoi tylko za ladą i parzy kawę, a ja i Lina obsługujemy klientów. – Andrij powiedział, że tak na razie będzie lepiej.
- To dobrze. Dwie dodatkowe pary rąk na pewno się przydadzą. – stwierdza mama.

Tego wieczoru mama była wyjątkowo rozgadana i szczęśliwa. Podobało mi się to, wreszcie wyczułam jej radość.
Po zjedzonym posiłku pomogłam jej posprzątać, a w tym czasie, Domen bawił się z Kirą i Rico. Dzieciaki również były zadowolone z obecności mojego chłopaka w naszym domu.
Kiedy mama oznajmiła im, że pora spać. Ze smutkiem pożegnali się z Domenem i poszli na górę do swoich pokoi.

- Dziękujemy Domen, że wpadłeś. Bardzo miło było nam ciebie gościć. Wpadaj częściej.
- To ja pani dziękuję za zaproszenie. – odparł mój chłopak.

Uściskali się i mama poszła zagonić moje rodzeństwo do mycia, a ja zostałam sama z Domenem.

Chłopak objął mnie w pasie i czule pocałował.
- Świetnie się dzisiaj bawiłem. – przyznał.
- Ja również. – odparłam. – Dziękuję, że przyszedłeś.
- Cała przyjemność po mojej stornie.
- Nie wiedziałam, że Cene też jest taki dobry.
- Heh... potrafi zaskoczyć, prawda? – przytakuję. – On jak chce to się przykłada do treningów, a w ostatnim czasie szło mu naprawdę bardzo dobrze, dlatego trener chce mu dać szansę.
- To bardzo miłe, że w niego wierzy, a dzięki temu ja będę pod opieką trzech braci Prevc'ów. – przyznaję z uśmiechem na ustach.
- Na pewno to ty będziesz pod moją opieką. – poprawia Domen. – Bardzo się cieszę, że jedziesz ze mną.
- Ja też.

Porozmawialiśmy jeszcze trochę i w końcu Domen musiał wracać. Rano znów czeka go trening, a do wyjazdu do Kuusamo zostało nam 5 dni.
Dobrze, że jutro Andrij zajmie się barem razem z Karlem, dzięki temu ja i Lina mamy wolne i idziemy na zakupy.



*BRAT:

Leżałem w łóżku i nie mogłem zasnąć, to pewnie przez ten stres przed zbliżającym się sezonem. Pierwsze zawody już za tydzień. „Spokojnie Peter, jesteś w świetnej formie" myślałem.
Po kilku minutach stwierdziłem, że chyba jeszcze nie czas na mój sen, więc  zszedłem do kuchni po szklankę wody. Kiedy tak stałem oparty o blat, usłyszałem dźwięk kluczy i otwieranego zamka w drzwiach.
Mój braciszek właśnie wrócił ze swojej randki.



*ON:

Wszedłem do domu i zapaliłem światło.
- Co ty tutaj robisz? - spytałem Petera, który pił wodę i opierał się o blat.
- Piję wodę. - odpowiedział pociągając spory łyk ze szklanki i odstawiając ją na stolik. - Jak randka? - spytał.
- W porządku. Mama Nelly bardzo się postarała. - odpowiedziałem kładąc klucze na komodzie i ściągając buty. - Dlaczego nie śpisz?
- Nie mogłem zasnąć. To pewnie przez stres przed zawodami.
Spojrzałem na niego z miną "Ty się stresujesz?". On tylko przewrócił oczami, zabrał szklankę z trunkiem i poszedł na górę do swojego pokoju.

Nie wierzyłem w to, że Peter stresuje się zawodami. Nigdy się nie denerwował, to on jako jedyny był oazą spokoju, więc  wątpiłem w jego "nerwy" przed konkursem. Musiał o kimś myśleć. Nie było innej opcji. Tylko o kim?


***

Następnego dna rano, ja i moi bracia jedliśmy wspólnie śniadanie, kiedy drzwi się otworzyły i wpadli do nich rodzice oraz nasze siostry wyraźnie uradowane naszym widokiem. Obie rzuciły się na nas z uściskami.
- Cześć chłopaki! - zawołała Ema siadając Cene na kolanach. Co jak co, ale Cene to ona lubiła najbardziej, ale nie ma się czemu dziwić, Cene zawsze rozpieszczał nasza 8-letnią siostrę.

Nika ma 13 lat i zawsze chwali się koleżankom jakich to ma zdolnych braci. Na co dzień nas nienawidzi, ale w takich chwilach jak ten, gdy jest rozłąka to zaczyna za nami tęsknić.
- Cześć Domen, jak tam Nelly? - no i oczywiście interesuje się moim związkiem. Kiedy zadaje to pytanie siada obok mnie i zabiera mi kanapkę z talerza.
- Ej, śniadania nie jadłaś? - rzucam udając obrażonego. Oczywiście my jako ich bracia kochamy je bardzo mocno, a jako rodzeństwo lubimy się przekomarzać.
- Jadłam, ale nie było tak smaczne jak twoje kanapki. - odpowiada z uśmiechem na ustach. - No więc opowiadaj. - naciska podekscytowana.
- Wszystko dobrze. Jedzie ze mną do Kuusamo. - nie mogłem ukryć tego entuzjazmu, że spędzimy razem te kilka dni.
- Wow, naprawę?! - Nika jest również przeszczęśliwa. - Mogę jechać z wami? - pyta z nadzieją.
- Nie, nie możesz. - wtrąca mama. - Masz szkołę. - Nika posmutniała. - Cześć chłopcy. Jak się bawiliście? - pyta całując każdego z nas w czubek głowy. - Domen to świetnie, że Nelly leci z tobą. Na pewno przyniesie ci szczęście.
Może po mamie tego nie widać, ale cieszy się, że mam dziewczynę, która daje mi wsparcie. Wiadomo jest jej trochę z tym dziwnie, bo jako jedyny przyprowadziłem dziewczynę do domu. Peter miał kiedyś dziewczynę - Julię, ale ona nie pochwalała jego pasji, więc szybko się nim znudziła, Cene przyprowadził kiedyś niejaką Dolores, ale ona wyjechała do Australii, więc nic z tego nie wyszło. Natomiast Nel jest jedyną, która "weszła" do rodziny na dłużej niż kilka tygodni. Jesteśmy parą już ponad rok i mam nadzieję, że tak już pozostanie na zawsze.



*ONA:

Razem z Liną biegałyśmy od sklepu do sklepu wybierając sobie nawzajem jakieś ciuchy.  Lina chciała zaimponować Jurijowi, a ja potrzebowałam czegoś na wyjazd do Finlandii.
Po 3 godzinach chodzenia, postanowiłyśmy odpocząć i poszłyśmy na kawę i ciastko do kawiarni w centrum handlowym, w którym byłyśmy.
- I jak, rozmawiałaś z Domenem? - spytała Lina. Wiedziałam o co jej chodzi - o Jurija.
- Tak, wczoraj po kolacji poprosiłam go, aby z nim porozmawiał. Obiecał, że to zrobi, a jak nie to ja z nim pogadam.
- Dziękuję. - odpowiada.
- Naprawdę się na niego nakręciłaś, co? - pytam upijając łyk gorącej kawy.
- A żebyś wiedziała. Jest słodki, przystojny, wysportowany... - rozmarzyła się. - Naprawdę bardzo mi się podoba, a ja nawet nie potrafię na niego spojrzeć, kiedy przychodzi do baru.
- Spokojnie, ja to jakoś załatwię, a teraz pij i jedz, bo jeszcze mamy dużo do kupienia. - dodaję i obie pochłaniamy to co zamówiłyśmy.
Wymieniamy jeszcze kilka uwag na temat Karla i zmieniamy temat na bardziej babski, czyli co jeszcze musimy kupić.
Gdy opróżniamy filiżanki i talerzyki z ciasta marchewkowego wracamy do naszego zajęcia.


Źródło grafiki: https://st-listas.20minutos.es/images/2012-05/330863/3530866_640px.jpg?1336998398



Źródło grafiki: http://nova24tv.si/wp-content/uploads/2016/03/razkrivamo-zakaj-domen-prevc-ne-leti-na-poletih-ceprav-pravilo-to-dopuscajo-01.jpg





_______________________
Witajcie,
Rozdział niestety krótki z opóźnieniem, ale to z powodu braku czasu.
Obiecuję, że zrobię wszystko, aby następny był lepszy i dłużysz :)


Pozdrawiam,
Sweet Monster

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz